Szwedzki hrabia Folke Bernadotte to jedna z najbardziej frapujących postaci działających w targanej ostatnimi spazmami drugiej wojny światowej Europie. Jego rola w ratowaniu więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych wciąż obwarowana jest wieloma znakami zapytania. Równie wiele pytań krąży wokół okoliczności zamachu na życie hrabiego. Jego śmierć z rąk zamachowców w nowo utworzonym Państwie Żydowskim sama w sobie prowokuje do postawienia trudnego pytania: dlaczego Żydzi ośmielili się podnieść rękę na człowieka, który pomógł uratować tysiące ich rodaków? Sprawa jest jednak dużo bardziej skomplikowana, niż można to podsumować w jednym pytaniu, i wymaga bliższego przyjrzenia się działaniom hrabiego w trakcie drugiej wojny światowej i po niej.
Skąd się wziął Folke Bernadotte
Rodzina Bernadotte pochodziła z Francji, gdzie nie była szczególnie majętna ani prominentna. Zmieniło się to w 1810 roku, gdy napoleoński marszałek Francji Jean-Baptiste Jules Bernadotte niespodziewanie został wyznaczony na następcę tronu szwedzkiego. Rodzina przeniosła się do Szwecji, gdzie osiem lat później Jean-Baptiste zasiadł na tronie jako Karol XIV Jan. Po jego śmierci królem został jego najstarszy syn Oskar (urodzony jeszcze w Paryżu), następnie tytuł królewski przeszedł na Karola XV (najstarszego syna Oskara I) i na Oskara II (młodszego brata Karola XV). Najstarszy syn Oskara II zasiadł na tronie jako Gustaw V. Jego młodszy brat, także Oskar, wraz z żoną Ebbą Munck af Fulkila doczekał się piątki dzieci. Najmłodszym z nich był syn, urodzony 2 stycznia 1895 roku w Sztokholmie. Nadano mu imię Folke.
Folke Bernadotte dorastał w atmosferze dworskiej etykiety, ale jego życie nie ograniczało się do obowiązków arystokraty. W młodym wieku związał się z harcerstwem i służbą publiczną, co miało wpływ na jego późniejsze działania w służbie międzynarodowej. Ukończył prestiżowe szkoły w Szwecji, a po osiągnięciu pełnoletności – mogąc już legitymować się tytułem hrabiego Wisborg, przysługującym wszystkim potomkom księcia Oskara w linii męskiej – rozpoczął karierę w wojsku. W trakcie pierwszej wojny światowej służył jako oficer kawalerii, choć Szwecja, będąc krajem neutralnym, oczywiście nie brała bezpośredniego udziału w konflikcie.
Oto kolejny artykuł, który powstał dzięki naszym Subedejom, wspierającym Konflikty na Patronite.pl. Są to:
Alex B • Andrzej N. • Łukasz Paweł • Marcin Ślimak • Patron anonimowy
Serdecznie dziękujemy za wsparcie i zaufanie. Czytelnicy, którzy chcieliby dołączyć do grona Subedejów (lub którejś innej grupy naszych Patronów), mogą kliknąć tutaj, aby przenieść się na nasz profil na Patronite.pl.
Wszystkie artykuły, które powstały dzięki wsparciu Subedejów, znajdują się tutaj.
Po wojnie Bernadotte skupił się na działalności humanitarnej. Był aktywnym członkiem Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, organizacji, z którą jego nazwisko zwiąże się na stałe w latach późniejszych. Jego działalność charytatywną i zaangażowanie społeczne podziwiano w kraju i za granicą. W 1928 roku poślubił Estelle Romaine Manville, amerykańską dziedziczkę, z którą miał czworo dzieci. W latach 30. odgrywał ważną rolę w promocji ruchu harcerskiego. Był przewodniczącym szwedzkiej organizacji skautowej i zyskał międzynarodowe uznanie jako lider młodzieżowego ruchu harcerskiego.

Hrabia z żoną i synami po przylocie z Berlina do Sztokholmu, maj 1941 roku.
(Svenska Dagbladet via IMS Vintage Photos)
W czasie drugiej wojny światowej hrabia Folke, podobnie jak wielu rodaków, działał na rzecz zachowania neutralności Szwecji. Ale w miarę, jak konflikt się przedłużał, Bernadotte coraz bardziej skupiał się na problemach humanitarnych. W 1943 roku został wiceprezesem Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, co dało mu możliwość intensywniejszego działania na arenie międzynarodowej. Był odpowiedzialny za koordynację pomocy humanitarnej dla ofiar wojny, zarówno w kraju, jak i za granicą.
Białe Autobusy
Zrealizowana w marcu i kwietniu 1945 roku operacja, której celem było ratowanie więźniów z niemieckich obozów koncentracyjnych, to jedno z najbardziej heroicznych przedsięwzięć humanitarnych zorganizowanych podczas drugiej wojny światowej. A zarazem jedno z najbardziej tajemniczych. Wiele szczegółów dotyczących planowania i przebiegu operacji zaginęło w mrokach dziejów. Podstawowy fakt nie ulega jednak wątpliwości: liderem operacji był Folke Bernadotte.
Pod koniec drugiej wojny światowej sytuacja w Europie była dramatyczna. Niemieckie obozy koncentracyjne były przepełnione, a warunki w nich, już wcześniej tragiczne, robiły się coraz gorsze. U progu klęski niemieckie władze zaczęły przemieszczać więźniów w głąb kraju, aby uniknąć ich wyzwolenia przez nadchodzące wojska alianckie. W tym kontekście pojawiła się potrzeba pilnej ewakuacji więźniów. Władze krajów neutralnych i państw sprzymierzonych, świadome zagrożenia dla swoich obywateli, zaczęły szukać sposobu na ich ewakuację, dopóki jeszcze było kogo ewakuować.

Szwedzkie Białe Autobusy podczas operacji, zdjęcie wykonano we Friedrichsruh, gdzie znajdowała się kwatera polowa operacji.
(Duńskie Muzeum Narodowe)
Hrabia zainicjował operację mającą na celu ratowanie więźniów skandynawskich. Dzięki swoim kontaktom zdołał nawiązać rozmowy z wysokimi rangą nazistami, a w końcu 19 lutego 1945 roku spotkał się z samym Reichsführerem Heinrichem Himmlerem, co pozwoliło na uzyskanie zgody na przeprowadzenie ewakuacji. Kluczowym elementem było zapewnienie bezpieczeństwa konwojom, które miały przemieszczać się przez strefę działań wojennych. Czas naglił. Jak donosiły szwedzkie media, 24 lutego Hitler rzekomo podsumował los więźniów obozów koncentracyjnych wobec zbliżających się wojsk aliantów tymi słowami:
Będę prowadził tę końcową walkę ze wszystkich sił i przy użyciu wszelkich dostępnych środków. […] w związku z tym wydaję następujący rozkaz: do przeprowadzenia ostatecznej eksterminacji upoważniony będzie przywódca SS Himmler. […] W ramach tego zadania, w zależności od przebiegu działań wojennych na różnych obszarach albo na specjalny rozkaz wydany w ustalonym z góry dniu, wszyscy osadzeni w więzieniach, obozach pracy i obozach koncentracyjnych zostaną zabici, niezależnie od tego, czy są w areszcie śledczym, czy są po wyroku, czy zostali aresztowani prewencyjnie, podobnie jak wszyscy zakładnicy ze wszystkich krajów. W przypadku jeńców wojennych zachowuję sobie prawo podjęcia specjalnych środków.
Prawdziwości tego cytatu nigdy jednoznacznie nie potwierdzono.
Operacja wymagała szczegółowych przygotowań. Szwedzki Czerwony Krzyż zorganizował flotę pojazdów, w tym autobusy, ciężarówki i karetki, które pomalowano na biało z czerwonymi krzyżami. Kierowcy i personel medyczny byli w większości wolontariuszami ze Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. Pierwszy konwój wyruszył ze szwedzkiego Hässleholmu – promem do Danii, a następnie dalej na południe, do Niemiec – 8 marca 1945 roku. Składał się z 36 autobusów zaadaptowanych na ambulanse podzielonych między trzy plutony, a także plutonu transportowego i plutonu kwatermistrzowskiego z kuchnią polową, warsztatem, lawetą i sprzętem medycznym. W sumie w skład konwoju weszło 75 pojazdów i 250 osób.
Operacja napotkała wiele trudności. Trasa była niebezpieczna, prowadziła przez strefy działań wojennych, bombardowane drogi i mosty. Trzeba było unikać walczących pododdziałów, ostrzał artyleryjski był na porządku dziennym. Ponadto w miarę zbliżania się frontów chaos i dezorganizacja w Niemczech narastały. Innym istotnym problemem był brak zasobów. Paliwo stanowiło towar deficytowy, podobnie jak części zamienne do pojazdów. Każda awaria mechaniczna mogła oznaczać długi przestój, co z kolei narażało konwój na dodatkowe niebezpieczeństwa. Brakowało również żywności i leków, co było szczególnie groźne ze względu na stan zdrowia ewakuowanych więźniów. Do tego dochodziły trudne negocjacje z niemieckimi oficerami obsadzającymi punkty kontrolne. Nie wszyscy byli chętni do współpracy i często trzeba było prowadzić długie i skomplikowane rozmowy, aby uzyskać zgodę na przejazd.
Pierwsze etapy skupiły się na ewakuacji skandynawskich więźniów z obozów koncentracyjnych Neuengamme, Sachsenhausen i Ravensbrück. Ta część operacji była stosunkowo mniej skomplikowana dzięki wcześniejszym negocjacjom Bernadotte z Himmlerem. Po ewakuacji Skandynawów Bernadotte metodą małych kroków uzyskał zgodę na ewakuację więźniów innych narodowości, w tym Polaków, Francuzów, Belgów czy Holendrów. Konwoje Białych Autobusów przewoziły więźniów – często w stanie krytycznym – do bezpiecznych miejsc w Szwecji, gdzie otrzymywali opiekę medyczną i żywność. Dla części ewakuowanych było już jednak za późno.
