Josif Wisarionowicz Dżugaszwili był podobno zdania, że największą rozkosz w życiu mężczyźnie może dać zmiażdżenie wroga ludu albo wychylenie kielicha dobrego wina (najlepiej marki „Kinzmarauli”) czy koniaku. A gdzie miejsce na śpiew i kobiety? Aktualny stan wiedzy pozwala nam twierdzić, iż kobiety nie były pasją życia towarzysza Stalina. Potwierdzały tę tezę jego nieudane małżeństwa oraz przelotne romanse. Siergiej Kawtaradze twierdził, że pierwszą i platoniczną miłością Josifa była poznana przypadkiem młoda aktorka z trupy wędrownej. Potem długo nic nie słyszymy o podbojach miłosnych Soso, aż wreszcie 23-letni rewolucjonista Dżugaszwili, poprowadził do ołtarza Jekaterinę Swanidze. Niewiele wiadomo o tym pierwszym małżeństwie Stalina. Pobożna i uległa Jekaterina przypominała swoją teściową, nie rozumiała męża, którego zwyczajnie się bała. W 1907 r., kiedy to Stalin siedział w więzieniu, wydała na świat syna – Jakowa. W niecały rok później Jekaterina zmarła.

Roj Niedwiediew twierdzi, że Stalin miał co najmniej dwóch nieślubnych synów: jednego powiła mu żona kupca, pod którego dachem odbywał on w latach 1908-1909 karę zesłania w Sołwyczegodsku. Drugi urodził się z przelotnego związku z wieśniaczką z syberyjskiej wsi Kurejka (gdzie znowu Stalin przebywał na zesłaniu). Do żadnego z nich ojciec nigdy się nie przyznał. Natomiast przedmiotem dociekań biografów stało się drugie małżeństwo Stalina z młodszą o 22 lata Nadieżdą Alliłujewną (córką rewolucjonisty z Zakałkazia). Stalin poznał Nadieżdę jeszcze jako małą dziewczynkę, kiedy to bywał częstym gościem w domu jej ojca w Tyflisie (Tybilisi). Potem Alliłujew wraz z rodziną przeniósł się do Petersburga. Po rewolucji lutowej 1917 r. i przyjeździe do Petersburga „Wspaniały Gruzin” skierował pierwsze kroki do domu Alliłujewych w dzielnicy Wyborg. Już podobno wtedy zaczął odnosić się do Nadieżdy ze szczególną atencją (czytał jej Czechowa, Gorkiego, Puszkina, opowiadał różne historie ze swego życia). Starał się być miły, a nawet czuły. Nic też dziwnego, że Nadieżda zapałała afektem do Stalina.

Wkrótce została sekretarką komisarza do spraw narodowościowych – Stalina w Moskwie. W 1919 r. Stalin poślubił 18 letnią Nadieżdę. Ebon twierdzi, że małżeństwo to zostało wymuszone na 39-letnim Stalinie. Niektórzy dopatrują się w tym przyczyny oziębłego w przyszłości stosunku Stalina do syna – Wasilija. Ebon nie wyjaśnia jednak do końca tych okoliczności. Boriew twierdzi wręcz, że Stalin zgwałcił 17 letnią wówczas Nadieżdę i przyłapany przez jej ojca obiecał ożenić się. Mało to jednak prawdopodobne ze względu na cechy charakteru zarówno Stalina jak i Nadieżdy. On nie miał w zwyczaju bać się ojców, ona natomiast była zbyt niezależna, aby poślubić gwałciciela. Jednak rzekomy gwałt był jakimś wytłumaczeniem: oziębłości wobec syna, śmierci Nadieżdy, wreszcie aresztowania jej sióstr i braci. Jedynie ojciec Nadieżdy nie był represjonowany – jako znający całą prawdę i grożący jej ujawnieniem w razie aresztowania.

Tak czy inaczej, zaraz po ślubie państwo młodzi zamieszkali na Kremlu. Wrażliwa i otwarta Nadieżda wierzyła we wszystko, co dobre. Nie akceptowała rozwiązłości, cynizmu i zwierzęcej walki o władzę, jaka panowała na Kremlu. Dusiła się w jego atmosferze. Jako niezbyt gorliwa działaczka została w 1921 r. wykluczona z szeregów partii. W 1925 r. urodziła córkę Swietłanę (była to jedyna istota ludzka, jaką Stalin obdarzał uczuciem). Różnica psychiki i charakteru spowodowała, że od samego początku małżeństwo to skazane było na niepowodzenie. Mnożyły się przyczyny oddalające małżonków od siebie. I nie były to tylko kłótnie o przesoloną zupę. Nadieżda śmiało dobierała sobie przyjaciół nic nie robiąc sobie z tego, że większość z nich była w jawnej niełasce Gruzina. Nie kryła się też z krytyką bolszewickiego barbarzyństwa (dziki terror Armii Czerwonej, kolektywizacja). Chcąc się uniezależnić się od męża, w 1919 r. Nadieżda podjęła studia w zakresie chemii włókien wiskozowych na Wszechzwiązkowej Akademii Przemysłu.

