Polityka Afryki Wschodniej jest stosunkowo słabo znana wśród polskich Czytelników. Z wyjątkiem kilku konfliktów, takich jak wojna domowa w Somalii czy zmagania między Etiopią i Erytreą, meandry tamtejszych stosunków międzynarodowych pozostają owiane tajemnicą. Nie inaczej jest w przypadku Darfuru, będącego sceną jednej z największych katastrof humanitarnych w dziejach Afryki. Miliony uchodźców wewnętrznych i lata krwawych starć przyczyniły się do upadku regionu, który w innych okolicznościach mógłby być przykładem współistnienia różnych grup etnicznych na jednej ziemi. Wspomnienia Daouda Hariego w doskonały sposób wypełniają lukę w świadomości Czytelników, dla których konflikt w Darfurze stanowi jedynie kolejną wojnę na końcu świata.

Ubóstwo hojnie zaopatruje każdego w barwną przeszłość*

Książka „Tłumacz z Darfuru” to jednak coś więcej niż relacja świadka tragedii Sudanu. To również świadectwo życia, jakim mogliby pochwalić się liczni mieszkańcy Afryki Wschodniej. Doświadczenia z podróży do Egiptu, trudy związane z pobytem w więzieniu, nieudana próba dostania się do Izraela czy wreszcie życie rozdarte między obozy dla uchodźców a stosunkowo bezpieczną egzystencję w pobliżu granicy sudańsko-czadyjskiej. Wszystko to Autor opisuje prostymi i trafiającymi wprost do serca słowami. Nie ma tutaj miejsca na patos czy niepotrzebnie kwieciste opowiadanie o życiu w rozdartym konfliktem Darfurze.

Relacja Hariego to również opowieść o ludziach. O zagranicznych reporterach opisujących humanitarną tragedię wschodniego Sudanu i poszukujących relacji z pierwszej ręki, o czadyjskich kierowcach organizujących przejazdy przez granicę czy wreszcie o Sudańczykach, w których życie brutalnie wdarła się wojna. Podczas pobytu w Darfurze Autor zetknął się osobiście z cieszącymi się złą sławą sudańskimi żołnierzami. Relacje z rozmów z nimi pokazują, że nie są oni wyłącznie bezdusznymi oprawcami, ale często również pozbawionymi nadziei na lepsze jutro młodymi mężczyznami. Właśnie spotkania z uczestnikami walk stanowią jeden z najsmutniejszych elementów „Tłumacza z Darfuru”. Wśród nich obok zdesperowanych bojowników walczą nastolatkowie i zastraszeni wieśniacy, dla których chwycenie za broń jest jedyną metodą na stawienie czoła niewyobrażalnej rzeczywistości.

Na osobne wspomnienie zasługuje także opisywany przy wielu okazjach brat autora – Ahmed. Człowiek o dobrym sercu, szanowany pasterz wielbłądów, który w przyszłości mógł stać się tradycyjnym przywódcą lokalnej społeczności, był wzorem godnym naśladowania. Poważany w czasach pokoju, w obliczu zagrożenia bez wahania stanął w obronie swojej wioski, gotów stawić czoło każdemu zagrożeniu. Podczas lektury Czytelnik w końcu zacznie zadawać sobie jedno pytanie: dlaczego więcej osób nie mogło zachowywać się jak Ahmed?

Znaleźliśmy się w osobliwym świecie, w którym z nieba spadały ludzkie szczątki

Głównym tematem i tłem opowieści Hariego jest jednak konflikt w Darfurze. Mimo że wybuchł on w 2003 roku, nadal nie ma widoków na jego rozwiązanie. Obecnie konne oddziały dżandżawidów nie terroryzują już wiosek Afrykanów, a białe Antonowy nie prowadzą regularnych nalotów na zabudowania cywilne, jednak Sudańczycy nadal muszą zmagać się z jednym z najtragiczniejszych konfliktów w regionie.

O wojnie można pisać na wiele sposobów. Autor „Tłumacza z Darfuru” opisuje to, co widzi, w sposób prosty i zrozumiały. Czytając, łatwo można wyobrazić sobie, że słucha się opowieści przekazywanej podczas wspólnych chwil spędzonych nad filiżanką herbaty. Jest to styl przywodzący na myśl tryptyk mistrza afrykańskiej prozy, nigeryjskiego pisarza Chinuę Achebego.

Mówiąc o wojnie, łatwo ulec pokusie zbyt naturalistycznego opisywania przemocy. U Daouda Hariego nie znajdziemy długich i dokładnych relacji z walk czy widoków wiosek zmasakrowanych przez wojska rządowe. Zamiast tego Czytelnik otrzymuje nieco surowy, ale trafiający do wyobraźni obraz wydarzeń, które rozegrały się w zaatakowanych osadach. Jedną z cech, jaką od razu można dostrzec w „Tłumaczu z Darfuru” jest to, iż autor unika przesady i jest powściągliwy w opisach. Nieważne czy mówi o tymczasowym obozie dla uchodźców, spalonej wsi, czy spotkaniu z reporterami BBC, zawsze wyraża się w sposób taktowny i zdystansowany. W zestawieniu z poważną tematyką jakiej dotyczy książka tworzy to doskonałe połączenie.

Ostatnia część książki to opis pobytu w sudańskim więzieniu. Również tutaj Czytelnik doceni styl Hariego. Swoiste mentalne przeciąganie liny między aresztowanymi a śledczym budzi jednocześnie uśmiech i strach – uczucia z pewnością towarzyszące również więźniom zdającym sobie sprawę, że jeden błąd dzieli ich od egzekucji. Równie emocjonująca jest relacja z procesu sądowego, który stanowi zwieńczenie opowieści.

Często opowieści wprost się wylewały, a równie często sączyły powoli i spokojnie jak herbata

„Tłumacz z Darfuru” jest książką ważną i potrzebną. Przypomina o tragedii, jaka dotknęła wschodni Sudan, zmuszając kilka milionów ludzi do porzucenia domów i ucieczki w nieznane. To również próba zwrócenia uwagi na konflikt, który po piętnastu latach powoli przestaje istnieć w świadomości mieszkańców naszej części świata. Niezbyt długa, bo licząca sto kilkadziesiąt stron, opowieść będzie stanowić ważne uzupełnienie wiedzy o jednej z największych tragedii humanitarnych Afryki Wschodniej.

Mimo iż może się wydawać, że jest to kolejna wojna na krańcu świata, w Darfurze doszło do ludobójstwa, o którym świat nie może zapomnieć. I tym przede wszystkim jest „Tłumacz z Darfuru”: głosem mającym przypomnieć światu o mieszkańcach Darfuru i zbrodniach, jakich dopuścili się członkowie sudańskich sił zbrojnych działających na polecenie rządu w Chartumie.

Daoud Hari – Tłumacz z Darfuru. Przekład: Hanna Jankowska. Wydawnictwo Czarne, 2018. Stron: 184. ISBN: 978-83-8049-720-7

Daoud Hari – „Tłumacz z Darfuru”. Przekład: Hanna Jankowska. Wydawnictwo Czarne, 2018. Stron: 184. ISBN: 978-83-8049-720-7.

*) Wszystkie śródtytuły są cytatami z książki