Maria Plater-Skassa w książce „Ponad ludzką miarę. Wspomnienia operowanych z Ravensbrück” tak opisała cud, jakim dla wynędzniałych więźniarek były Białe Autobusy:
Nadszedł pamiętny dla mnie dzień 27 kwietnia. Rano ogłoszono, że na drugi dzień przyjedzie po nas Szwedzki Czerwony Krzyż, zabierze całą grupę operowanych i część pozostałych więźniarek. Zaczęto robić spis, gdy nagle po paru godzinach przerwano pracę, policzono nas tylko dokładnie i kazano wracać na bloki. Blokowym zapowiedziano, że o ósmej wieczorem odbędzie się ogólny apel, po którym nastąpi ewakuacja obozu.
W międzyczasie pojawiło się istotne wyzwanie. Część szwedzkiego personelu musiała lub chciała wrócić do kraju, podczas gdy liczba ewakuowanych wciąż rosła. W odpowiedzi na tę sytuację Duńczycy zaoferowali pomoc, przekazując pod dowództwo Szwedów dwie kolumny transportowe składające się z 60 pojazdów, w tym 33 autobusów, wraz z personelem. Pojazdy te również pomalowano na biało, lecz nosiły znak duńskiego czerwonego krzyża. Oprócz tego w ewakuacji skandynawskich więźniów brały udział dwa szwedzkie statki handlowe Lillie Matthiessen i Magdalena. Dzięki nim przewieziono 8 marca z Malmö: 308 ochotników (w tym 20 lekarzy i pielęgniarek), 36 autobusów, 19 ciężarówek, siedem samochodów osobowych, siedem motocykli i 350 ton benzyny oraz 6 tysięcy paczek z żywnością dla więźniów obozu koncentracyjnego KL Neuengamme. Statki te brały także udział pod koniec kwietnia 1945 w transporcie z Lubeki 225 więźniarek i 223 więźniów do szwedzkiego portu Trelleborg.

71-metrowy frachtowiec Lillie Matthiessen. Z jednostką tą wiąże się melodramatyczny szczegół operacji – statek nazwany został na cześć dawnej kochanki hrabiego, która w tym okresie była już żoną armatora Carla Matthiessena.
(Okänd fotograf / Sjöhistoriska museet)
Białe Autobusy uratowały życie około 15 tysięcy więźniów z obozów koncentracyjnych. Na podstawie różnych źródeł można przypuszczać, że w wyniku szwedzko-duńskiej akcji ratunkowej we współpracy z MCK do 26 kwietnia 1945 roku udało się ewakuować tym sposobem z KL Ravensbrück 2904 kobiety, w tym 946 Polek.
Operacja przyczyniła się także do zwiększenia świadomości międzynarodowej na temat okrucieństw popełnianych w obozach koncentracyjnych. Świadectwa uratowanych więźniów dostarczyły niezbitych dowodów na masowe zbrodnie popełniane przez reżim nazistowski, co miało znaczący wpływ na późniejsze procesy niemieckich zbrodniarzy wojennych i kształtowanie powojennego porządku międzynarodowego.
W Szwecji i Danii operacja ta jest upamiętniana poprzez uroczystości i projekty edukacyjne, mające na celu przypomnienie o heroizmie tych, którzy ryzykowali życie, aby ratować innych. Muzea i wystawy poświęcone operacji pomagają kolejnym pokoleniom zrozumieć znaczenie solidarności i humanitaryzmu w obliczu katastrofy. Operacja stała się również symbolem międzynarodowej solidarności i współpracy humanitarnej, dowodem na to, że w obliczu ogromnych tragedii i wyzwań ludzka dobroć i determinacja mogą przynieść nadzieję i ratunek. Była to także jedna z nielicznych operacji ratunkowych zakończonych – pomimo licznych trudności – sukcesem. Umiejętności dyplomatyczne hrabiego były nieocenione w negocjacjach z nazistowskimi władzami, a sam Folke Bernadotte i jego zespół stali się wzorami do naśladowania dla przyszłych pokoleń działaczy humanitarnych.
Rzut oka w przeszłość
Świadectwa ocalonych przez Białe Autobusy dostarczają głębokiego wglądu w znaczenie i wpływ akcji. Wielu z uratowanych opowiadało o niewyobrażalnym cierpieniu w obozach i o nadziei, którą przyniosła nagła ewakuacja. Ich relacje stanowią żywe świadectwo heroizmu i humanitaryzmu, które były motorem napędowym operacji. Przykładem niech będzie wspomnienie jednego z kierowców, który był naocznym świadkiem owych wydarzeń:
Dodaliśmy gazu. Stale próbowała nas zatrzymać policja, która krzyczała, byśmy stanęli i poszukali schronu. Jednak jechaliśmy dalej. Musieliśmy zboczyć z głównej drogi, która była mocno uszkodzona, i wyłączyć światła. Rzadko słyszałem tyle wyzwisk jak wówczas, miotanych przez umundurowanych ludzi, którzy próbowali nas zatrzymać. Nazywali nas mordercami i bandytami, wypominając nam, że pierwsze nieprzyjacielskie samoloty można już usłyszeć ponad naszymi głowami.
Za pięć piąta dojechaliśmy do obozu. Gdy wysiadaliśmy z autobusów, spotkaliśmy komendanta obozu, który właśnie wyszedł z kasyna, i mogliśmy zacząć załadunek 280 skandynawskich więźniów. Dziwne było obserwować więźniów maszerujących przez bramę, która otworzyła się dokładnie w chwili, gdy dotarł do niej pierwszy w szeregu, a zamknęła tuż po ostatnim. […] O wpół do szóstej zameldowano, że wszystko jest gotowe do wyjazdu i konwój wyruszył do Neuengamme. Pierwsza przerwa nastąpiła po godzinie jazdy i wówczas mogliśmy się bliżej przyjrzeć naszym Skandynawom. Byli na ogół w zupełnie dobrym stanie w porównaniu z więźniami, których wcześniej widziałem, i nie skarżyli się nawet na warunki higieniczne. Powiedzieli, że paczki żywnościowe, które otrzymali z Norwegii i Danii, utrzymywały ich przy życiu i że ostatnio traktowano ich w obozie znacznie lepiej. Wszyscy byli wzruszająco wdzięczni i szczęśliwi. Uważam, że każdy z nas, którzy mieli ten przywilej, że mogli przyjść z pomocą tym nieszczęśnikom w Niemczech, doświadczył od nich tak wielkiej wdzięczności, że wystarczy mu ona do końca życia.

Folke Bernadotte w Göteborgu z australijskimi żołnierzami, którzy przybyli do Szwecji dzięki wymianie jeńców pilotowanej przez hrabiego, 1943 rok.
(MCK)
Byli więźniowie, którzy zostali wywiezieni do Szwecji, najczęściej opowiadali o tym, jak Białe Autobusy pojawiły się w momencie, gdy nadzieje na przeżycie były już praktycznie wyczerpane. W Szwecji otrzymali opiekę medyczną i mogli rozpocząć proces rekonwalescencji. Ta operacja była na wagę życia dla tysięcy ludzi. Sune Persson wylicza, że do 5 maja do Szwecji sprowadzono 17 555 byłych więźniów.
Jak wspomniała po wojnie jedna z uratowanych dziewczynek z Polski:
Boję się przebudzenia. Jestem przekonana, że mi się śni, że jestem wolna i widzę wokół siebie przyjazne twarze, i że wkrótce wrócę do domu.
I jeszcze jedna relacja ocalałej więźniarki:
Przed budynkiem stał szereg lśniących białych szwedzkich autobusów; wszystkie udekorowane były symbolem czerwonego krzyża i szwedzką flagą. Przed nimi znajdowała się grupa uśmiechniętych, przyjaznych Szwedów, kobiet i mężczyzn. Wszyscy mieli polowe szare mundury Czerwonego Krzyża z paskami na rękawie. „Chodźcie, panie” – dobiegło z pierwszego autobusu. Panie! Trzeba było się uszczypnąć, żeby w to uwierzyć – czyżby więźniarki znowu były paniami? Czy tak je widział Czerwony Krzyż? Zajęły miejsca, rzucając szybkie spojrzenia na boki. Szwedzi grzecznie zwrócili im uwagę, że należy rozmawiać po niemiecku, dopóki są na terenie Rzeszy, i że przedstawiciele niemieckich władz są w autobusach, po dwóch w każdym. Wtedy, gdy wszyscy już siedzieli, podjechał goniec motocyklowy. Zamienił kilka słów z kierowcą pierwszego szwedzkiego pojazdu. Delegat Szwedzkiego Czerwonego Krzyża pożegnał stojącego na baczność oficera SS. I wtedy konwój ruszył.
W tym miejscu można by zakończyć pochwalny opis hrabiego i jego dokonań podczas wojny, gdyby nie jedno, istotne „ale”. Wróćmy do października 1943 roku i słów, które wypowiedział Himmler w Poznaniu na temat Holokaustu:
Teraz mam na myśli ewakuację Żydów, eksterminację narodu żydowskiego. Zalicza się to do prostych spraw, o których łatwo się mówi. „Naród żydowski będzie eksterminowany” – mówi każdy członek naszej partii – „jasne – jest to w programie naszej partii, eliminacja Żydów, eksterminacja, zrobi się”. […] Każdy, który tak się wyraża, nie był naocznym świadkiem, nie brał w tym udziału. Większość spośród was tu obecnych wie, co znaczy, kiedy 100 zwłok leży obok siebie, kiedy 500 czy kiedy 1000 zwłok leży przed nami. To przejść i pomimo tego – pominąwszy odosobnione przypadki ludzkiej słabości – pozostać porządnym człowiekiem, to nas zahartowało. Jest to, nigdy nie napisana i nigdy nie mająca zostać zapisana, chwalebna karta naszej historii […]. Do nas należy prawo, jesteśmy w obowiązku wobec naszego narodu, naród, który chce nas zamordować, zamordować.
