Trwająca od ponad dwóch lat wojna domowa w Etiopii weszła w kolejną fazę. Po krótkim ustabilizowaniu się sytuacji i rozpoczęciu rozmów między przedstawicielami rządu centralnego a separatystami z Mekelie doszło do kolejnego zaognienia konfliktu. 20 września regularne siły erytrejskie przekroczyły granicę z Etiopią i wkroczyły do Tigraju. Tydzień wcześniej rządowe drony zbombardowały mieszkańców Mekelie, stolicy prowincji. Władze Tigraju wezwały mieszkańców do przygotowania się na długą i trudną walkę w obronie ojczyzny.
Sytuacja cywilów, którzy jeszcze nie uciekli z Tigraju, jest bardzo zła. Region jest niemal całkowicie odcięty od świata zewnętrznego. Dla rządu centralnego początkowo było to sposobem na kontrolę przepływu informacji docierających do opinii międzynarodowej. Ataki na budynki cywilne, przestępstwa popełniane przez siły nieregularne wspierające etiopskich żołnierzy i zaangażowanie Erytrei skutecznie ukrywano. Z czasem sytuacja stała się tragiczna. W Tigraju niemal całkowicie wstrzymano świadczenie usług publicznych. Służba zdrowia i edukacja przestały działać, zaczęło brakować paliwa i elektryczności, a tysiącom mieszkańców zaczęła grozić śmierć głodowa.
—REKLAMA—
Toczą się ze zmiennym szczęściem walki między dwiema koalicjami. Z jednej strony są to oddziały etiopskie wspierane przez Erytreę i siły nieregularne z sąsiednich stanów, z drugiej – doświadczeni i zaprawieni w boju Tigrajczycy skupieni wokół Tigrajskiego Ludowego Frontu Wyzwolenia wraz ze sprzymierzeni bojówkami etnicznymi wrogimi wobec Addis Abeby. Konflikt szybko utknął w martwym punkcie. Kilkukrotne przechodzenie Mekelie, stolicy Tigraju, z rąk do rąk, a z drugiej zaś strony podejście separatystów na przedmieścia stolicy państwa doskonale obrazują, że żadna ze stron nie ma sił na decydujące zwycięstwo. Zdecydowano się na rozpoczęcie negocjacji.
Rozmowy nie były łatwe, wzajemny brak zaufania znacząco utrudniał wypracowanie trwałego porozumienia. Do uelastycznienia stanowisk przyczyniło się coraz większe zainteresowanie społeczności międzynarodowej sytuacją w Etiopii. Wraz z częściowym otwarciem regionów objętych walkami dla przedstawicieli organizacji międzynarodowych zajmujących się pomocą humanitarną na światło dzienne wychodziło coraz więcej dowodów na ogromne cierpienie Tigrajczyków. Do miejsc, w których sytuacja była najgorsza, zaczęła docierać pomoc materialna, przede wszystkim w postaci paliwa, leków i żywności. Rozpoczęto również udzielanie pomocy tysiącom uchodźców wewnętrznych w sąsiednich stanach – Amharze i Afarze. Przedstawiciele Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej szacują, że w całej Etiopii wsparcia potrzebuje 16 milionów osób.
Lavrov and Demeke find time for fellowship on fringes of #UNGA
More ammunition for diplomats, officials of Western states keen to keep Abiy on side lest he pivots to Russia.
