Geneza i charakterystyka programu
Program Wspierania Edukacji Obronnej powstał w 2007 roku. Właśnie wtedy NATO zwróciło większą uwagę na obszary Azji Środkowej i Kaukazu Południowego. Idea wspierania w wysiłku transformacyjnym pozostających poza sojuszem państw narodziła się jednak już po rozpadzie Związku Sowieckiego. Szybko powstało Partnerstwo dla Pokoju, a następnie amerykańsko-niemiecka koncepcja Konsorcjum Partnerstwa dla Pokoju. Jeszcze szybciej okazało się, że Sojusz Północnoatlantycki ma trochę inne priorytety. Pierwszym zadaniem stało się natychmiastowe rozszerzenie i to zaabsorbowało moc przerobową NATO. Do przyspieszenia działań przyczyniło się zreformowanie struktury instytucjonalnej, a przede wszystkim utworzenie Strategicznego Dowództwa ds. Transformacji (ACT) z siedzibą w Norfolku. Przełomem była publikacja Partnerskiego Planu Działania na rzecz Budowy Instytucji z zakresu obrony w 2004 roku, szybko uzupełniona inicjatywą reformy edukacji wojskowej, opublikowaną dwa lata później.
Konsorcjum Partnerstwa dla Pokoju Akademii Obrony i Instytutów Bezpieczeństwa zrzesza obecnie instytucje zajmujące się studiami nad obronnością i bezpieczeństwem międzynarodowym. Konsorcjum stworzyły instytucje bezpieczeństwa i środowiska eksperckie zarówno z krajów członkowskich NATO, jak i krajów partnerskich. Warto w tym wypadku wymienić Europejskie Centrum Studiów nad Bezpieczeństwem im. George’a C. Marshalla w Niemczech czy Akademię Obrony Narodowej. Konsorcjum przejęło wiodącą rolę w prowadzeniu i nadzorowaniu indywidualnych Programów dla państw spoza Sojuszu Północnoatlantyckiego. Głównym zadaniem jest umożliwienie krajom należącym do inicjatywy Partnerstwa dla Pokoju reformy edukacji obronnej, co z kolei pozwoli przejść do dalszych reform z zakresu obronności. Uznaje się, iż edukacja i szkolenia wojskowe są pierwszym etapem do lepszego zrozumienia transformacji współczesnego pola walki i pomagają w późniejszej modernizacji sił zbrojnych, tak aby efektywnie reagować na wyzwania dzisiejszego środowiska bezpieczeństwa.
Każda realizacja programu wsparcia edukacji wojskowej rozpoczyna się podpisaniem porozumienia ze stroną zainteresowaną, zwykle na jej wyraźne życzenie. Umowa staje się podstawą do dalszego działania. Nadzór i koordynację projektu powierza się wyższemu oficerowi z kraju członkowskiego NATO (do 2013 roku byli to jedynie Amerykanie), który na co dzień jest teoretykiem wojskowości. Specjaliści z sojuszu stale przebywają w reformowanych instytucjach, doradzając i korygując wprowadzane zmiany w funkcjonowaniu edukacji. Modyfikacji, a zarazem westernizacji, podlegają sposoby wykładania materiału dydaktycznego, jego zasobność oraz wyprofilowanie. Zmianie ulegają nie tylko teoretyczne aspekty, ale również planowanie operacyjne i sposoby dowodzenia. Poprzez zmianę myślenia tamtejszych oficerów prowadzi to do holistycznej modernizacji systemu edukacyjnego, tak aby był zgodny z kanonami zachodnich szkół wojskowych.
Program trwa trzy lata i jest realizowany przez wolontariuszy z państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. Finanse na prowadzenie działań dydaktycznych i kreacyjnych czerpie się z Warszawskiego Funduszu Inicjatyw powstałego w połowie lat 90. XX wieku w celu wspierania państw należących do Partnerstwa dla Pokoju.
Kto na tym skorzystał?
Do tej pory zrealizowano już dziesięć indywidualnych programów unowocześnienia edukacji wojskowej. Listę otwiera Kazachstan, który poddano programowi pilotażowemu, nadzorowanemu przez Alana Stolberga z U.S. Army War College. Przebieg działań w Kazachstanie zwykło się tłumaczyć za pomocą „Trzech filiżanek herbaty” Grega Mortensona. Pierwszą filiżankę stanowiła podróż i zapoznanie się ze zwyczajami, a także funkcjonowaniem tamtejszego ministerstwa obrony i Kazachskiej Akademii Obrony. Drugą można opisać jako studiowanie strategii bezpieczeństwa narodowego. Ostatnia to natomiast kompletowanie grupy doradców oraz ich podróż do Kazachstanu. Względny sukces pierwszego programu utwierdził w przekonaniu o zasadności rozszerzenia zakresu pomocy na inne państwa. W 2008 roku wysiłek skierowano do Armenii, Azerbejdżanu i Gruzji. Rok później o pomoc zaapelowała Mołdawia. Program zrealizowano również w Afganistanie, Mauretanii, Iraku i Uzbekistanie. W czerwcu bieżącego roku odbyły się pierwsze rozmowy z przedstawicielami Mongolii, która chce skorzystać z możliwości przeprowadzenia kolejnych już reform oferowanych przez NATO. Nie trudno zauważyć, że zakres indywidualnych planów wsparcia edukacji wojskowej wykroczył poza granice ustanowione przez Partnerstwo dla Pokoju, obejmując również państwa należące do innej inicjatywy – Dialogu Śródziemnomorskiego.
