Już pierwszego dnia wkroczyłem w zupełnie inny świat.
Nie miałem pojęcia gdzie trafiłem.
Przestałem być człowiekiem.
Nie wiedziałem kim jestem i co robię.

Relacja J. Silberberga, członka Sonderkommando, więźnia numer 841291

Sonderkommando (z niemieckiego: komando specjalne) było wyodrębnioną grupą więźniów obozów koncentracyjnych, której głównym zadaniem było wypełnianie zadań związanych z obsługą krematoriów. W ich skład wchodzili mężczyźni głównie pochodzenia żydowskiego2, choć nie brak było także więźniów innych narodowości (między innymi Polaków). Do najistotniejszych, a zarazem najbardziej okrutnych obowiązków członków Sonderkommanda należała pomoc przy rozbieraniu, a po dokonaniu mordu w komorach gazowych – usuwanie ciał ofiar, obcinanie włosów, wyrywanie i przetapianie złotych zębów, a także palenie zwłok, a więc wszystko, co miało zatrzeć ślady zbrodniczych działań hitlerowskiego okupanta.

Liczebność załóg, obsługujących komory gazowe wynosiła (dla jednej) średnio około kilkudziesięciu więźniów, a trakcie największej eskalacji procederu zabijania, na początku lata 1944 roku, łączna liczba członków Sonderkommanda wynosiła około 1000 osób. Więźniowie należący do Sonderkommanda, jako bezpośredni świadkowie Zagłady, byli ściśle oddzieleni od innych osób przebywających na terenie obozu. W Auschwitz I ulokowani byli w podziemiach bloku śmierci, w Birkenau zaś początkowo w specjalnym budynku, a od połowy 1944 roku na strychach poszczególnych krematoriów. Zgodnie z dyrektywą samego Adolfa Eichmanna mieli być systematycznie uśmiercani po każdej większej akcji eksterminacyjnej, a szeregi Sonderkommand – uzupełniane nowymi ludźmi, by zbrodnicza machina mogła pracować bezustannie i jak najbardziej wydajnie. Oto, jak widział to jeden z członków oświęcimskiego Sonderkommanda, Załmen Lewental:

Całe nasze komando zawsze było zdania, że jesteśmy o wiele bardziej zagrożeni niż wszyscy inni więźniowie w obozie, nawet bardziej niż Żydzi w obozie. Wierzyliśmy, że Niemcy będą chcieli za każdą cenę zatrzeć wszelkie ślady swych dotychczasowych zbrodni. Tego zaś nie mogą dokonać inaczej, jak przez zgładzenie całego naszego komanda (…)3.

Takie działania podjęto już w sierpniu 1942 roku4, kiedy życie straciło 80 więźniów, pracujących przy bunkrach numer 1 i 2, następne – już kilka miesięcy później, bo na początku grudnia. Pod koniec września, najprawdopodobniej 25 dnia tego miesiąca, w KL Auschwitz I zamordowano za pomocą cyklonu B około 200 więźniów funkcyjnych, pracujących przy usuwaniu zwłok w dołach spaleniskowych, którymi dowodził Hauptscharführer Otto Moll5.

Piec krematoryjny.

Piec krematoryjny.
Pimke / Creative Commons 2.5 Attribution

Działania te, choć skrzętnie ukrywane, nie pozostały jednak w obozie bez echa. W sobotni poranek 7 października 1944 roku oświęcimski ruch oporu przekazał członkom Sonderkommanda informacje o zaplanowanej akcji likwidacji więźniów obsługujących krematoria6. Nieformalni dowódcy komanda: Załmen Gradowski z Suwałk, Josef Dorębus z Warszawy, Józef Deresiński, Aszyk Kalniak z Łomży i Lajb Langfus z Warszawy zdecydowali więc o stawieniu zbrojnego oporu. Plan więźniów zakładał wysadzenie krematoriów, podpalenie baraków, przecięcie drutów i masową ucieczkę.

(…) nabraliśmy pewności, iż zbliża się termin ostatecznej likwidacji. (…) Wywieraliśmy mocny nacisk na więźniów obozu, dzień i noc wbijaliśmy im do głowy i tłumaczyliśmy, że zwlekając, doczekają się w końcu swojej kolejki do bunkra i nic więcej. (…)
Lecz następnego dnia, tj. 7.10.[19]44 r. dowiedzieliśmy się, że w południe ma odejść transport tych 300 ludzi z krem[atorium] IV–V. Po raz ostatni umocniliśmy nasze pozycje i wyraźnie i dokładnie poinformowaliśmy ludzi będących z nami w kontakcie, jak się mają zachować w różnych okolicznościach (…)
7

O godzinie 13.25, załoga krematorium IV, uzbrojona w zgromadzone przez siebie młoty, siekiery i kamienie, zaatakowała pilnujących ją esesmanów, również w krematorium II wybuchł bunt, podczas którego więźniowie zamordowali swego oberkapo. Dzięki materiałom wybuchowym przemyconym przez więźniarki, pracujące w komandzie Union-Werke w Monowicach: Różę Robotę, Ellę Gartner, Reginę Safir i Esterę Wajcblum8, udało się częściowo zniszczyć budynek nr IV, po czym podjęto próbę ucieczki, jednak pościg niemiecki dosięgnął uciekinierów już w pobliskiej wsi Rajsko, gdzie część z nich zginęła spalona żywcem w stodole, w której próbowali się schronić9, część zaś od kul z karabinów maszynowych.

