Do historii przeszły rządy centrolewicowe w Izraelu. 1 listopada wybory do Knesetu wygrała partia wieloletniego premiera Binjamina Netanjahu, który, delikatnie mówiąc, sympatią Iranu nie darzy. Likud, który zdobył najwięcej mandatów, w koalicję wejdzie z ugrupowaniem Jest Przyszłość kierowanym przez Jaira Lapida i ultraprawicowym sojuszem Religijny Syjonizm. Rozpoczęła się era rządu nazywanego najbardziej prawicowym w historii tego państwa.

Z pewnością Izrael czekają zmiany wewnętrzne, ale jest to temat na osobne opracowanie. Tu skupmy się wycinku dyplomatycznej aktywności starego/nowego premiera, który zapewne już snuje plany (a właściwie z pewnością nigdy nie przestał o nich myśleć) rozwiązania militarnego kwestii programu nuklearnego Iranu. Islamska Republika i jej bomba atomowa są obsesją „Bibiego”. W 1992 roku jako młody członek Knesetu zaskoczył izraelską opinię publiczną ostrzeżeniem, że Iran – jako dyktatura zobowiązana do zniszczenia państwa żydowskiego – jest „od trzech do pięciu lat” od zdobycia broni jądrowej.



Pierwsze poważne plany ataku na Iran Bibi snuł wespół z Ehudem Barakiem w 2010 roku, ale wówczas braki techniczne w zakresie środków potrzebnych do tak skomplikowanej operacji sprawiły, że plan odłożono na półkę. Potem nadszedł czas znacznego napięcia w relacjach z państwem ajatollahów, w który włączyła się Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Wielki wysiłek dyplomatyczny i kompromisy, zarówno jednej, jak i drugiej strony doprowadziły do podpisania spektakularnego porozumienia, które aż do prezydentury Donalda Trumpa zdawało się działać.

Podpisy uczestników negocjacji na pierwszej stronie dokumentu JCPOA.

Po upadku architektury bezpieczeństwa, której fundament tworzyła umowa z 14 lipca 2015 roku, Netanjahu ze zdwojoną siłą rozpoczął kampanię na rzecz zbombardowania Iranu. Na krótki czas przerwała ją nieobecność w rządzie, jednak już w przedbiegach wyborów, we wrześniu, oskarżył premiera Lapida i ministra obrony Beniego Ganca, swoich głównych przeciwników, o „zasypianie na warcie i umożliwienie Iranowi osiągnięcia porozumienia, które zagraża przyszłości Izraela”.

Zeew Chafec w opiniotwórczym artykule opublikowanym w serwisie Bloomberg zaryzykował stwierdzenie, że Izraelczycy bardziej niż agresywnego Iranu obawiają się osoby premiera. Warto jednak wspomnieć, że od pierwszych wypowiedzi Netanjahu na temat „irańskiej bomby atomowej” minęło trzydzieści lat. Iran nie ma broni „A”, a Netanjahu kilka razy w roku stara się aktualizować swoje ostrzeżenia.

Wraz z jego powrotem na urząd premiera wróciło, wzmocnione falą prawicowego poparcia, przekonanie, że, wzorem operacji lotniczej z 1981 roku, której celem był reaktor w Iraku, Izrael byłby skłonny zrobić to samo z irańskimi obiektami jądrowymi. W tej sprawie jest jednak więcej pytań niż odpowiedzi, między innymi o to, jaka będzie reakcja Iranu i czy Izrael jest na nią przygotowany. Osobnym tematem pozostaje możliwość przeprowadzenia operacji wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi lub przy ich milczącej aprobacie.



Joe Biden pogratulował Netanjahu zwycięstwa w wyborach i zadeklarował gotowość kontynuowania bliskich relacji z Izraelem, ale czy w tym sformułowaniu mieści się współudział w ataku na obiekty nuklearne w Islamskiej Republice Iranu lub udzielenie co najmniej technicznej pomocy ułatwiającej przeprowadzenie uderzenia wyprzedzającego (rozbrajającego)?

