Do tąpnięcia w stosunkach Iran–Zachód doszło 14 sierpnia 2002 roku. W istocie spokojne lata dziewięćdziesiąte okazały się jedynie czasem na wzięcie głębokiego oddechu przed kolejnym starciem dyplomacji irańskiej i amerykańskiej. Paryska konferencja prasowa opozycyjnej Narodowej Rady Oporu Iranu (NCRI) ujawniła istnienie dwóch nieznanych wcześniej obiektów – zakładu wzbogacania uranu w Natanzie i zakładu produkcji ciężkiej wody w Araku (na zdjęciu tytułowym). Przywódcy Iranu, dla których oficjalnie postęp technologiczny, a już na pewno w dziedzinie energii nuklearnej, był sprzeczny z poglądami religijnymi, uśpili czujność państw i instytucji.

Rewelacje opozycji

Emigrancka organizacja dysydencka NCRI przedstawiła informacje, które gdy tylko ujrzały światło dzienne, wywołały szok. Pojawiły się jak grom z jasnego nieba mimo domysłów o ukrywaniu przez Iran pewnych spraw przed opinią międzynarodową. Nie dysponowano jednak żelaznymi dowodami, pozwalającymi zarzucić Irańczykom działania niezgodne ze zobowiązaniami traktatowymi. Zresztą wątpliwe było samo pochodzenie organizacji i wiarygodność przedstawianych przez nią zarzutów. NCRI to zlepek opozycyjnych partii, które z uwagi na panujący reżim nie mogą sobie znaleźć miejsca w państwie irańskim. Prowadzą organizację wywrotową i od dawna zabiegają o wsparcie rządzących państwami zachodnimi. Ich funkcjonowanie opłacane jest przez państwa Europy Zachodniej i Stany Zjednoczone. Co więcej: umożliwia im się nieskrępowaną działalność. Z drugiej strony część bardziej zradykalizowanych członków – Ludową Organizację Mudżahedinów Iranu – Biały Dom uznał za organizację terrorystyczną i zakazał jej działalności na terytorium amerykańskim. Podobnie uczyniły kraje Unii Europejskiej. Około dziesięciu lat później Waszyngton przyznał, że się pomylił, i zezwolił NCRI na otwarcie nowego biura opodal Białego Domu. Hipokryzja czy koniunkturalizm? Warto przypomnieć, że wkrótce potem ukazał się oskarżycielski raport MAEA, w którym podkreślono duży postęp Iranu nad pracami w ośrodkach nuklearnych. Tak czy inaczej, wiadomości przekazane przez irańskich dysydentów okazały się prawdziwe.

Powyższe rewelacje zrodziły kolejne poważne wątpliwości co do zamiarów nuklearnych Iranu. Problemem zajęły się żywotnie nim zainteresowane Stany Zjednoczone, uprawniona MAEA i państwa Unii Europejskiej (Wielka Brytania, Francja, Niemcy), dążące do rozwiązania problemu na drodze dyplomatycznej. Nikt nie stawiał sobie pytania, czy w Iranie funkcjonuje zorganizowany program nuklearny o charakterze wojskowym. Raczej zadawano pytania bardziej odważne: jak zaawansowane są prace nad produkcją bomby atomowej? Czy Iran posiada pociski balistyczne jako środki przenoszenia głowic atomowych? Ile pozostało do czasu osiągnięcia przez Teheran zdolności nuklearnych? Obmyślano sposoby, jak powstrzymać niesforny reżim od dalszych prac. Stosowanie sankcji miało „zmobilizować” elitę rządzącą Iranem do szybszego podporządkowania się zapisom traktatu i pozostałych dokumentów indywidualnych.

Szczególnie nieprzejednane stanowisko zajęły Stany Zjednoczone, dla których ujawnienie nieznanych dotąd ośrodków w Araku i Natanzie stanowiło powód do głębszego przemyślenia stanowiska wobec przeciwdziałania proliferacji w krajach muzułmańskich. Nieufność pogłębiło aresztowanie pakistańskiego naukowca Abdula Kadira Chana, szefującego prężnej siatce, która sprzedawała technologię nuklearną do państw takich jak Iran, Libia czy Korea Północna. Stany Zjednoczone zdecydowały się na wprowadzenie pierwszych sankcji zabraniających amerykańskim przedsiębiorstwom inwestowania w libijski oraz irański przemysł naftowy.