Orłow pisał, że „Alliłujewna była szczęśliwa, wyrywając się z stęchłej atmosfery Kremla”. Od studentów Nadieżda dowiedziała się o prawdziwym obliczu bolszewizmu.

Kryzys małżeństwa osiągnął swe apogeum na jesieni 1932 r. Po defiladzie z okazji 15 rocznicy rewolucji bolszewickiej jak zwykle na Kremlu odbył się bankiet. Podpity Stalin zachowywał się chamsko (m.in. rzucił w żonę niedopałkiem papierosa). Nadieżda nie wytrzymała i wyszła. Stalin rzucił za nią marynarką. Według świadectwa, jakie złożył Abel Janukidze, „wieczorem 8 listopada zebrało się niezbyt liczne grono, była też Nadieżda. Stalin się spóźniał. Kiedy w końcu się pojawił, Nadieżda skwitowała to jakąś ironiczną uwagą. Stalin wybuchnął. Rzucił (właśnie palonym) papierosem w Nadieżdę. Nadieżda wyszła a Stalin pojechał na daczę”. Kilka godzin później Nadieżda Alliłujewa już nie żyła. Znaleziono ja leżącą we krwi opodal łóżka z małym zaciśniętym w dłoni pistoletem.

Od tego momentu rozchodzą się opinię biografów. Czy było to samobójstwo, czy zabójstwo?. Oczywiście zawiadomiono Stalina, który szybko przyjechał. Widać było, że był wstrząśnięty, chociaż milczał. Podobno Stalin często potem rozmawiał o Nadieżdzie z jej bratem Pawłem. Podobno czuł się winny. Za wersją samobójczą przemawia fakt, że nikt z rodzinny Alliłujewych nie obwiniał Stalina za tę śmierć. W odebranie sobie życia przez matkę wierzyła także Swietłana. Ale jeżeli wziąć pod uwagę manię prześladowczą Stalina i to, że z jego rozkazu ginęły miliony, nie jest to już takie oczywiste. Większość ludzi uważała, że zabił on żonę w przypływie gniewu. Nadieżdę pochowano na moskiewskim cmentarzu Nowodiewiczym. Nad trumną Stalin wyszeptał do żony „Zdradziłaś mnie”. Tu biografowie również się spierają: „Zdradziłaś mnie”, bo odeszłaś i zostawiłaś mnie samego czy „Zdradziłaś mnie” i musiałem cię zabić?.

Od tej pory do końca życia Gruzin pozostał wdowcem. Co oczywiście wcale nie znaczyło, że stronił od kobiet. Chruszczow ujawnił w swych „Wspomnieniach”, że przy wyborze rzekomej „guwernantki” dla Swietłany, kierowano się w rzeczywistości innymi względami. A brytyjska podróżniczka Rostia Forbes, która spotkała się z Stalinem pisze o obecności kobiety, która wyglądała na jego żonę. Kobieta ta była zatrudniona w charakterze kelnerki. Mowa tu o Walentinie Istominie. Została ona gospodynią Stalina, a po jego śmierci uznawana była za wdowę po nim. Były też i inne. Najgłośniejszą z faworyt była primadonna moskiewskiego teatru operowego „Bolszoj” Wiera Aleksandrowna Dawidowa. Zresztą na usprawiedliwienie Stalina dodajmy, że Wiera Aleksandrowna podbiła nie tylko jego serce. Na liście jej wielbicieli widniały takie nazwiska jak: Jagoda, Zinowjew, Kirow, Jeżow, Budionny, Woroszyłow czy Malenkow. Każdy z nich gotów był w jednej chwili porzucić legalną małżonkę. Obdarowywali ją biżuterią i luksusowa bielizną. Ponad tą zgrają szybował Tuchaczewski, chyba jedyny mężczyzna, którego naprawdę kochała. Ala wróćmy do Stalina.

53-letni Stalin ujrzał po raz pierwszy młodszą od siebie o dwadzieścia sześć lat Dawidową wiosną 1932 r., posłał jej kwiaty i polecił się przedstawić. Od tej pory nie tracił jej z pola widzenia. Tego samego roku zaprosił ja na sylwestra. Tejże nocy Stalin zapałał afektem i postanowił spotkać się z nią w jednym ze swych tajnych apartamentów. Tak zaczął się trwający 26 lat romans. Wiedząc, że Dawidowa ma męża, Stalin radził: „Nie trzeba z nim zrywać”. Był jednak bardzo zazdrosny i kiedyś powiedział: „Jeżeli prześpisz się z Kirowem, zabiję cię bez wahania”. Z czasem Dawidowa zaczęła bywać w rezydencji letniej Gruzina na Krymie – oczywiście w roli kuzynki. W czasie trwającego 26 lat romansu nie była jedyną. Ślady wiodą do kilku innych kobiet. Były to wokalistki Walentina Władimirowna Barsowa i Bronisław Złotogorowa oraz reprezentująca również kręgi artystyczne Olga Lepieszyńska. Jak widać, o milionach trupów najlepiej zapomina się w ramionach pięknych artystek.