Zbiegiem okoliczności w krótkim czasie dostałem do recenzji dwie podobne powieści. Jest to tym dziwniejsze, że w ciągu kilku lat recenzowania książek dla naszego portalu otrzymane powieści mógłbym policzyć na palcach obu rąk. Wprawdzie nie dałbym sobie za to owych rąk uciąć, bo tego nie sprawdziłem, ale nawet jeśli takich pozycji było więcej niż dziesięć, to nieznacznie. Tak czy siak, kilka dni temu mieliście okazję poznać moją opinię na temat książki „U progu zagłady”, w której głównymi bohaterami są agenci specjalnego wydziału CIA walczący z zagrożeniami terrorystycznymi. „Klasa” Dominika Rettingera pod wieloma względami przypomina historię Martina ZeLenaya, ale jednocześnie bardzo się od niej różni.

Fabuła sama w sobie nie jest zbyt skomplikowana. Mamy amerykańską firmę zajmującą się wydobywaniem surowców naturalnych, która chce zdobyć koncesję na odwierty w Polsce na terenie objętym ochroną programu Natura 2000 (głośno zrobiło się o nim przy okazji blokady budowy drogi przez Dolinę Rospudy koło Augustowa). Ale w jaki sposób obejść surowe restrykcje ekologiczne? Najlepiej uciekając się do sprawdzonych metod, jak: porwania, morderstwa, przekupstwa polityków i szeroko pojęte układy. Warto jednak przy tym zachować asa, przy którym wszystkie powyżej wymienione metody bledną. I cały ten misterny plan grozi zawaleniem dlatego, że jeden z szefów amerykańskiej firmy mający polskie pochodzenie składa donos koledze z klasy maturalnej, obecnie pułkownikowi wojskowego kontrwywiadu, a właściwie ściśle tajnej specjalnej komórki w nim ulokowanej. Brzmi znajomo, prawda? Rozpoczyna się gra, w której stawką są życie tysięcy ludzi, miliardy dolarów i pozycja najważniejszych osób w państwie.

Wszystko byłoby proste, gdyby nie tytułowa klasa, a właściwie jej uczniowie, którzy w latach osiemdziesiątych brali udział w psychologicznym eksperymencie wpływającym na podświadomość, mającym uczynić z nich nowy rodzaj człowieka i elitę kraju. Licealni koledzy, dziś zajmujący różne stanowiska, zostają wciągnięci w intrygę, a za wszystkim stoi tajemniczy profesor i nie wiadomo kto jeszcze. Czy więzy koleżeństwa i przyjaźni okażą się silniejsze od podejrzeń, wzajemnych animozji i zdrad?

Akcja zaczyna się od bijatyki i wydłubywania oczu, a potem jest tego coraz więcej. Wymiana ognia, pościgi, aresztowania, walka wręcz – na każdej stronie „Klasy” coś się dzieje. Chociaż mamy do czynienia z pracą kontrwywiadowczą, analityki jest tam niewiele. Nawet gdy wraz z narratorem odwiedzamy centrum dowodzenia, nagle dochodzi tam do podejrzeń o zdradę, bijatyki i aresztowań agentów. To właśnie najbardziej odróżnia „Klasę” od serii o Jasonie Millingtonie. Przyznam, że bardziej do mnie przemawia ta druga wizja pracy wywiadu, choć książka „U progu zagłady” także mnie wciągnęła, jednak nie od razu. Nie wiem, czym było to spowodowane, ale kilkadziesiąt pierwszych stron to nie była lektura lekka, łatwa i przyjemna. Może to przez zbyt dużą liczbę bohaterów pojawiających się w kolejnych scenach, odróżnianych właściwie jedynie po popularnych imionach? O większości postaci nie dowiemy się nic więcej poza tym, co akurat robiły w danej scenie, więc czasami trudno je zapamiętać czy rozróżnić, a tym bardziej nawiązać więzi. A może to przez Adama, głównego bohatera, którego nie polubiłem? Jak wielu przedstawicieli świata mediów uważa on, że jest pępkiem świata i wszystko mu się należy, tylko dlatego, iż przez kilka godzin w tygodniu mówi do mikrofonu.

Nie chcę przez to powiedzieć, że „Klasa”, którą na rynek wypuściło Wydawnictwo Otwarte, jest zła. W żadnym wypadku. Gdy już się rozkręciła, pochłaniałem kolejne strony w błyskawicznym tempie, chcąc się dowiedzieć, co będzie dalej. Ta książka jest po prostu jak porządnie zrobiony amerykański film sensacyjny, w którym akcja nie zwalania ani na chwilę, lecz raz po raz przenosi Czytelnika w wir kolejnych walk. Myślenia czy rozwiązywania zagadek wywiadowczych nie ma wiele, ale powieść czytało się bardzo dobrze. I podobnie jak w amerykańskim filmie nie mogło w niej zabraknąć też wątków osobistych i miłosnych głównych bohaterów, które utrudniają im skoncentrowanie się na konfrontacji z bandytami. A może stanowią część układów z nimi?

Książka Dominika Rettingera to kawałek porządnej powieści sensacyjnej. Teoria spiskowa, wartka, dziejąca się w Polsce akcja, mafia, służby specjalne… Pozostając przy filmowej analogii, podsumuję, że Oscara z tego nie będzie, jednak liczna widownia znajdzie się na pewno. Bo takie historie zawsze wzbudzają zainteresowanie i dobrze się sprzedają. Tak samo będzie pewnie tym razem. I bardzo dobrze, bo książki mają nie tylko uczyć, ale również bawić, a „Klasa” zapewnia dużo dobrej rozrywki, w sam raz na wakacje.