Jak to możliwe, że człowiek, który wypowiedział te słowa, zaledwie 14 miesięcy później zgadza się na ewakuację ludzi, w tym Żydów, z obozów koncentracyjnych? Jakie powiązania istniały między Bernadottem a Himmlerem? Czy rzeczywiście postać hrabiego jest tak krystaliczna?
Cień
W tym kontekście pojawia się postać szefa Sicherheitsdienst, Waltera Schellenberga. To on pod koniec wojny zdołał przekonać Himmlera do podjęcia negocjacji z zachodnimi aliantami za pośrednictwem hrabiego. Ten sam Schellenberg działał jako pośrednik między Bernadottem a Himmlerem w sprawie uwolnienia i bezpiecznego przewiezienia części więźniów z obozów koncentracyjnych za pośrednictwem Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. Po wojnie Schellenberg udał się do Szwecji, gdzie przez kilka tygodni ukrywał się w willi Dragongården na Gärdet – dziś znajduje się tam ambasada chińska w Sztokholmie – i w spokoju przygotowywał swoją obronę, co prawdopodobnie uchroniło go przed surowszym potępieniem jako zbrodniarza wojennego. Dopiero w czerwcu 1945 roku został aresztowany przez Brytyjczyków.
Dlaczego hrabia angażował się w mediacje między Himmlerem a aliantami? I dlaczego ukrywał Schellenberga przez kilkanaście dni?
Aby odpowiedzieć na te pytania, przyjrzyjmy się jeszcze jednej postaci – doktorowi Feliksowi Kerstenowi. Ten bałtycki Niemiec był z zawodu masażystą, wyszkolonym pod okiem chińskiego specjalisty, doktora Ko. Magiczne dłonie Kerstena przynosiły ulgę wielu prominentnym Niemcom jeszcze przed wybuchem wojny. Kersten miał także wielu wpływowych pacjentów z zagranicy, w tym księcia Hendrika z Holandii (po 1928 roku) i zięcia Benita Mussoliniego, włoskiego ministra spraw zagranicznych, hrabiego Ciano. Kersten przyjął również propozycję Heinricha Himmlera, by zostać jego osobistym fizjoterapeutą. Później twierdził, że obawiał się o swoje bezpieczeństwo, gdyby odmówił.

Stig Svensson, jeden z kierowców Białych Autobusów, wspominający operację w 1992 roku.
(Jonn Leffmann)
Podczas drugiej wojny światowej Kersten brał udział w organizacji wizyty Himmlera w Finlandii w sierpniu 1942 roku. Himmler zażądał wówczas ekstradycji wszystkich fińskich Żydów. Prezydent Finlandii, Risto Ryti, zanotował w swoim dzienniku, że Himmler był „wyjątkowo zagorzałym antysemitą”. Kersten opowiedział Rytiemu o sytuacji Żydów w Niemczech: „Żydzi są wysyłani z Niemiec na Łotwę i do Polski, gdzie są mordowani z zimną krwią”. Użył też określenia „ludzka rzeź”. Prawdopodobnie wtedy po raz pierwszy prezydent Ryti usłyszał o Zagładzie. Kersten przekazał te informacje także Abramsowi S. Hewittowi ze sztokholmskiego biura OSS, poprzedniczki CIA.
Pod koniec wojny Kersten zorganizował spotkanie Himmlera z Norbertem Masurem, członkiem szwedzkiej filii Światowego Kongresu Żydów, w Hartzwalde, kilkanaście kilometrów od obozu Ravensbrück. Chodziło oczywiście o sprawdzenie, czy Kongres zechce wykupić żywych ziomków z niewoli.
Do 1943 roku Kersten zdobył tak silny wpływ na Himmlera, że ten postanowił uwolnić się od zbyt wielkiej zależności od niego. Himmler nie chciał stracić Kerstena, gdy ten ogłosił, że zamierza przenieść swoją rodzinę do neutralnej Szwecji, ponieważ Holandia – gdzie mieszkał na co dzień – już nie istniała jako państwo. Himmler, niechętnie, zgodził się, aby Kersten odwiedzał go okazjonalnie ze Szwecji. W 1943 roku Kersten, zachowując swoją niemiecką posiadłość Gut Hartzwalde (około 70 kilometrów na północny zachód od Berlina), przeniósł się do Sztokholmu. Ten krok wyznaczył nowy etap w jego karierze, czyniąc go agentem rządu szwedzkiego, szczególnie w kontekście działań humanitarnych pod koniec wojny.
Pierwsza ważna praca Kerstena dla Szwecji polegała na długiej i udanej walce o uratowanie życia siedmiu szwedzkich biznesmenów, przedstawicieli Szwedzkiego Syndykatu Zapałkowego, aresztowanych przez Niemców w Warszawie pod zarzutem szpiegostwa. To berliński prawnik, doktor Carl Langbehn (później stracony jako antynazista), jako pierwszy zasugerował przedstawicielom firmy w Berlinie, że Kersten „prawdopodobnie wymyśli sposób, aby wymasować tych ludzi”. Rzeczywiście, ostatecznie Kersten zapewnił uwolnienie wszystkich, w tym czterech skazanych na śmierć. W grudniu 1944 roku pozwolono mu zabrać ostatnich trzech z powrotem do Szwecji jako osobisty „prezent świąteczny” od Himmlera.
Na wczesnym etapie tych negocjacji Kersten osobiście poznał szwedzkiego ministra spraw zagranicznych, Christiana Günthera, i od tamtej pory działał jako jego agent w szwedzkich działaniach humanitarnych w Niemczech. Zimą 1944–1945, gdy klęska Niemiec wydawała się nieunikniona, szwedzka interwencja nabrała międzynarodowego znaczenia. Pamiętajmy, że Hitler nakazał niemieckim armiom walczyć do końca wszędzie. Co miało stać się z setkami tysięcy więźniów? Hitler wydał rozkaz zniszczenia obozów i wymordowania więźniów, jeśli jego armie miałyby się wycofać. Zarówno polityka, jak i humanitaryzm wymagały, aby Szwecja, jako neutralna skandynawska potęga, interweniowała.
W tym celu Günther naturalnie zwrócił się do Kerstena. Wykonanie rozkazów Hitlera o zniszczeniu obozów zależało od Himmlera: czyż Himmler w tych ostatnich dniach nie mógłby posłuchać głosu rozsądku? Kersten przekonał Himmlera, który okazał się w obu kwestiach rozsądny. Zgodził się, aby skandynawscy więźniowie zostali skoncentrowani w jednym obozie, zgodził się na stopniowe ich uwalnianie, a także na transport do Szwecji tylu więźniów, ilu szwedzki rząd mógłby przyjąć. Potrzebne było tylko zachowanie tajemnicy – i kolumna pojazdów. W lutym 1945 roku kolumna Szwedzkiego Czerwonego Krzyża została zmobilizowana i wysłana do Niemiec pod dowództwem pułkownika Björcka. Towarzyszył jej wiceprezes Czerwonego Krzyża, hrabia Folke Bernadotte, którego Kersten na prośbę Günthera przedstawił Himmlerowi.

Delegacja Szwedzkiego Czerwonego Krzyża (hrabia Folke w środku) przed lotem ze Sztokholmu do Lulei w sprawie ewakuacji obywateli fińskich z Karelii, jesień 1944 roku.
(Svenska Dagbladet via IMS Vintage Photos)
To właśnie Kersten, jak poświadczają szwedzkie archiwa, był pośrednikiem między Himmlerem a hrabią Bernadottem w negocjacjach, które doprowadziły do operacji ratunkowej. O działalności hrabiego Bernadotte w tych negocjacjach niewiele można powiedzieć, ponieważ był on „oficerem transportowym, niczym więcej”, jak później opisał go jeden ze współpracowników Himmlera.
Niemniej zaistniał interesujący incydent, w którym hrabia starał się raczej tworzyć politykę, niż tylko ją wykonywać. W swoich wysiłkach na rzecz ratowania więźniów Kersten nie zajmował się wyłącznie Skandynawami – w Szwecji współpracował nie tylko z Güntherem, ale również z oddziałem Światowej Organizacji Żydowskiej w Sztokholmie i, w porozumieniu z Güntherem, planował transport żydowskich więźniów do Szwecji. Dlatego też był zaskoczony, gdy w marcu 1945 roku, wspominając o tym Himmlerowi, usłyszał: „Hrabia Bernadotte rozumie żydowskie niebezpieczeństwo; odmawia zabrania Żydów do Szwecji; a teraz ty przemawiasz w ich imieniu i mówisz, że Szwecja ich przyjmie! Któremu z was mam wierzyć?” Kersten odpowiedział, że Bernadotte nie ma uprawnień do stawiania warunków. Himmler smutno odparł: „Tak, wiem o tym. Cieszę się jednak, że w Szwecji są ludzie, którzy rozumieją konieczność naszej walki ze światowym żydostwem”.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że po wojnie Kerstena przyłapano na manipulacjach, sfabrykował on między innymi swoje rzekome zasługi w ocaleniu narodu holenderskiego przed masowymi wywózkami. Niemniej zaraz po zakończeniu wojny pojawiła się inna wersja wydarzeń. Hrabia Bernadotte nagle ukazał się światu jako człowiek, który z własnej inicjatywy stworzył i przeprowadził cały ten plan. Na jego rzecz wypowiada się także Walter Schellenberg, który potwierdza swoje i hrabiego zasługi. Zaszczyty, odznaczenia i stopnie naukowe spływały na niego zewsząd. Jak ogłoszono, to on, stając twarzą w twarz z Himmlerem w jego jaskini, uratował Żydów i innych przed śmiercią w obozach koncentracyjnych. Przypisywano mu nawet zasługę zakończenia wojny. Został okrzyknięty „Księciem Pokoju”, Zbawicielem, a po śmierci – męczennikiem ludzkości. Sam napisał trzy książki, które znacząco pomogły szerzyć tę wersję wydarzeń, a po jego śmierci jego postać została uświęcona przez hagiograficzne opracowania. W książkach napisanych przez Bernadottego i na jego temat nigdy nie pojawia się nazwisko Kerstena.