Zaledwie kilka dni po politycznym odrodzeniu Netanjahu jeden z jego najbliższych współpracowników politycznych powiedział, że opcja wojskowa znajdzie się w agendzie nowego rządu. Cachi Hanegbi, minister w ostatnim rządzie Netanjahu, powiedział 4 listopada w wywiadzie dla Kanału 12, że według niego Netanjahu podejmie się działania w celu zniszczenia obiektów nuklearnych w Iranie, jeśli dojdzie do przekonania, że Iran wejdzie w posiadanie broni nuklearnej. Takie decyzje będą niezbędne, gdy okaże się, że Stany Zjednoczone nie będą w stanie zagwarantować powrotu do zasad zbliżonych do historycznego porozumienia z lipca 2015 roku.

– W mojej ocenie nie będzie miał innego wyjścia jak uderzyć w irańskie obiekty nuklearne, tak jak poprzedni premierzy nakazali zniszczenie obiektu nuklearnego w Iraku w 1981 roku i jak wydano rozkaz zniszczenia obiektu nuklearnego w Syrii w 2007 roku – podsumował Hanegbi.

Netanjahu i amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin.
(US Air Force / Staff Sgt. Jack Sanders)

Jako długoletni deputowany do Knesetu z ramienia Likudu i były minister, który obecnie ma małe szanse na ponowny wybór do organu ustawodawczego, wcześniej wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie o możliwości nalotu na irańskie obiekty jądrowe. Należy więc traktować go jako osobę dobrze poinformowaną i dobrze znającą premiera. W tej chwili Izrael ma bardzo ograniczone możliwości takiego uderzenia, ale cały czas rozważane są opcje, jak ten stan rzeczy zmienić. Przede wszystkim oczekuje się, że Cahal otrzyma dodatkowe pieniądze. Powołane w grudniu 2020 roku dowództwo do spraw Iranu – umiejscowione w ramach sztabu generalnego Cahalu – swoją właściwością merytoryczną objęło wszelkie operacje przeciwko Iranowi.



Pod koniec 2020 roku minister obrony Naftali Bennett powiedział, że niezbędne jest zbudowanie takich zdolności, które pozwolą zadać szybki cios (w domyśle: Iranowi), odpowiadając na wrogie działania. Operacje, którymi kieruje dowództwo, wymierzone są w siły irańskie w Syrii i Libanie, Hezbollah, Hamas i Islamski Dżihad w Strefie Gazy. W sferze tych obowiązków są działania wywiadowcze i prowadzenie operacji wojsk specjalnych i w cyberprzestrzeni. Dwa ostatnie obszary mają znaczenie w powstrzymywaniu irańskiego programu jądrowego i rakietowego.

Ustępujący z urzędu ministra obrony Beni Ganc (razem z nim odejdzie generał dywizji w stanie spoczynku Amir Eszel, dyrektor generalny ministerstwa obrony) wyraźnie oczekuje, że Netanjahu zaprezentuje „zrównoważone” stanowisko w sprawie ataku na wroga. Izrael musi przygotować plan ataku na obiekty nuklearne, ale musi też „bardzo dokładnie rozważyć kwestię przed jej wykonaniem”.

– Ostatni raz, gdy Siły Obronne Izraela miały wysoki poziom gotowości w związku z potencjalnym atakiem na Iran, byłem szefem sztabu generalnego – powiedział Ganc. – Jednak ten sam premier, który teraz szykuje się do objęcia urzędu, nie zdecydował się na jego przeprowadzenie.

Ganc ocenił również, że „irańska śmiałość” do przeprowadzania ataków na Izrael i innych sojuszników w regionie zostanie wzmocniona poprzez zacieśnienie więzi z Rosją. Iran dostarczył amunicję krążącą do Rosji, przygotowuje się do dostawy kolejnych partii uzbrojenia, w tym prawdopodobnie pocisków balistycznych, szkoli operatorów na Krymie i w Białorusi. Teheran z kolei podobno poprosił Moskwę o pomoc w programie nuklearnym. Twierdzenia co do tego ostatniego znajdują się w mediach izraelskich i na razie nie znajdują innego potwierdzenia.