Am sure that is what Demeke intended to get out of the photo op with Lavrov. pic.twitter.com/WEnXttYwLd
— Rashid Abdi (@RAbdiAnalyst) September 25, 2022
Tigraj – między dwoma wrogami
Niemal od początku wojny największe oburzenie i rozgoryczenie w Tigraju budziło zaangażowanie w konflikt Erytrei. Od dekad Erytrejczycy i Tigrajczycy pozostawali zaprzysiężonymi wrogami. Obie strony wykorzystywały konflikt do konsolidacji społeczeństwa wobec wspólnej sprawy – obrony przed tradycyjnym wrogiem czającym się po drugiej stronie granicy. Polityka Addis Abeby prowadząca do podpisania pokoju (za który premier Abiy Ahmed Ali otrzymał pokojową nagrodę Nobla) budziła głęboki sprzeciw Tigrajczyków i pogłębiała niechęć wobec władz centralnych. Oprócz typowych oskarżeń o chęć złamania niezależności regionu doszły nowe: bratanie się ze śmiertelnym wrogiem
Atak ze strony Erytrei odczytano jako ostateczny dowód na krążące w Tigraju plotki – Addis Abeba zdradziła Tigraj i chce, wspólnie z erytrejskimi wrogami, doprowadzić do zniszczenia niezależnej prowincji. Od początku wojny wiadomym było, że Etiopia korzysta z pomocy sąsiada. W połowie kwietnia 2022 roku Erytrejczycy wycofali się z Tigraju. Pozornie ich udział w wojnie się zakończył, a ciężar walk spoczął na barkach Addis Abeby. Rząd centralny kontynuował zmagania, a 13 września ponownie doszło do ataku na Mekelie. Tym razem siły etiopskie użyły uzbrojonych bezzałogowców. Uderzenia nie były wymierzone w konkretne cele wojskowe, najprawdopodobniej atakowano na oślep, co samo w sobie jest naruszeniem prawa międzynarodowego (artykuł 8 Statutu Rzymskiego Międzynarodowego Trybunału Karnego).
14 września około 7.30 rano czasu miejscowego kolejne bomby spadły na gęsto zabudowane osiedle mieszkalne Dagim Amsal. W okolicy nie ma żadnych obiektów wojskowych, dlatego atak nie miał sensu z taktycznego punktu widzenia. Był to kolejny przejaw bezsensownego okrucieństwa wymierzonego w ludność cywilną. W wyniku wybuchów zginęło dziesięć osób, a czternaście odniosło obrażenia. Dzień wcześniej w eksplozji spowodowanej atakiem, podczas którego wykorzystano uzbrojonego drona, uszkodzeniu uległ gmach uniwersytetu. Z powodu zniszczeń infrastruktury nadawczej lokalna telewizja Dimtsi Weyane przerwała działanie i musiała uruchomić tymczasowe studio zlokalizowane w bezpiecznym miejscu.
#MekelleUnderAttack💥 ENDF drone’s supplied by #Turkey has bombed the Adihaki Campus of Mekelle University targeting civilians and destroying properties. This is happening after the #Tigray’s government established a negotiating team & expressed its readiness for peace talks. pic.twitter.com/skK9c0NpVv
— Goodluck קהלת ג, א-ח (@RealHauleGluck) September 13, 2022
Co kilka dni pojawiały się doniesienia o kolejnych atakach. 23 września trafiony został międzynarodowy hotel Desta. Nie wiadomo, ile dokładnie osób zginęło, potwierdzona jest jedna ofiara śmiertelna. Ostatnie tygodnie to dla mieszkańców Mekelie znów trudny okres. Muszą żyć w poczuciu ciągłego zagrożenia, każdego dnia na osiedla mieszkalne spadają bomby. Według doniesień dziennikarzy The Sudan Tribune podczas niedzielnego bombardowania Szirie w północnym Tigraju uszkodzono samochód należący do przedstawicieli Światowego Programu Żywnościowego. Anonimowe źródła podają, że jedna osoba trafia do szpitala.
#Tigray: Reports of Drone Strike in Mekelle https://t.co/Oxk8GdSoMP pic.twitter.com/x2WzKUvabR
— Temesgen|ተመስገን (@temesgen_kahsay) September 23, 2022
Etiopskie drony
Rząd w Addis Abebie pozyskuje bezzałogowe statki powietrzne z różnych źródeł. Głównym są Zjednoczone Emiraty Arabskie, ale dotawy realizują również (na znacznie mniejszą skalę) Iran i Chiny. We wrześniu 2021 roku na płycie lotniska Harar Meda wylądował An-124, który, po wylocie z Chengdu i międzylądowaniu w Islamabadzie, przywiózł chińskie drony Wing Loong lub Yao-Ying. Wśród zaobserwowanych samolotów znalazły się również maszyny irańskie. Na pokładach Boeingów 747 i Iłów-76 znajdowały się drony Mohadżer-6, które od niedawna są wykorzystywane także przez Rosję w wojnie w Ukrainie.