Informacje ujawnione przez irańskie ugrupowanie dysydenckie zaostrzyły stanowisko MAEA, która zażądała dostępu do tajnych zakładów. Wizytacja odbyła się w lutym 2003 roku, a w raporcie pokontrolnym opisano nieścisłości pod stronie irańskiej. Reżim nieproliferacji broni nuklearnej i statut MAEA wymagają, żeby dotarcie do uchybień – jako że zagrażają one bezpośrednio bezpieczeństwu i pokojowi na świecie – zgłosić Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie było to jednak takie proste, jak się mogło wydawać. Przeciwnie, problem był skomplikowany, ponieważ Iran na mocy obowiązujących z MAEA porozumień nie miał obowiązku zgłaszania nowo powstałych bądź będących na etapie planowania zakładów związanych z energią nuklearną. Mimo że nie wytoczono ciężkich dział, kij się znalazł.

Iran oszukał społeczność międzynarodową?

Działania władz Iranu w związku z budową ośrodka w Natanzie nie stały w sprzeczności z postanowieniami NPT. Również zakład produkcji ciężkiej wody w Araku według założeń porozumienia zabezpieczającego nie został sklasyfikowany jako obiekt nuklearny i w tym czasie nie istniał obowiązek jego zgłoszenia do MAEA. Oskarżono jednak Teheran o działania niezgodne z duchem reżimu nieproliferacji. Uznano, że lepiej byłoby, gdyby irańskie władze notyfikowały wszelkie działania na polu energii atomowej bez stosownych umów w tym przedmiocie. Zachód próbował więc przerzucić odpowiedzialność na barki rządu w Teheranie. Dlaczego? Aby usprawiedliwić własną niekompetencję. Suwerenność państw w dwudziestym pierwszym wieku nie obliguje żadnego z nich do nadgorliwości. Umowy wzmacniające reżim były stopniowo zawierane przez państwa z MAEA, ale opieszałość obu stron spowodowała, iż w momencie ujawnienia istnienia wspomnianych obiektów w Natanzie i Araku umowa nie została sfinalizowana.

Obrona przeciwlotnicza przy instalacjach nuklearnych w Natanzie (fot. Hamed Saber, Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0)

Obrona przeciwlotnicza przy instalacjach nuklearnych w Natanzie
(fot. Hamed Saber, Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0)

Dopóki konkretne ośrodki nie były nakierowane bezpośrednio na cele militarne, nie sposób było jednoznacznie zakwalifikować tego jako działania wbrew duchowi traktatu. Podczas inspekcji prowadzonych przez międzynarodowych urzędników pojawiło się jednak wiele wątpliwości, szczególnie w Natanzie. Stwierdzono wówczas obecność wysoce wzbogaconego uranu i wskazano na niepoinformowanie o wypełnieniu wirówek materiałem nuklearnym. Wyniki badań próbek środowiskowych pobranych z ośrodka w Natanzie wskazały na obecność cząstek wysoko wzbogaconego uranu, które nie były zgodne z deklaracjami materiałowymi przekazanymi przez Iran. Agencja podkreśliła konieczność szybkiego wyjaśnienia tej kwestii.

Obie strony zaczęły poszukiwać jakiegoś punktu zaczepienia i udowadniać swoje racje. Zgodnie z treścią Porozumienia między Agencją a Iranem z 1974 roku każdy zakład należało zgłosić nie później niż 180 dni przed wprowadzeniem do wirówek paliwa jądrowego. Ten argument był bardzo łatwy do zbicia. Budowa ośrodka w Natanzie dobiegła końca, ale nie uzyskał on jeszcze gotowości operacyjnej. Irańczycy utrzymywali, że nie wypełnią w tym czasie wirówek. Następnie zajęto się zaniechaniem przez Teheran obowiązku informowania o działaniach i materiałach nuklearnych. Raport dyrektora generalnego wskazywał, że Iran pogwałcił porozumienie zabezpieczające w innej kwestii. Mianowicie: w 1974 roku umówiono się, że zgłoszeniu będzie podlegał import uranu w ilości przekraczającej jeden kilogram efektywny. To jednostka, która jest efektem pomnożenia masy faktycznej w kilogramach przez kwadrat wzbogacenia (dla uranu o wzbogaceniu 1% i powyżej). Co więcej, zobowiązano irańskie władze do skrupulatnego ewidencjonowania materiałów tego typu i wskazywania miejsc przechowywania. Import zgłoszono dopiero 15 kwietnia 2003 roku, dwa miesiące po wizytacji ekspertów MAEA.