Pierwsza z nich, Slutet, w której hrabia kreuje się na jedynego autora całej operacji, została opublikowana zaledwie sześć tygodni po śmierci Hitlera. Dzień przed publikacją Bernadotte doradził Kerstenowi, by ten, jeśli chce uniknąć problemów w Szwecji, nie komentował książki publicznie. Następnie Bernadotte rozesłał okólniki do wybitnych postaci w Anglii, podkreślając swoje osiągnięcia, po czym przetłumaczył te listy na język szwedzki i opublikował je w swoim kraju.
A teraz musimy się przenieść o trzy lata do przodu.
Mediator ONZ w skomplikowanych realiach
14 maja 1948 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ na mocy Rezolucji numer 186 (S-2) utworzyło urząd Mediatora ONZ w Palestynie, którego zadaniami były między innymi działanie na rzecz pokoju w regionie, dbanie o święte miejsca czy troska o dobrobyt społeczności zamieszkującej Palestynę. Sześć dni później na stanowisko to desygnowany został hrabia Bernadotte. 21 maja przejął on wszystkie obowiązki z tym związane.
Nazwać ten okres gorącym, to jakby nie powiedzieć nic. 14 maja Dawid Ben Gurion ogłosił Deklarację Niepodległości Izraela, a następnego dnia wybuchła pierwsza wojna arabsko-izraelska. Nowo powstałe państwo musiało stawić czoło atakowi ośmiu państw i uzbrojonych oddziałów palestyńskich Arabów. Starcia ze sprzymierzonymi siłami arabskimi trwały na trzech frontach: północnym (Syria, Liban), centralnym (Jordania) i południowym (Egipt).
Działania na tych dwóch ostatnich najbardziej spędzały Izraelczykom sen z powiek. Egipcjanie zamknęli w okrążeniu wojska izraelskie pomiędzy Gazą a Beer Szewą. Jerozolima, najbardziej interesujący nas obszar z racji na osobę hrabiego i jego dalsze losy, był izolowany przez oddziały arabskie już od 1947 roku, kiedy ONZ przyjęła Rezolucję numer 181, ustanawiającą Jerozolimę miastem o statusie międzynarodowym. Ani Arabowie, ani Żydzi nie akceptowali tej decyzji, ponieważ uważali miasto za część – i stolicę – swojego przyszłego państwa, a panowanie nad nim było ambicją obu stron. Umacnianie się Izraelczyków w Jerozolimie na opuszczonych przez Brytyjczyków pozycjach trwało już od 13 maja; 15 maja doszło do pierwszych starć Hagany z lokalnymi uzbrojonymi bojówkami arabskimi, a 17 maja król Transjordanii Abd Allah I nakazał swoim siłom wkroczenie do miasta. Dla Izraela, w myśl Deklaracji Niepodległości, było ono stolicą. Z kolei w wypadku Transjordanii zdobycie trzeciego po Mekce i Medynie świętego miasta islamu podniosłoby znaczenie królestwa i status monarchii.

Wizyta hrabiego w Jerozolimie miesiąc przed zamachem. Po prawej kapitan Mosze Hilman – izraelski oficer łącznikowy przy ONZ.
(Moshe Marlin Levin / Meitar Collection / National Library of Israel / The Pritzker Family National Photography Collection / CC BY 4.0)
19 maja żołnierze z Legionu Arabskiego po starciach z bojownikami Irgunu i Lechi w Asz‑Szajch Dżarrah (północno-wschodnia Jerozolima), przy Wzgórzu Amunicyjnym i szkole policji dotarli pod Bramę Damasceńską przy Starym Mieście, które obsadzone było przez Haganę i Irgun. Obrońcom udało się wyhamować natarcie i powstrzymywać kolejne ataki jeszcze następnego dnia. Co ciekawe, izraelskie przywództwo polityczne i wojskowe wierzyło, że jordańska ofensywa była współtworzona przez Brytyjczyków, aby skurczyć granice państwa żydowskiego do minimum i pozbawić Izraelczyków dostępu do Jerozolimy. Fakty sprawiały, że Izraelczycy mieli powody, aby tak uważać. Legion Arabski był stworzony przez Brytyjczyków na potrzeby zabezpieczenia ambicji Korony w regionie po pierwszej wojnie światowej, a w trakcie wojny arabsko-izraelskiej dowodzony był przez brytyjskich wojskowych. 27 maja, po dziesięciu dniach walk o Stare Miasto, legionistom udało się zająć najważniejsze jego części wraz z dzielnicą żydowską i synagogą Churba, którą wysadzono. Lechi bezskutecznie naciskało na dowództwo Hagany, aby podjąć wysiłek w celu odbicia najstarszej części Jerozolimy. Miasto było również odcięte od posiłków z Tel Awiwu. 29 maja, po długich i ciężkich walkach w ciasnych uliczkach Starego Miasta, zdecydowano o poddaniu kwartału.
W maju 1948 roku siłami zbrojnymi nowego państwa żydowskiego stał się Cahal (co jest skrótowcem od: Cawa ha‑Hagana le‑Jisra’el, dosłownie: Armia Obrony Izraela), utworzony na bazie Hagany i Palmachu. Irgun i Lechi wyraziły chęć przystąpienia do sił zbrojnych, ale pod warunkiem utrzymania niezależności jednostek i organizacji dostaw broni. Irgun Menachema Begina przystąpił do Cahalu dopiero we wrześniu 1948 roku. Lechi natomiast już 29 maja podjęło decyzję, iż rozpocznie w kraju rekrutację żołnierzy na rzecz Cahalu. Jej bojownicy przyłączyli się tego samego dnia do 8. Brygady pod dowództwem Icchaka Sadego. Walczące w Mieście Dawida oddziały Lechi i Irgunu koordynowały działania z Cahalem, ale pozostawały pod bezpośrednim dowództwem swoich organizacji. Pozwalało to na opóźnienie całkowitej likwidacji struktur.
Lechi (hebr. לח”י – akronim od לוחמי חירות ישראל, Lochamej Cherut Jisra’el, czyli Bojownicy o Wolność Izraela) było zradykalizowanym odłamem podziemnej organizacji paramilitarnej – Irgunu (znanego również jako Ecel lub Irgun Cwai Leumi). Kiedy podczas drugiej wojny światowej przywództwo Irgunu zgodziło się zawiesić działania zbrojne w Mandacie Palestyny przeciwko Brytyjczykom, Awraham Stern, pseudonim „Jair”, nie zgodził się, twierdząc, że światowy konflikt może przyspieszyć narodową rewolucję, która pozwoli pokonać głównego wroga Żydów, czyli – według niego – Wielką Brytanię. Porozumienie z Brytyjczykami było dla Sterna zdradą. W 1940 roku doszło do rozłamu i Stern wraz z popierającymi go bojownikami utworzył Lechi, zwane przez Brytyjczyków Gangiem Sterna.
W pierwszych latach przywództwo Lechi optowało za sojuszem z faszystowskimi Włochami i nazistowskimi Niemcami, na zasadzie „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Władze mandatowe postrzegały ugrupowanie jako istotne zagrożenie, nie tylko przez jego działalność terrorystyczną. Przywództwo Lechi z sukcesem podjęło starania na rzecz nawiązania relacji z niemieckimi politykami. W 1942 roku Stern został zabity wskutek brytyjskiej operacji, a jego miejsce zajął Icchak Jeziernicki „Szamir” (premier Izraela w latach 1983–1984 i 1986–1992).
W lutym 1944 roku Begin ogłosił tak zwaną rewoltę przeciw Brytyjczykom w Palestynie. Podano następujący powód – Korona wbrew zaangażowaniu Żydów w drugą wojnę światową nie wspomogła kwestii państwa żydowskiego. Wielu Żydów uciekających z Europy na Bliski Wschód było zatrzymywanych przez Royal Navy na Morzu Śródziemnym i odsyłanych do brytyjskich obozów. Do tej pory Lechi było główną siłą antybrytyjską w podziemiu, a kiedy do działań przeciw władzom mandatowym przystąpił ponownie Irgun, Lechi zaczęło szukać elementów odróżniających ją od Ecelu. Wówczas ideologia organizacji wyrosłej z antysocjalistycznego rewizjonizmu skręciła ku Związkowi Radzieckiemu, narodowemu bolszewizmowi i silnie antyimperialistycznej narracji. Pisano o narodowej rewolucji, walczącym narodzie, nacjonalizacji zasobów i państwie jako czynniku kształtującym obywateli. Wszystkie czynniki, które stawały na drodze realizacji tych postulatów, stawały się przeciwnikiem narodu żydowskiego. Zatem nie dziwi, że wśród nich, obok Wielkiej Brytanii, znalazły się Organizacja Narodów Zjednoczonych czy Stany Zjednoczone. Co najważniejsze, wokół Sterna w Lechi skupiło się środowisko silnie przesiąknięte romantyzmem, martyrologią i tendencjami mesjanistycznymi w stylu młodych państw Europy Wschodniej. Druga wojna światowa była starciem Goga i Magoga, które należało za wszelką cenę wykorzystać na korzyść Żydów.