W rozmowie z Voice of America Wim Zwijnenbur, specjalista do spraw techniki wojskowej, stwierdził, że emirackie drony stacjonują w bazie w Asabie – portowym mieście w Erytrei. Sami Tigrajczycy na antenie regionalnej telewizji TigrayTV twierdzili, że oddziały rządu centralnego wykorzystują przeciwko cywilom „zaawansowaną broń, jakiej próżno szukać w Afryce”, co było oczywistą hiperbolą ponieważ, jeśli dziennikarzom chodziło o użycie bezzałogowców, nie są one niczym nowym w Afryce. Zastosowanie w tigrajskiej wojnie domowej dronów potwierdził nawet stojący na czele etiopskich sił powietrznych generał Yilma Merdasa.
New @planet imagery from December 28, 2021 now confirms the presence of Iranian-made Mohajer-6 drones at Asosa airport in #Ethiopia. The image shows both a drone with the measurement of the Mohajer-6 (wingspan: 10m, length 5.6m) and its ground control station on the tarmac pic.twitter.com/Ewbkkyc759
— Wim Zwijnenburg (@wammezz) January 28, 2022
Mimo tak wielu lotów towarowych nie odnotowano większej liczby kontraktów wojskowych. Większość zarejestrowanego uzbrojenia dostarczanego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich dotyczy umów podpisanych przed wybuchem wojny domowej. Addis Abeba dość elastycznie podchodzi do kwestii zaopatrzenia się w bezzałogowe statki powietrzne. Dotychczas etiopska flota składała się z izraelskich Aerostarów i dronów klasy mini WanderB, jednak brak możliwości ich uzbrojenia sprawił, że Etiopia zaczęła szukać innych dostawców, mogących zaspokoić potrzeby kraju aspirującego do roli regionalnego mocarstwa w Afryce Wschodniej.
It's possible that the drones and the GCS arrived or were set up for operations on 1st August assuming if the large object or series of objects at the easternmost corner of this section of Semera Airport are drones and GCS. pic.twitter.com/9Xl7lxHHNN
— The Fijian Armadillo (@FijianArmadillo) August 5, 2021
Nie można traktować pozyskanych przez Etiopię dronów jako broni mogącej ostatecznie rozstrzygnąć los wojny. Tigrajscy separatyści nie są bezbronni nawet w starciu z dużymi samolotami bezzałogowymi latającymi poza zasięgiem broni strzeleckiej, posiadają bowiem na wyposażeniu systemy obrony przeciwlotniczej S-125 Newa i S-75. Zostały one zdobyte na początku ofensywy i, co nieco zaskakujące, Etiopczycy nie podejmowali prób ich zniszczenia.
Erytrejska interwencja
Tigrajczycy donosili również, że to wcale nie koniec wrogich działań ze strony rządu centralnego i Erytrei, oraz że Asmara mobilizuje rezerwistów i zamierza przeprowadzić inwazję lądową. Początkowo odczytano to jako element walki propagandowej Tigrajczyków. Doniesienia o podejrzanych ruchach erytrejskich wojsk zostały jednak bezpośrednio potwierdzone przez specjalnego wysłannika Stanów Zjednoczonych do Rogu Afryki Mike’a Hammera. Dyplomata stwierdził, że Waszyngton jest zaniepokojony zaobserwowanymi ruchami oddziałów erytrejskich na pograniczu. Zbiegło się to z doniesieniami o cichej mobilizacji erytrejskich rezerwistów.
Dość szybko sytuacja się wyjaśniła – 20 września doszło do ofensywy niemal na całej długości granicy. Cytowany przez dziennikarzy Voice of America Hassan Khannenje, szef Instytutu Studiów Strategicznych Rogu Afryki, rzuca na ofensywę nowe światło. Jego zdaniem natarcie wynika z tego, że Erytrea boi się rozlania konfliktu na swoje terytorium. Dlatego zdecydowała się na aktywne odepchnięcie linii frontu w głąb Tigraju.