(…) Udało im się odbiec kilka kilometrów od obozu. Zostali jednak otoczeni przez inne posterunki (…). Niestety, wszyscy zostali zastrzeleni podczas ucieczki. (…) Jak można było przewidzieć (…) [hitlerowcy] niestety okrążyli wszystkich naszych bohaterskich braci i z daleka zastrzelili ich z karabinów maszynowych (…)10

Większość buntowników zginęła na miejscu, ocalałych przewieziono tego samego dnia na teren krematorium IV, gdzie natychmiast rozstrzelano11. Życie stracili również wszyscy organizatorzy powstania, a także podejrzewani o pomoc w jego zorganizowaniu. Pozostałych przy życiu więźniów hitlerowcy umieścili w krematorium III. Liczba osób w Sonderkommandzie zmniejszyła się po buncie z 663 do 212. Zginęło zatem 451 więźniów.

Wykonane z ukrycia zdjęcie Sonderkommanda przy pracy. pegatiros.com

Wykonane z ukrycia zdjęcie Sonderkommanda przy pracy.
pegatiros.com

Bunt oświęcimskiego Sonderkommanda tylko pozornie zakończył się klęską. Pomimo iż tak wielu z więźniów zginęło, ich ofiara nie poszła na marne. Sami wybrali sposób i czas śmierci, przestając być, tak jak wielu uważało i uważa do tej pory, bezbronnymi i bezwolnymi ofiarami, idącymi posłusznie na śmierć, pokazując przy tym Niemcom swoją odwagę, bohaterstwo i męstwo.

(…)Zrezygnowali ze wszystkiego ofiarowując samych siebie. Czyż nie jest to ofiara ich własnego życia położona na ołtarzu? Złożona świadomie z całego serca, z pełnym samozaparciem. Bo przecież nikt ich w owej chwili do tego nie zmuszał (…) A zatem kto jest w stanie ocenić odwagę naszych towarzyszy i bohaterstwo ich czynu? Tak, tak, tam zginęli najlepsi, naprawdę najlepsi i najcenniejsi ludzie, którzy potrafili godnie żyć i godnie umrzeć (…)12.

Przypisy

1. Cytat zaczerpnięty z filmu „Z kroniki Auschwitz. Sonderkommando”. Źródło: zbiory własne.

2. Oświęcim. Hitlerowski obóz masowej zagłady, pod red. W. Michalak, Warszawa 1984, s. 102.

3. Cytowane za: Z. Lewental, Wśród koszmarnej zbrodni, Oświęcim 1975. Źródło: bunt Sonderkommando oczami Załmena Lewentala, www.auschiwtz.webd.pl, dostęp: 14.12.2011r.

4. Oświęcim…, s. 102.

5. D.Czech, Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz, Oświęcim 1992, s. 766.

6. Ibidem, s. 777.

7. Cytowane za: Z. Lewental, Wśród koszmarnej zbrodni, Oświęcim 1975. Źródło: bunt Sonderkommando oczami Załmena Lewentala, www.auschiwtz.webd.pl, dostęp: 14.12.2011 r.

8. D. Czech, Kalendarz…, s. 781–782. Wkrótce aresztowane i powieszone 6 stycznia 1945roku.

9. Ibidem, s. 778. Niestety nie dysponujemy żadnymi informacjami, czy komuś z załogi Sonderkommanda udało się uciec.

10. Cytowane za: Z. Lewental, Wśród koszmarnej zbrodni, Oświęcim 1975. Źródło: bunt Sonderkommando oczami Załmena Lewentala, www.auschiwtz.webd.pl, dostęp: 14.12.2011.

11. D. Czech, Kalendarz…, s. 779. Straty wystąpiły również po stronie niemieckiej – w czasie całej akcji więźniowie zabili trzech esesmanów: Unterscharführera Rudolfa Erlera, Unterscharführera Williego Freesego i Unterscharführera Jozefa Purkego, a kilkunastu innych zostało rannych.

12. Cytowane za: Z. Lewental, Wśród koszmarnej zbrodni, Oświęcim 1975. Źródło: bunt Sonderkommando oczami Załmena Lewentala, www.auschiwtz.webd.pl, dostęp: 14.12.2011.