Po czterech tygodniach wojny ONZ narzuciło walczącym stronom rozejm, który miał trwać od 11 czerwca do 8 lipca. Izraelczycy kontrolowali znaczne obszary swojego państwa, ale duża część kibuców i moszawów była otoczona, ważne szlaki komunikacyjne były zablokowane, a w Jerozolimie, jak widzieliśmy, dominującą siłą był Legion Arabski. Izraelczycy do ostatniej chwili chcieli ugrać jak najwięcej, między innymi zdobyć zgodę na wypuszczenie z brytyjskich obozów na Cyprze mężczyzn w wieku poborowym, ale co do zasady zaakceptowali rozejm. Dowództwo Cahalu widziało w nim możliwość dozbrojenia, pomimo nałożonego na strony konfliktu embarga, i uzupełnienia stanów osobowych.
Przeciwne rozejmowi było Lechi, które stało na stanowisku, że mogłoby do niego dojść, gdyby izraelskie wojska stanęły pod Ammanem i Damaszkiem. Było to wynikiem odwoływania się do nieugiętej postawy powstańczej Sykariuszy, Bar Kochby czy Machabeuszy. Brytyjczycy z obawami donosili, że okres rozejmu negatywnie wpłynie na balans sił w Palestynie. Na koniec okresu wstrzymania ognia jeden z oficjeli stwierdzi, że „Arabowie stracili inicjatywę w całej Palestynie w ciągu tych czterech tygodni, a Żydzi byli w stanie się dozbroić”. Embarga na dostawy broni miał nadzorować nikt inny jak hrabia Bernadotte. Poniósł tu klęskę po obu stronach. Zaangażował się także w próbę rozwiązania konfliktu. To właśnie był moment, w którym stał się obiektem ataków z obu stron.
Oczywiście jego postać był kontrowersyjna wśród Żydów jeszcze przed ogłoszeniem rozejmu. Uważano, że nie ma on podstaw i wiedzy, aby zajmować się mediowaniem w konflikcie. W szczególności środowiska Irgunu i Lechi podważały jego bezinteresowną pomoc w Ravensbrück, widząc w niej jedynie próbę zdobycia sławy i rozgłosu. Wielu oskarżało go właściwie o współpracę z nazistami i antysemityzm.
Największe kontrowersje wywołał jednak przekazany obu stronom 27 czerwca plan pokojowy. Bernadotte oparł go na kilku kwestiach: prawie Izraela do istnienia, jordańskiej okupacji głównych części państwa arabskiego w Palestynie i dostrzeżeniu tego, iż granice państwowe ustanowione przez Rezolucję 181 przestały obowiązywać. Hrabia zaproponował, aby państwa arabskie i żydowskie współistniały obok siebie, Jordania i państwo arabskie w Palestynie miały być połączone unią, całość lub część Negewu miała zostać przekazana Arabom, a w zamian Izrael otrzymałby Zachodnią Galileę. Jerozolima zostałaby włączona do państwa arabskiego, a port w Hajfie i lotnisko w Lod znalazłyby się pod kontrolą międzynarodową.

Członkowie Lechi na demonstracji przeciwko hrabiemu.
(Moshe Marlin Levin / Meitar Collection / National Library of Israel / The Pritzker Family National Photography Collection / CC BY 4.0)
Nietrudno sobie wyobrazić, jakie reakcje wywołał plan. Arabowie jako pierwsi odrzucili propozycję i uznali hrabiego za sprzyjającego Żydom, ponieważ chciał, aby uznali istnienie Izraela. Państwa Ligi Arabskiej, poza Jordanią, która podczas pierwszej fazy wojny zyskała najwięcej, nawoływały do wznowienia działań zbrojnych. Natomiast Izraelczycy odrzucili pomysł jako proarabski i probrytyjski. Oddanie Negewu Arabom postrzegano jako próbę realizacji imperialistycznych zapędów Londynu na Bliskim Wschodzie i utrzymanie jego kontroli w pasie od Egiptu po Irak. Ani Ben Gurion, ani minister spraw zagranicznych Mosze Szaret nie zgodzili się także na umożliwienie powrotu uchodźcom. 1 lipca Ben Gurion wygłosił zagrzewające Izraelczyków do walki przemówienie; nieprzypadkowo uczynił to w porcie w Hajfie, która zgodnie z propozycją hrabiego miała znaleźć się poza granicami Izraela. Ale dopiero 6 lipca gazeta „Ha-Arec” informowała o „zdecydowanym sprzeciwie” izraelskiego rządu. Inny dziennik związany z ruchem Ha-Szomer ha-Cair – „Al ha-Miszmar” – pisał, że propozycja hrabiego stoi w sprzeczności z Rezolucją numer 181 ONZ i ignoruje faktyczną suwerenność państwa żydowskiego.
Jak widać, wszystkie strony izraelskiej sceny polityczno-wojskowej odrzucały pomysł hrabiego, odwołując się do analogicznych argumentów. Irgun i Lechi nie dostrzegały jednak skomplikowanych procesów stojących za rządzeniem państwem i dowodzeniem siłami zbrojnymi. W tym drugim wypadku można odwołać się do autobiografii Ariela Szarona. Były premier opisywał trudną sytuację w izraelskich jednostkach, w których hebrajskojęzyczny dowodzący musiał dowodzić przybyłymi z Europy, nierzadko wprost z obozów, nieprzeszkolonymi rekrutami, nierozumiejącymi, co mówi do nich przełożony. Lechi panicznie obawiało się, że tymczasowy rząd nie będzie na tyle silny, aby oprzeć się propozycji pokojowej, pomimo iż Ben Gurion z Szaretem byli przeciwni powrotowi uchodźców czy okrojeniem granic państwa. Joseph Heller podaje, że analiza stenogramów z posiedzeń rządu tymczasowego pokazuje, iż izraelscy politycy byli świadomi zagrożeń wynikających z planu pokojowego. Wydaje się jednak, iż Lechi i Irgun patrzyły na premiera przez pryzmat dawnych waśni politycznych, które w świetle toczącej się wojny powinny być nieaktualne.
Wobec tego dowództwo Lechi postrzegało się jako jedyną ostoję walki o pełną i nieograniczoną niepodległość kraju. Bernadotte stał się wrogiem numer jeden, długim ramieniem imperializmu na Bliskim Wschodzie. Utożsamiano go ze znienawidzonym przez syjonistów ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Ernestem Bevinem, dążącym do utrzymania brytyjskiej hegemonii w regionie. W trakcie wojny Bevin przeciwny był zniesieniu limitów na żydowską imigrację z Europy do Palestyny, co uczyniło go w oczach wielu syjonistów współodpowiedzialnym za śmierć milionów. Podczas podróży hrabiego po Izraelu towarzyszyli mu zwolennicy i członkowie Lechi z napisami informującymi Szweda, że on ma Sztokholm, a Żydzi Jerozolimę. Wielokrotnie Bernadotte musiał zmagać się z prowokacyjnymi pytaniami dotyczącymi współpracy z nazistami lub jego domniemanego antysemityzmu.
W tak zwanym okresie dziesięciu dni między pierwszym a drugim rozejmem (9–18 lipca) Izraelczycy znacznie umocnili swoje pozycje na froncie północnym i centralnym. Na północy Cahal opanował Dolną i Zachodnią Galileę, a w ramach operacji „Dani” zdobyto i wysiedlono Lod i Ramlę. Izraelczycy nabrali pewności siebie i poczuli, że sytuacja na froncie zaczyna być dla nich korzystna. Brytyjczycy nie byli pewni, czy Legion Arabski będzie zdolny zatrzymać ewentualną ofensywą na Amman. W trakcie drugiego rozejmu Izraelczycy pokusili się o złamanie jego postanowień, rozpoczynając 24 lipca operację „Szoter”, która miała na celu oczyszczenie arabskich wsi na południe od Hajfy. Ponownie tymczasowy rząd zgodził się na rozejm w celu zyskania czasu na uzupełnienie strat i wzmocnienie pozycji. Było w tym więcej pragmatyzmu niż w podejściu Lechi, które, nieświadome planów Ben Guriona, kolejny raz oskarżyło rząd o uległość.
27 lipca Szaret odrzucił jednoznacznie propozycję hrabiego, aby Jerozolima i Hajfa stały się miastami pod zarządem międzynarodowym. Bernadotte podjął więc starania na rzecz stworzenia nowej propozycji pokojowej dla walczących stron. 16 września ogłosił zmieniony plan. Granice przyszłych państw miały zostać ustalone w obustronnych ustaleniach, uchodźcy mieli mieć zagwarantowane prawo powrotu, a Jerozolima miała stać się miastem międzynarodowym.
Zamach i Schmeisser w kawałkach
Lechi, nieświadome tego, iż izraelski Rząd Tymczasowy odrzucił propozycję pokojową hrabiego Bernadotte, postanowiło zlikwidować „emisariusza imperializmu”, aby uchronić Izrael przed konsekwencjami jego planu. Dowódcy Lechi wierzyli, że zabójstwo może zmienić bieg historii na Bliskim Wschodzie. Decyzja o zabiciu hrabiego miała zostać podjęta 9 września (według Josepha Hellera) lub 10 września (jak podaje John B. Bell) przez samą centralę organizacji – Natana Jelina-Mora, Jisraela Eldada i Icchaka Szamira. Na spotkaniu obecny był także dowódca Lechi w Jerozolimie Jehoszua Zetler. Szamir nigdy nie zaprzeczył, że wiedział o planie zamachu ani że brał udział w jego planowaniu, jednak ten epizod w swoim życiorysie skutecznie umniejszał. Thomas Mitchell w książce o przywódcach Likudu stwierdza, za biografem Szamira, iż przyszły premier mógł być odpowiedzialny za zaopiniowanie planu.