Eritrean forces have launched full scale offensive in all fronts today-all the way from Tekeze through to Irob. Heavy fighting in May Kuhli, Zban Gedena, AdiAwala, Rama, Tserona and Zalambessa. AbiyAhmed’s Eastern command, significant elements of Northwestern command and three
— Getachew K Reda (@reda_getachew) September 20, 2022
Według doniesień mieszkańców Erytrea kilka dni wcześniej przeprowadziła ostrzał artyleryjski okolic miasta Adigar, leżącego wzdłuż drogi asfaltowej B20, stanowiącej najdogodniejszy szlak komunikacyjny prowadzący z pogranicza do Mekelie. Górzysty teren sprawia, że przemieszczanie dużych sił kierujących się do stolicy Tigraju jest możliwe właściwie tylko na tej drodze.
Wydanie Tigrajczykom bitwy na pograniczu może być, zdaniem Khannenjego, również sygnałem wysyłanym w stronę Addis Abeby. Dla Asmary rokowania między rządem centralnym a Mekelie oznaczają perspektywę konieczności walki z dobrze wyszkolonymi, wyposażonymi i wysoce zmotywowanymi bojownikami, którzy mogą chcieć wziąć odwet za krzywdy wyrządzone przez erytrejskich żołnierzy grabiących północny Tigraj. Wówczas zmuszenie Addis Abeby do ponownego uderzenia na zbuntowaną prowincję wyda się strategicznie ważnym celem.
Wspomniany wcześniej Mike Hammer stwierdził, że konflikt powinien zostać rozwiązany poprzez dialog między Addis Abebą a Mekelie. W rokowaniach w oczywisty sposób pomijana jest Erytrea, której zaangażowanie jedynie może skomplikować i tak trudny proces pokojowy. Społeczność międzynarodowa stara się mediować między walczącymi stronami, jednak nie widać większego nacisku na zakończenie działań zbrojnych.
Ekspert do spraw bezpieczeństwa Adib Saani uważa jednak, iż presja międzynarodowa jest zbyt mała, i porównuje wojnę domową w Etiopii do rosyjskiej napaści na Ukrainę. W przypadku konfliktu w Afryce Unia Europejska, Stany Zjednoczone i ONZ wykazują znacznie większą bierność i brak woli zdecydowanego wpłynięcia na zakończenie wojny. Obecnie rozmowy trwają jednym torem, a drugim cywile mieszkający w Mekelie bombardowani są przez etiopskie drony. Wojna jest jeszcze bardzo daleka od zakończenia.
Nie tylko wojna domowa kładzie się cieniem na sytuację w Etiopii. W całym regionie odnotowywane są rekordowo niskie opady i wysokie temperatury powietrza. Rolnicy spodziewają się bardzo złych zbiorów, co dodatkowo pogłębi kryzys żywnościowy w Rogu Afryki. Problemem jest również przerwanie dostaw w związku z rosyjską agresją na Ukrainę i zamknięciem portów czarnomorskich. Od początku wiedziano, że za imperialną politykę Moskwy zapłacą również Afrykanie. Ostatnio widać jednak niewielkie przebłyski nadziei: Kijów wysłał 50 tysięcy ton zboża do Etiopii i Somalii. Jest to jednak nadal tylko kropla w morzu potrzeb. Szacuje się, że taka ilość wystarcza do wykarmienia 1,5 miliona osób przez dwa dni. W samym Tigraju zagrożonych głodem jest około 4,5 miliona osób.
Pamiętacie fejkowe wrzutki Rosjan, że Ukraina sprzedaje zboże głównie do zamożnych państw? Warto odnotować, że Ukraina, mimo potężnych problemów gospodarczych, wysłała właśnie 50 tys. ton pszenicy do Somalii i Etiopii jako pomoc humanitarną.
— Marcin Wyrwał (@Wyrwal) September 23, 2022
Przeczytaj też: Czwarty kryzys tajwański. Analiza działań