Ukraina jako jeden z beneficjentów
Status Ukrainy w kontaktach z Sojuszem Północnoatlantyckim jest wyjątkowy. Współpraca z władzami tego państwa odbywa się w ramach spotkań Komisji NATO-Ukraina. Co więcej, dawna republika radziecka była w przeszłości zainteresowana bliższym aliansem z sojuszem. Tak czy inaczej, obecny status pozwala na objęcie jej wszelkimi programami wchodzącymi w skład Partnerstwa dla Pokoju. W październiku 2012 roku formalną prośbę o wdrożenie Programu ds. Wspierania Edukacji Obronnej Ukrainy wystosował ówczesny minister obrony Dmytro Sałamatin w liście skierowanym do Alexandra Vershbova, zastępcy Sekretarza Generalnego NATO. W połowie marca 2013 roku na Ukrainie gościła grupa ekspertów przygotowujących zręby przyszłego planu. W czerwcu program przyjęto i postanowiono, że zostanie zrealizowany w cyklu trzyletnim. Tym samym wdrożono jedenasty Program ds. Wspierania Edukacji Obronnej.
Nad całością czuwa rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, generał dywizji Bogusław Pacek. Do tej pory funkcją koordynują sprawowali Amerykanie. Generał do współpracy zaprosił specjalistów z Akademii Obrony Narodowej, Akademii Marynarki Wojennej i Wyższej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. Zadaniem międzynarodowego zespołu ekspertów, którego trzon stanowią Polacy, jest dostosowanie edukacji wojskowej do standardów w krajach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ośrodkami współpracującymi będą cztery miasta i sześć uczelni na Ukrainie. Do kooperacji wybrano Uniwersytet Obrony Narodowej, Instytut Wojskowy w Kijowie, Uniwersytet Sił Powietrznych, Akademię Prawa w Charkowie, Akademię Marynarki Wojennej w Sewastopolu i Akademię Wojsk Lądowych we Lwowie.
Nacisk ma zostać położony na planowanie strategiczne i operacyjne, naukę języka angielskiego, utworzenie profesjonalnej kadry dowódczej oraz odpowiednie przygotowanie żołnierzy i dowództwa do pełnienia misji zagranicznych. W tym celu uruchomiono pakiet przedmiotów, między innymi prawo lotnicze, międzynarodowe prawo humanitarne, bezpieczeństwo ekonomiczne oraz wiele innych. Tak skonstruowany program przez kolejne trzy lata pozwoli na znaczne przeobrażenie ukraińskiej edukacji wojskowej i dostosowanie jej do standardów NATO.
Konkluzje – program bez celu?
Wprawdzie Program Wspierania Edukacji Obronnej formalnie istnieje od 2007 roku, jednak nadal nie przynosi sojuszowi namacalnych korzyści. A przecież po to został stworzony. Jednym z fundamentalnych celów było zbliżenie państw nim objętych do sojuszu, a może i członkostwa w NATO. Czy dalsze wspieranie tych krajów ma sens czy jest jego pozbawione? Jakie są szanse na długofalowe korzyści dla państw członkowskich sojuszu? Rządy obniżają wydatki na zbrojenia bądź utrzymują je na tych samych poziomach, ciągle nadmieniając, że pieniędzy brakuje. Ukraina czy Armenia nigdy nie zagoszczą wśród członków NATO, co do tego nie powinno być wątpliwości. Tak samo wygląda sprawa Gruzji. Jest ona zbyt blisko Rosji, aby marzenie o wciągnięciu do sojuszu się spełniło. Po raz kolejny widać złą alokację środków, które powinno się przeznaczyć na wzmacnianie organizacji od wewnątrz i powrót do korzeni, czyli obrony terytorialnej z zachowaniem możliwości operacji poza terenem traktatowym. Priorytet powinien być jeden i sprowadzać się do zagwarantowania wszelkimi środkami obrony terytorialnej istniejących już członków.
Zmiana w strategii i sposobie myślenia dokonuje się w narodach przez lata i jest wynikiem doświadczeń zdobytych w wojnach oraz innych konfliktach. Żaden trzyletni program nie jest w stanie nagle zmienić podejścia Ukraińców, Gruzinów czy Ormian do rozwoju sił zbrojnych, sposobów użycia siły czy planowania operacyjnego. Wymaga to długiej pracy, której efekty zobaczymy po dziesięciu lub dwudziestu latach. Amerykanie próbowali zmieniać Afganistan oraz Irak, zresztą wespół z sojusznikami z NATO. I co teraz mamy? Irak jest zdestabilizowany, a liczba zamachów terrorystycznych rośnie z każdym dniem. Kraj stoi na skraju totalnej anarchii i jest bazą dla ruchów terrorystycznych. Afganistan? Poczekajmy do końca 2014 roku i opuszczenia kraju przez natowskie i amerykańskie oddziały. Afgańskie Siły Narodowe ze zmienionym na modłę zachodnią sposobem myślenia o sprawach bezpieczeństwa i wojskowości załamią się pod naporem elementu zradykalizowanego.
Nie sposób nie zauważyć, że Ukraina czy Gruzja są bardziej europejskie i długofalowe programy mogłyby przynieść w tych państwach namacalny skutek. Zapał, jak się okazuje słomiany, już w zarodku duszą jednak Rosjanie, którzy dają do zrozumienia, że kraje te nadal znajdują się w zasięgu tak zwanej bliskiej zagranicy i o żadnym członkostwie nie może być mowy. Przynajmniej na razie. Ukraina znajdzie się wśród członków, a przez długi czas na jej terytorium będzie utrzymywana baza w Sewastopolu. Absurdalne i niedorzeczne.