1948 rok był również czasem, kiedy część przywódców podziemnych organizacji myślała o przejściu do życia publicznego nowo powstałego państwa. Podobnie było z Lechi. Ambicją Jelina-Mora było przekształcenie Lechi w ruch polityczny. Eldad również skupiał się na kwestiach polityczno-ideologicznych, tyle że promujących powrót Królestwa Izraela i zbudowania Trzeciej Świątyni. Powiązanie zabójstwa hrabiego ze strukturami Lechi okazałoby się gwoździem do trumny rodzącej się formacji politycznej. W tym celu ogłoszono powstanie tajemniczej organizacji podziemnej Front Ojczyźniany (hebr. חזית המולדת, Chazit ha-Moledet). W ulotce propagandowej napisano, że Front Ojczyźniany wystąpi przeciwko każdemu obcokrajowcowi, którego noga powstanie na Ziemi Izraela, a który będzie działać przeciwko powstaniu państwa żydowskiego i ustanowieniu jego stolicy w Jerozolimie.
17 września 1948 roku Bernadotte przyleciał z Damaszku do portu lotniczego Kalandija (obsługującego Jerozolimę) i udał się do jordańskiej części Jerozolimy, gdzie odbył kilka spotkań. Następnie przekroczył miejski odcinek Zielonej Linii (zwany w Jerozolimie Ha‑Kaw ha‑Ironi, dosłownie Linia Miejska) na przejściu zwanym Bramą Mandelbauma. Tam do konwoju dołączył kapitan Mosze Hilman, izraelski oficer łącznikowy przy ONZ. Samochody dotarły do budynku YMCA w Jerozolimie, gdzie hrabia odbył oficjalne spotkanie z wojskowym gubernatorem Jerozolimy Dowem Josefem. Obaj umówili się na kolejne spotkanie wieczorem. Spod budynku YMCA konwój udał się do siedziby Wysokiego Komisarza ONZ we Wschodniej Jerozolimie, a następnie do domu Dowa Josefa w dzielnicy Rechawia.
Do dzisiaj nie wiadomo, w jaki sposób Lechi dowiedziało się o trasie przejazdu hrabiego. Po godzinie 17.00 konwój został zatrzymany w okolicy skrzyżowania ulic zwanych dzisiaj Ha‑Palmach i Ha‑Gedud ha‑Iwri w dzielnicy Katamon. Trasę przejazdu zablokował dżip, w którym znajdowali się zamachowcy w mundurach w kolorze khaki. Niedaleko miejsca akcji, na dachu jednego z domów, okolicę miał obserwować sam Zetler. Atak przeprowadziło trzech bojowników. Dwaj pochodzili z Polski: Awraham Sztejnberg (urodzony w Zofiówce na Wołyniu) i Icchak Ben Mosze (urodzony w Skierniewicach). Trzecim zamachowcem był Jehoszua Kohen. Dżipem kierował Meszulam Makower. Według artykułu „The New York Timesa” z 1988 roku to właśnie w tym roku Zetler i Makower ujawnili swoje role w operacji i podali do wiadomości publicznej dane Kohena.
Kiedy zatrzymano pojazdy, Sztejnberg i Ben Mosze wystrzelili serie ze swoich Thompsonów w koła pojazdów. Kohen podbiegł ze swoim MP40 do samochodu, w którym jechał Bernadotte z francuskim obserwatorem ONZ w Starym Mieście Jerozolimy, pułkownikiem Andrém Serotem. Kohen otwarł drzwi i wystrzelił do środka serię, która zabiła obu oficjeli. Inna wersja historii podaje, że Kohen wycelował do hrabiego przez okno kierowcy samochodu, pułkownika Franka Begleya. Ten miał szarpnąć ręką zamachowca, co sprawiło, że kule sięgnęły również Francuza. Co ciekawe, po oddaniu serii „niezawodny” pistolet maszynowy Kohena rozpadł się na dwie części. Jedna została wyrzucona przez członków Lechi do ścieków w dzielnicy Mea Szearim, druga weszła w posiadanie żołnierza, kierowcy lawety przybyłej na miejsce po ataku. Odmówił on wówczas wydania części broni policjantom. W tamtym czasie policja nie cieszyła się zbytnią sympatią społeczeństwa, ponieważ część jej funkcjonariuszy służyła wcześniej w strukturach brytyjskiej policji mandatowej.
Sztejnberg podczas wywiadu udzielonego ramach projektu nagrywania osobistych historii Toldot Israel mówił, że plan „był bardzo prosty, bardzo krótki. (…) goj i trzy samochody, nie wiemy, w którym on siedzi (…), każdy biegnie do swojego samochodu”. Według relacji Sztejnberga w pierwszym aucie jechał Hilman. Kiedy bojownik zobaczył izraelskiego oficera łącznikowego, postanowił wystrzelić w koła samochodu. Na podstawie opowieści hrabia znajdował się dopiero w trzecim aucie, do którego pobiegł Kohen. Według badacza Ofera Regewa Bernadotte był w drugim samochodzie, oznaczonym flagą ONZ. Podobne informacje podał 19 września organ prasowy rewizjonistów „Ha‑Maszkif”. Atak trwał kilkanaście minut. Po wszystkim uczestnicy operacji uciekli do wyznaczonego domu w wyludnionej dzielnicy Jerozolimy, gdzie ukrywali się do mocej szabat, czyli zakończenia szabatu. Żydzi mogą w tym momencie powrócić do codziennych czynności zakazanych w szabat.
Zaraz po zamachu Begley pojechał do szpitala Hadasa na Górze Skopus, gdyż wydawało mu się, że Bernadotte jest nieprzytomny. Hrabia mocno krwawił i już wówczas było za późno, aby cokolwiek poradzić. Został postrzelony kilka razy, w tym również w serce. Pułkownik Serot został postrzelony w głowę i klatkę piersiową. W szpitalu lekarze orzekli, że nikomu nie można już pomóc. Ciała zabrano z powrotem do budynku YMCA, gdzie oczekiwały na transport do Hajfy, skąd miały zostać wysłane do Szwecji i Francji.
Dzień po zamachu Front Ojczyźniany przyznał się do przeprowadzenia całej operacji. Do wszystkich konsulatów w Jerozolimie i redakcji prasowych przesłano notę, w której informowano, że Bernadotte został zabity, ponieważ był „agentem brytyjskim”, który „chciał oddać Jerozolimę Arabom”, a Izrael – obcym rządom, oraz dążył do zaprzepaszczenia wysiłku osadników żydowskich w Palestynie.
Co ciekawe, „Ha-Maszkif” podał również, że to nie była pierwsza próba zamachu na konwój hrabiego tego dnia. Pierwsza miała nastąpić trzy kilometry na północ od Jerozolimy w Szuafat (wówczas wieś, obecnie część Jerozolimy). Sprawcy mieli ostrzelać pierwszy samochód, ale pojazdy się nie zatrzymały i ruszyły bezpośrednio na Górę Skopus. Gazeta nie podała jednak, kim mieli być sprawcy. Zaznaczono jednie, że do ostrzału doszło po arabskiej stronie.
Następstwa, kontrowersje i niewyjaśnione śledztwo
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Konsul Stanów Zjednoczonych w Jerozolimie, John MacDonald, nadał depeszę do Departamentu Stanu z informacją o zajściu. Departament wyraził głęboki smutek i szok, gdyż, jak napisano, „Rząd Izraela zapewniał, że personel Organizacji Narodów Zjednoczonych jest nienaruszalny podczas wykonywania swoich obowiązków w państwie Izrael i poza nim”. Co ciekawe, MacDonald w swojej depeszy od razu wskazał winnych zabójstwa – Gang Sterna.
Pomimo że Ben Gurion nie odnosił się do propozycji pokojowych hrabiego pozytywnie i sprzeciwiał się jego propozycjom pokojowym, uważał, że Bernadottemu należał się szacunek i uznanie za to, co zrobił dla Żydów podczas wojny, i przyłączył się do potępienia zamachu. Oświadczył, że „to morderstwo jest straszliwym atakiem na autorytet Organizacji Narodów Zjednoczonych, niegodziwym zamachem na suwerenność Państwa Izrael, wbiciem noża w plecy sił zbrojnych i profanacją imienia Jerozolimy, świętego miasta”. Nie można wykluczyć, że obawiał się iż plany Bernadottego staną się mimo wszystko rzeczywistością, co pogrzebałoby cały wysiłek wojenny Cahalu. Według Johna B. Bowyera zamach był również zaskoczeniem dla byłych bojowników Lechi w służbie Cahalu. Trudno się jednak temu dziwić, ponieważ zabójstwa miał dokonać niezależny oddział Lechi w Jerozolimie, a zuchwałość planu i ryzyko z nim związane wymagały tajemnicy.