Czy Izrael jest gotowy do walki z irańską koalicją chętnych?

Czy operacja wojskowa rozpoczęta przez Izrael mogłaby rzeczywiście powstrzymać Irańczyków przed osiągnięciem militarnego potencjału nuklearnego i czy Izrael jest przygotowany na niemal pewny odwet ze strony Iranu? Jerozolima bardzo dobrze wie, iż może wywołać efekt domina i musi liczyć się z tym, że to nie oddalona Islamska Republika jest największym zagrożeniem.

Według ostatnich szacunków, gdyby wybuchła wojna z libańskim Hezbollahem wspieranym przez Iran, izraelskie miasta mogłyby być ostrzeliwane pociskami balistycznymi, manewrującymi i moździerzowymi w liczbie od 1,5 tysiąca do 3 tysięcy dziennie. Liczba ofiar śmiertelnych mogłaby poszybować do setek. Inne irańskie milicje szyickie mogłyby przystąpić do konfliktu, który mógłby rozlać się też na Strefę Gazy, gdzie Hamas i Islamski Dżihad już zacierają ręce na myśl o odpalaniu pocisków w kierunku izraelskich kibuców.

Nie wiadomo, jak wiele libańskich i irańskich rakiet powstrzymałaby izraelska wielowarstwowa tarcza. O jej sile stanowią systemy Żelazna Kopuła (najniższa warstwa), Proca Dawida (warstwa pośrednia) oraz Strzała 2 i 3 przeznaczone do niszczenia pocisków balistycznych dalekiego zasięgu. Istotnym wzmocnieniem tego pancerza ma być system laserowy Żelazny Promień, który jest zoptymalizowany do obrony między innymi przed atakiem saturacyjnym za pomocą prostych i tanich pocisków rakietowych, ale na jego gotowość operacyjną będzie trzeba jeszcze poczekać.

Wyrzutnia pocisków rakietowych systemu Żelazna Kopuła.
(NatanFlayer, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Groźba konfliktu na wielu frontach nie jest wyimaginowana i Cahal od lat się do niej przygotowuje, prowadząc ćwiczenia na morzu, lądzie i w powietrzu. Na początku czerwca Siły Obronne podjęły się przeprowadzenia manewrów pod kryptonimem „Rydwany Ognia”, które symulowały wojnę na wszystkich frontach. Obok operacji wymierzonej w irańską infrastrukturę nuklearną dużą uwagę poświęcono walce na północnej granicy, w tym bitwie lądowej wewnątrz libańskiego interioru. Zaangażowano tysiące żołnierzy i rezerwistów z 98. Dywizji Spadochronowej, a także żołnierzy elitarnej jednostki Szajetet 13 i Jednostki Inżynieryjnej do Zadań Specjalnych Jahalom (specjalizującej się w walce w tunelach).



Jednym z ich elementów – noszącym kryptonim „Poza Horyzontem” – był symulowany atak na Iran. Siły powietrzne Izraela poderwały wówczas do lotu dużą liczbę samolotów bojowych, w tym F-35I. Towarzyszyły im samoloty transportowe i latające cysterny, które miały wspomagać symulowane uderzenie na irańskie obiekty nuklearne, a także bojowników Hezbollahu. Działania przeciwko Partii Boga miałyby mieć charakter wyprzedzający, aby zawczasu zniszczyć stanowiska rakietowe, licznie rozmieszczone w Dolinie Bekaa i w samym Bejrucie.

Ujawnione niegdyś przez Netanjahu rozmieszczenie stanowisk rakietowych w Bejrucie.
(Siły Obronne Izraela)

Zaatakują czy nie zaatakują?