Ponadto importowane substancje przekazano do wzbogacania, a niewielkie ilości zaginęły. W każdym razie tak to przedstawiła strona irańska, powołując się na nieszczelność pojemników, których materiał składowano. Iran zaniechał więc obowiązku raportowania wszelkich zmian ilościowych w posiadanych materiałach nuklearnych, ale powód okazał się prozaiczny: niewłaściwa wykładnia przepisów. Teheran uznał, że zobowiązanie dotyczy jedynie ilości materiału nuklearnego przekraczającego jeden kilogram efektywny, podczas gdy Agencja wymagała deklarowania nawet najmniejszych zmian w posiadanym zapasie. Szereg nieprawidłowości uzupełniło nieudzielenie w odpowiednim czasie informacji o składowaniu odpadów w Isfahanie i Anaraku. Najbardziej zaskakujące były jednak wnioski przez ekspertów MAEA. W podsumowaniu raportu w czerwcu 2003 roku szef MAEA Muhammad el-Baradei nie oskarżył Iranu o złamanie traktatu NPT. Postanowiono dać Teheranowi drugą szansę i czas na przemyślenia. Nastąpił miesiąc miodowy, podczas którego zajęto się charakterem, poprawnością i kompletnością deklaracji Iranu. Wnioskowano o ścisłą współpracę irańskich polityków i naukowców oraz umożliwienie pełnej weryfikacji w ośrodkach nuklearnych. W ten sposób Iran miał udowodnić „niewinność” oraz wybrać politykę przejrzystości i współpracy.

Irańczycy szybko dokonali rachunku sumienia i podczas lutowej wizyty dyrektora generalnego pokornie zadeklarowali chęć podpisania aneksu do porozumienia zabezpieczającego. Nie mieli przecież nic na sumieniu, a wszystkiemu winna była biurokracja, która może narobić bałaganu nawet w najlepiej działającej organizacji. Według nowej propozycji zobligowano Teheran do uprzedniego zgłaszania wszelkich planowanych konstrukcji i modyfikacji już istniejących. W uproszczeniu każde działania prowadzące do budowy nowych ośrodków, instalowania nowych kaskad wirówek wymagałyby złożenia stosownej dokumentacji w siedzibie MAEA.

Aby ułatwić współpracę i przygotować grunt pod kolejne porozumienie, z inicjatywą wyszły państwa takiej jak Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Utworzono tak zwaną Trójkę Unii Europejskiej (EU-3), by za pomocą metod dyplomatycznych skłonić Iran do głębszej współpracy. Efektem negocjacji była Deklaracja teherańska podpisana 21 października 2003 roku. Dokument ten gwarantował zgodę Iranu na pełną współpracę z MAEA i podpisanie protokołu dodatkowego do porozumienia zabezpieczającego z 1974 roku. Po niezbyt trudnych negocjacjach, choć trwających ponad pół roku, podpisano protokół. W grudniu 2003 roku irański ambasador przy MAEA, Ali Akbar Salehi, złożył podpis pod dokumentem. Od tej pory zgłoszenie nowych konstrukcji lub modyfikacji już istniejących obiektów nuklearnych powinno być dokonane w momencie podjęcia decyzji w tej sprawie. Zgodnie z prawem wewnętrznym Iranu do wejścia w życie protokołu dodatkowego potrzebna jednak była ratyfikacja parlamentu, która dotąd nie nastąpiła. Ponownie do głosu doszła szyicka strategia zwodzenia przeciwnika. Na pozór czyniono wszystko tak, aby druga strona była zadowolona i nie snuła podejrzeń.