19 września stanowisko dotyczące „tragicznej śmierci” w imieniu ruchu Cherut wydał również Menachem Begin. Odciął się w nim od rzekomych powiązań Frontu Ojczyźnianego z Irgunem i Cherutem. Bezpośrednią odpowiedzialnością za zabójstwo obarczył zamachowców. Były dowódca polskiego Bejtaru i Irgunu nie byłby sobą, gdyby nie wskazał dodatkowych, a może i ważniejszych, według niego, winnych. Jak pisał: „bylibyśmy winni, gdybyśmy nie wskazali czynników ponoszących pośrednią odpowiedzialność za to, co wydarzyło się w piątkowe popołudnie w Jerozolimie. Wróg naszego narodu – Wielka Brytania – oraz jej jawni i skryci partnerzy w amerykańskim Departamencie Stanu ponoszą tę odpowiedzialność”. Begin stwierdził, że to Brytyjczycy zniszczyli immunitet hrabiego i wykorzystywali go jako narzędzie do prowadzenia swoich „ciemnych spisków” i „podłych intryg”. Oczywiście pośrednia wina spadła także na izraelski rząd tymczasowy, który zmuszał rewizjonistów do pozostawania w podziemiu we własnym państwie, a jego członkowie podczas drugiej wojny światowej blokowali żydowską imigrację do Palestyny, osłabiając wojnę wyzwoleńczą.
We wspomnianym „Ha-Maszkif” napisano, że było to pierwsze morderstwo polityczne na „obszarze objętym jurysdykcją Państwa Izrael”. Irgun, główna siła rewizjonistyczna w Palestynie, nie poparł Rezolucji ONZ numer 181 w sprawie podziału Mandatu i uznawał Jerozolimę (tak samo jak Deklaracja Niepodległości Izraela) za stolicę państwa. Autor zaznaczył, że od kiedy Izrael jest niepodległym państwem, nikt nie powinien brać sprawy osądzania i karania we własne ręce. Poza tym, idąc dalej za nieznanym autorem lub komentarzem redakcji, Bernadotte nie reprezentował strony walczącej z Izraelem, tylko był obserwatorem ONZ. Wobec tego sprawcy powinni zostać ujęci i osądzeni przed właściwe organy.
Oczywiście, w związku z tym, że „Ha‑Maszkif” związany był z kręgami rewizjonistycznymi, w komentarzu zaznaczono, że ujęcie zamachowców i ich skazanie nie zakończy sprawy, bo na problem „należy spojrzeć z szerszej perspektywy”. Według autora dla „narodów świata” Zagłada była niewystarczającym argumentem, aby uznać państwo żydowskie. Co więcej, świat pozwalał, aby młode państwo walczyło z armiami arabskimi o przetrwanie, nie robił nic, aby tę wojnę zatrzymać, i pozwalał na niszczenie kraju. 21 września w gazecie napisano, że po śmierci hrabiego będzie trudniej walczyć z jego ideami i propozycjami rozwiązania konfliktu. Podkreślono, że morderstwo służyć będzie antysemitom i ich walce z Izraelem.
Kapral Szlomo Szetrit, szef Wydziału Historii Policji Izraela, podaje, że kiedy rozeszła się wieść o zabójstwie Bernadottego, do Ben Guriona zwrócił się Iser Harel, szef służb specjalnych, przynosząc mu listę podejrzanych o udział w planowaniu i samym zamachu. Wśród nich znaleźli się Efraim Zetler, Nechama Sarolewicz (późniejsza żona Jehoszui Zetlera), Menachem Kohen oraz jego brat – Jehoszua. Sam Harel był pewien udziału tylko tego ostatniego. Dow Josef i Mosze Dajan (wówczas dowódca wojskowy obszaru Jerozolimy) także skierowali swoje podejrzenia na Lechi. Obaj zaproponowali, aby w ramach szeroko zakrojonej operacji rozwiązać struktury organizacji w Jerozolimie i aresztować jej członków w całym kraju. Działania te zatwierdzono na spotkaniu Ben Guriona z Pinchasem Rozenem (ministrem sprawiedliwości), Eliezerem Kaplanem (ministrem finansów) i dowódcami wyższego szczebla sił zbrojnych. 18 września w godzinach porannych obóz Lechi w Jerozolimie został otoczony, a znajdujących się w nim 40 bojowników aresztowano. W samej Jerozolimie zatrzymano dodatkowo 144 członków Lechi, a 62 w pozostałych częściach kraju. Zetler, Jehoszua Kohen, Eldal i Szamir pozostali w ukryciu. 20 września Ben Gurion postanowił ostatecznie rozwiązać kwestię organizacji, uznając Lechi oraz Front Ojczyźniany za organizacje terrorystyczne, co równało się z ich delegalizacją.
Ze ścisłego przywództwa zatrzymano Jellin-Mora i Matitjahu Szmulewicza. Skazano ich odpowiednio na osiem i pięć lat pozbawienia wolności. Obaj, wraz z innymi uwięzionymi bojownikami Lechi, zostali jednak zwolnieni w ramach amnestii w 1949 roku, kilka miesięcy po aresztowaniu. Szetrit przeanalizował akta, zeznania i historie z dochodzenia w sprawie zabójstwa hrabiego i stwierdził, że mimo pobytu w więzieniach członkowie Lechi jawili się jako wpływowi ludzie. Mosze Hilman, który jechał w dniu zamachu w pierwszym samochodzie, był zastraszany we własnym domu, aby nie wyjawić szczegółów tego, co wydarzyło się podczas ataku. W Jafie bojownicy Lechi bez żadnych konsekwencji opuszczali więzienie, aby zjeść kolację z rodziną. Doszło także do zastraszenia dyrektora jednego z więzień, którego szantażowano możliwością ujawnienia niewygodnych faktów z jego życia z okresu Mandatu Palestyny. Sam Jelin-Mor miał już nowe zajęcie po opuszczeniu murów więzienia. Jeszcze w styczniu 1949 roku otrzymał mandat do Knesetu. Był on jedynym przedstawicielem utworzonej po rozwiązaniu Lechi formacji politycznej o nazwie Lista Bojowników (hebr. רשימת הליחמים, Reszimat ha‑Lochamim).
Dochodzenie w sprawie zabójstwa hrabiego Bernadotte, mimo kilkukrotnego wznawiania, zamknięto ze względu na niemożliwość ustalenia sprawcy. Do dzisiaj ta kwestia wywołuje wśród izraelskich historyków spekulacje i debaty. W śledztwie ignorowano wiele faktów i dopuszczano się zaniedbań. Pierwsze akta sprawy o numerze 148/48 założył funkcjonariusz śledczy, zastępca inspektora okręgowego, Naftali Rabinowicz. Trzy godziny po zabójstwie Rabinowicz wraz z dwoma policjantami odbył spotkanie z przedstawicielami Lechi i Irgunu w Jerozolimie. Jeden z towarzyszących mu funkcjonariuszy miał być sympatykiem Lechi, natomiast sam Rabinowicz usłyszał, że organizacje posiadają kompromitujące informacje na jego temat.

Okładka akt dochodzenia w sprawie morderstwa. Podkreślone na czerwono słowa: „hrabia Folke Bernadotte” (ha-rozen Folke Bernadot). Niżej: „pułkownik Serot”.
(Shlomz, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe)
19 września do Jerozolimy przyjechał Ram Lustig, szef Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Policji Izraela, który wyłączył z udziału w śledztwie lokalną policję. Lustig już w strukturach policji mandatowej specjalizował się w działaniach przeciw Lechi i komunistom, a nawet brał udział w operacji, w której zginął pierwszy przywódca Lechi – Awraham Stern. Po analizie zebranych faktów postanowił pociągnąć do odpowiedzialności Rabinowicza i towarzyszących mu policjantów.
Sam Lustig nie mógł jednak wiele zrobić. Część pistoletu maszynowego MP40 (numer seryjny 2581) znalazła się w rękach policji dopiero 22 września. Nie pobrano z niej jednak odcisków palców. Według Szetrita niewiele by to dało, ponieważ ówczesne izraelskie archiwum było niekompletne. Policja Izraela dysponowała wtedy archiwaliami i dokumentami wykradzionymi z brytyjskich transportów podczas wycofania się z Mandatu Palestyny. Kohen i Sztejnberg znajdowali się w grupie internowanych przez brytyjską policję w Afryce członków Lechi i Irgunu i wrócili do Izraela podczas pierwszego rozejmu. Ich odcisków nie było w izraelskiej kartotece. Jak się również okazało, samochód, którym jechał Bernadotte, nie został dokładnie przebadany. Jeszcze przed jego transportem do Europy dokonano drugich oględzin i znaleziono niewyciągnięte po zamachu pociski. Dokumentacja dotycząca samochodu i jego uszkodzeń opierała się między innymi na ręcznych rysunkach auta wykonanych ołówkiem lub zdjęciach podobnego pojazdu z gazet.
Ciekawą i nierozwiązana kwestią w tej historii jest rola Czechosłowacji. W nocy z 17 na 18 września konsulaty w Jerozolimie i Hajfie wydały około 30 wiz na wylot do Czechosłowacji. Wszystkie one zostały przyznane osobom powiązanym z Lechi mającym pozytywne opinie wystawione przez izraelskie władze. Amerykanie przed i po zabójstwie zauważyli wzmożony ruch lotniczy pomiędzy Czechosłowacją a Izraelem. Między 18 a 29 września część z tych 30 osób wyleciała z Izraela. Wówczas podejrzewano, że zamachowcy otrzymali wsparcie z Czechosłowacji, a nawet sami mogli z niej przybyć. Wzmożone loty mogły jednak być związane z pomocą wojskową, jaką Praga udzieliła Jerozolimie w latach 1948–1949.