Tamir Hajman, dyrektor zarządzający Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym, powiedział, że jego zdaniem Izrael ma możliwości przeprowadzenia takiego uderzenia na Iran. Słowa te padają z ust człowieka, który podczas 34-letniej służby w Siłach Obronnych Izraela zajmował szereg stanowisk dowódczych w wojskach lądowych, a w 2018 roku został mianowany szefem Dyrekcji Wywiadu.

– W miarę upływu czasu skuteczność takiej opcji rośnie, a metody są cały czas ulepszane – powiedział Hajman. – Operacja wojskowa jest bardzo realną opcją.

KC-46A Pegasus.
(US Air Force / Yasuo Osakabe)

Kluczową sprawą jest posiadanie przez izraelskie wojska lotnicze latających cystern KC-46A Pegasus. Cztery sztuki mają być dostarczone najpóźniej 31 grudnia 2026 roku. Łącznie w Chel ha-Awir ma ich mieć osiem, co pozwoli na wycofywanie ze służby siedmiu przestarzałych i awaryjnych Boeingów KC-707 (Pegasusy przejmą też część zadań samolotów transportowych C-130H). Drugą – prawdopodobnie jeszcze ważniejszą – jest posiadanie odpowiednich środków rażenia. O tych kwestiach pisaliśmy szerzej w tym artykule.

Czcze gadanie Netanjahu o „irańskiej bombie atomowej” na nic się nie zda bez realnych technicznych środków, które pomogłyby Izraelczykom obrócić irańskie obiekty nuklearne w perzynę. Syryjski czy iracki program nuklearny nie mogą się równać irańskiemu, na który składa się sieć ośrodków rozrzuconych po całym kraju. Największą rolę odgrywają ten w Natanzie i podziemny ośrodek nuklearny w Fordo w pobliżu miasta Kom. W nich znajduje się gros posiadanych przez Iran wirówek, w tym tych najnowszej generacji. W ostatnim czasie łakomym kąskiem stało się też Centrum Technologii Jądrowej w Isfahanie. Irańczycy w czerwcu usunęli niektóre kamery monitoringu używane przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA). Ponadto organizacja poinformowała, że 90% irańskiego izotopu uranu wzbogaconego do 60% czystości rozszczepialnej przeniesiono właśnie do tego obiektu.



– Nawet jeśli umowa nuklearna zostanie podpisana, nie da Iranowi immunitetu przed operacjami Mosadu – powiedział we wrześniu nowo mianowany szef tej organizacji, Dawid Barnea. – Nie weźmiemy udziału w tej grze pozorów i nie przymkniemy oczu na to, co się dzieje naprawdę.

Oznacza to, że Izrael będzie działał hybrydowo. Z jednej strony będzie budował potencjał do przeprowadzenia skoordynowanej operacji lotniczej. Z drugiej zaś będzie prezentował dotychczasową linię skrytych działań, tajnych operacji, które będą wymierzone w osoby bardzo ściśle związane z trzema irańskimi programami: rakietowym, budowy bezzałogowców i nuklearnym. W szczególności izraelskie ministerstwo obrony będzie próbować rozsadzić zakłady od wewnątrz, tworząc i próbując przenieść do nich złośliwe oprogramowanie, które doprowadzi na przykład do wykolejenia wirówek.

Z pewnością poświęci również uwagę likwidacji kolejnych osób zarządzających irańskimi programami, które Jerozolima uważa za egzystencjalne zagrożenia, lub mających bardzo dużą wiedzę merytoryczną. Możemy oczekiwać kolejnych tajnych operacji jak likwidacja Mohsena Fachrizadego, którego zabito w listopadzie 2020 roku na drodze z Teheranu do do miasta Absard, 70 kilometrów na wschód od stolicy. Mózg programu Amad został zlikwidowany za pomocą zdalnie sterowanego działka, które w częściach przemycono do Iranu, gdzie je złożono i przetestowano.

Przeczytaj też: Na odległych rubieżach. Myśliwce RAF-u w obronie Falklandów

Siły Obronne Izraela