Kolejną niewyjaśnioną sprawą jest postać samego Jehoszui Kohena, który po zamachu zniknął i pozostawał w konspiracji. Następnie pojawił się w Cahalu, gdzie ukończył nawet kurs oficerski. Dopiero w 1952 roku zablokowano mu możliwość dalszej służby. W tym samym czasie znalazł się w grupie pierwszych mieszkańców Sde Boker, gdzie zaangażował się w prace rolnicze i archeologiczne. W tej samej miejscowości rok później zamieszkał Dawid Ben Gurion z żoną. Kohenowi powierzono wówczas dbanie o bezpieczeństwo premiera. Obaj mieli nawiązać przyjacielską relację. Już wtedy pojawiły się domysły, że Ben Gurion musiał wiedzieć kim jest Jehoszua, którego imię i nazwisko otrzymał od Isera Harela po zabójstwie hrabiego. Michael Bar Zohar, autor biografii Ben Guriona, podczas zbierania materiałów do książki w 1965 roku spytał byłego premiera, czy znajdujący się w jego pamiętnikach Jehoszua jest tą samą osobą, która zabiła Bernadottego. Ben Gurion miał zaprzeczyć, ale po chwili odbył nerwową rozmowę ze swoim ochroniarzem na osobności. Kwestia ta pozostała nierozwiązana, tak samo, jak całe śledztwo. Sam Kohen w udzielanych wywiadach miał twierdzić, że to, co zrobił 17 września w Jerozolimie, było tajemnicą państwową.
Sztejnberg, podobnie jak Kohen, wstąpił później do Cahalu, a latem 1949 został zwolniony ze służby. W tym samym roku wraz z innymi weteranami założył przy granicy ze Strefą Gazy kibuc Newe Jair (hebr. נווה יאיר), który nazwano na cześć Awrahama „Jaira” Sterna. Rok później osada została zamknięta i zastąpiona inną. Od tego czasu Sztejnberg pracował jako brygadzista na budowach. Icchak Ben Mosze wraz z rodziną zamieszkał w moszawie Arbel przy Jeziorze Tyberiadzkim. Tam zajął się rolnictwem i obsługą systemów nawadniania.
Oto kolejny artykuł, który powstał dzięki naszym Subedejom, wspierającym Konflikty na Patronite.pl. Są to:
Alex B • Andrzej N. • Łukasz Paweł • Marcin Ślimak • Patron anonimowy
Serdecznie dziękujemy za wsparcie i zaufanie. Czytelnicy, którzy chcieliby dołączyć do grona Subedejów (lub którejś innej grupy naszych Patronów), mogą kliknąć tutaj, aby przenieść się na nasz profil na Patronite.pl.
Wszystkie artykuły, które powstały dzięki wsparciu Subedejów, znajdują się tutaj.
Pytanie bez odpowiedzi
Ze względu na zaangażowanie Bernadottego w ratowanie Żydów, od czasu do czasu pojawia się kwestia zaliczenia hrabiego w poczet Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Argument jest prosty: Bernadotte, nawet jeśli tylko jako „oficer transportowy”, odegrał kluczową rolę w ocaleniu kilku tysięcy Żydów. Ich liczba jest praktycznie niemożliwa do ustalenia, ponieważ władze szwedzkie i duńskie celowo nie używały w dokumentach określenia „Żyd” i ograniczały się do odnotowania przynależności państwowej. Sune Persson podaje za Ingą Gottfarb, że Białe Autobusy hrabiego pozwoliły sprowadzić do Szwecji 3112 osób narodowości żydowskiej. Czy ta liczba jest prawidłowa, nie dowiemy się już nigdy.
Tak czy inaczej mówimy o ogromnej liczbie ocalonych. Czy człowiek, który to umożliwił, nie powinien być uznany za Sprawiedliwego?
Instytut Jad Waszem stosuje szereg kryteriów, które Bernadotte niewątpliwie spełnia. Na przykład: kandydat na Sprawiedliwego nie może sam być Żydem, ale osoba przez niego uratowana musi być narodowości żydowskiej. Albo: ratujący nie może odnosić z tego tytułu korzyści materialnych. Czy też: udzielona pomoc musi mieć istotne znaczenie dla ocalenia życia.
Jest jednak kilka „ale”. Po pierwsze: Bernadotte działał w ramach oficjalnej misji humanitarnej, co zmniejszało osobiste ryzyko w porównaniu z indywidualnymi aktami pomocy, których dokonywali zwykli ludzie w okupowanych krajach, często narażając życie własne i rodziny. (Z drugiej strony: kolektywność z reguły nie jest przeszkodą; na przykład francuskie miasteczko Le Chambon-sur-Lignon zostało zaliczone in toto w poczet Sprawiedliwych).
Po drugie: praca hrabiego nie była skierowana wyłącznie na ratowanie Żydów – operacja „Białych Autobusów” obejmowała więźniów różnych narodowości, a priorytetem nie zawsze było ratowanie Żydów jako grupy szczególnie prześladowanej. Warto pamiętać, że na początku operacji planowano ratować głównie Skandynawów.
Po trzecie: tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata przyznawany jest za bezinteresowne działania podejmowane wbrew władzom okupacyjnym, często w tajemnicy i pod groźbą śmierci, co nie do końca odpowiada sytuacji Bernadottego. Działał on bowiem z upoważnienia neutralnego państwa i w ramach negocjacji z Niemcami.
Z tych względów Folke Bernadotte nie spełnia specyficznych warunków tytułu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Niemniej jego wkład w ratowanie tysięcy niewinnych ludzi, w tym Żydów, zasługuje na uznanie i wyróżnienie, nawet jeśli nie w tej konkretnej formie.
Bibliografia
Aderet Ofer, Ba-gil 97, met acharon ha-mitnakszim ba-Bernadot, „Ha-Arec”, 16.02.2017.
Begin Menachem, Mi achraj le-maweto szel Bernadot?, 19.09.1948, Archiwum Centrum Dziedzictwa Menachema Begina.
Bowyer Bell John, Terror out of Zion. Irgun Zvai Leumi, Lehi and the Palestine Underground 1929–1949, New York 1977.
Gilbert, Martin. The Holocaust: A History of the Jews of Europe During the Second World War. Holt, Rinehart, and Winston, 1981.
Goldklang Orli, Tik sagur: kalej ha-neszek sze-nimca chaszaf sod atik szel Medinat Israel, Makor Riszon”, 22.02.2018.
Green Stephen, Taking Sides. America’s Secret Relations with a Militant Israel, New York 1984.
Heller Joseph, The Stern Gang. Ideology, politics and terror, 1940–1949, Abingdon 2004.
Henrikson, Margareta. Folke Bernadotte: A Swedish Hero in War and Peace. Cambridge University Press, 1985.
Kifner John, 2 Recount ’48 Killing in Israel, „The New York Times”, 12.09.1988.
Lanckorońska Karolina, Wspomnienia wojenne, Kraków 2003.
Mitchell Thomas, Likud Leaders. The Lives and Careers of Menachem Begin, Yitzhak Shamir, Benjamin Netanyahu and Ariel Sharon, Jefferson 2015.
Morris Benny, 1948: A History of the First Arab-Israeli War, New Haven-London 2008.
Persson Sune, Białe autobusy. Pakt z Himmlerem i niezwykła akcja ratowania więźniów obozów koncentracyjnych, Warszawa, 2013.
Plater-Skassa Maria, [w:] Ponad ludzką miarę. Wspomnienia operowanych z Ravensbruck, 1968, s. 374.
Regew Ofer, Nasich Jeruszalajim: 65 szanim le-recach ha-rozen Folke Bernadot, „Mida”, 17.09.2013.
Rubinsztejn Dani, Ha-im haja ze ”ha-sikul ha-memukad” ha-riszon?, „Ha-Arec”, 18.09.2006.
Shindler Colin, Historia współczesnego Izraela, Warszawa 2011.
Shindler Colin, The Rise of Israeli Right. From Odessa to Hebron, New York 2015.
Wered Awraham, Lochamej Cherut Israel ba-milchemet ha-acmaut – Jeruszalajim zo chazit ha-merkaz. Kerech B, Tel Awiw 1998.
Ben Mosze (Ferkel) Icchak, Stowarzyszenie na rzecz upamiętnienia dziedzictwa Lechi.
Bernadot hicija himszichat ha-hafuga u-feruz Jeruszalajim we-Chejfa, „Ha-Arec” 06.07.1948, s. 1.
Bernadot nircach bi-Jeruszalajim – maasrim nirchawim ba-medina, „Ha-Maszkif”, 19.09.1948, s. 1.
Bernadot niwchar le-metawech me-taam Irgun ha-um ba-Erec Israel, “Ha-Arec”, 21.05.1948, s. 1.
Ha-hacaot mitalmot me-ha-ikar: kijuma ha-mamaszi szel Medinat Israel ha-ribonit, „Al Ha-Miszmar”, 07.07.1948, s. 1.
Ha-jom tszuwat ha-jehudim we-ha-arawim le-hacaat ha-hafuga we-ha-peruz, „Al Ha-Miszmar”, 07.07.1948, s. 1.
Heriach ba-Katamon, „Ha-Maszkif”, 19.09.1948, s. 2.
Jeruszto szel Bernadot, „Ha-Maszkif”, 21.09.1948, s. 2.
Kohen Jehoszua, Stowarzyszenie na rzecz upamiętnienia dziedzictwa Lechi.
Szeatajim wa-checi szocheach ha-razon im Szertok, „Al ha-Miszmar”, 27.07.1948, s. 1.
Sztejnberg Awraham, Stowarzyszenie na rzecz upamiętnienia dziedzictwa Lechi.
Szuchreru Fridman Jelin, Szmulewicz we-kol ocrej Lechi, „Cherut”, 13.02.1949.
Toldot Israel – Awraham Sztejnberg, „YouTube”.
Tosefet le-pkuda le-mnijat teror we-lefia ha-irgunim „Lochamej Cherut le-Israel” we „Chazit ha-Moledet” hinam irgunej teror, 20.09.1948, Muzeum Izraela.
U.N. Mediator Bernadotte Assassinated; U.S. Report Presumes Killers to Be Sternists, Jewish Telegraphic Agency, 19.09.1948.