Pierwsze spotkanie Iran–EU-3 w Teheranie (fot. Mojtaba Salimi, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0)

Pierwsze spotkanie Iran–EU-3 w Teheranie
(fot. Mojtaba Salimi, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0)

Na mocy nowego dokumentu zagwarantowano prawo do bardziej rygorystycznych, jedynie notyfikowanych, inspekcji w niezadeklarowanych obiektach jądrowych w celu wykrycia tajnych działań niezgodnych z założeniami NPT i porozumienia o zabezpieczeniach. Rygorystyczne były jednak wyłącznie z nazwy. Niemal zawsze było wiadomo, kiedy odbędzie się kontrola, co pozwalało się przygotować. Jednocześnie wzywano irańskie władze do wyrażenia zgody na niezapowiedziane inspekcje i wstrzymanie wzbogacania uranu „na okres przejściowy”. Brzmiało to jak pobożne życzenie. W tekście znalazły się również zapewnienia Iranu, że badania mają zastosowania jedynie cywilne. Władze zadeklarowały również, że w doktrynie obronnej Iranu nie ma miejsca dla broni atomowej. Szlachetne i piękne zdanie, pożądane przez Zachód, ale całkiem nieprawdziwe. Główny cel osiągnięto jednak w stu procentach. Dzięki ugodowemu stanowisku władz Iranu Rada Gubernatorów zdecydowała się nie przedstawiać swoich wątpliwości na forum Rady Bezpieczeństwa. Teheran znów mógł zatryumfować, bo przecież to państwo ajatollahów było zwycięzcą – aczkolwiek czasowym.

Pozornie bezproblemowa współpraca nie trwała długo. Już w czerwcu 2004 roku MAEA wystosowała do władz Iranu upomnienie wzywające do pełnej współpracy. Okazało się, że Iran zalega z dostarczaniem żądanej dokumentacji i nie udostępnia na czas wymaganych ośrodków. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna: zasłaniając się suwerennością państwa, Teheran potrzebował czasu na zamiecenie pod dywan wszelkich nieprawidłowości.

W listopadzie tego samego roku państwa EU-3 wynegocjowały z Iranem porozumienie, w którym ten zgadzał się zawiesić działania związane ze wzbogacaniem uranu w zamian za koncesje handlowe, polityczne i z zakresu cywilnej energetyki jądrowej. Co więcej, zamrożenie wzbogacania uranu uznano za „dobrowolny, niewiążący środek budowy zaufania” ze strony Iranu. Był to jednak stan przejściowy, który miał przynieść kolejne zaostrzenie stosunków. Z czasem pojawiły się zarzuty dotyczące uchylania się od współpracy z funkcjonariuszami międzynarodowymi. Iran wznowił produkcję wzbogaconego izotopu uranu i testy wirówek. Sytuację zaogniły deklaracje dwóch irańskich polityków. Najpierw prezydent Mohammad Chatami stwierdził, że żadna władza w Iranie nie zgodzi się na odstąpienie od prac nad technologią nuklearną. Słowa te w ogóle nie korespondowały z wcześniejszymi zapewnieniami Teheranu o irańskiej niewinności. Następca Chatamiego, Mahmud Ahmadineżad, posunął się jeszcze dalej, wyrażając gotowość do transferu nuklearnego know-how do innych państw muzułmańskich. Jeszcze nie tak dawno Iran deklarował zgodność działań z reżimem nieproliferacji, a po wyborze nowego prezydenta przyjął postawę konfrontacyjną. Teraz Iran nie zamierzał poprzestać na rozwoju rodzimego programu nuklearnego, ale chciał dzielić się swoimi osiągnięciami z innymi państwami muzułmańskimi. Z pewnością istniała groźba świadomego przekazywania technologii bliskowschodnim ugrupowaniom terrorystycznym.

Kolejne rewelacje pojawiły się w sierpniu 2005 roku. Iran poinformował MAEA o wznowieniu przetwarzania uranu w zakładzie w Isfahanie i odrzucił europejską propozycję budowy lekkowodnego reaktora jądrowego, używającego paliwa „bezpiecznego”, to znaczy takiego, które w żaden sposób nie mogło doprowadzić do budowy broni atomowej. Wrześniowy raport dyrektora generalnego Muhammada el-Baradeia krytykował irańskich przywódców za utrudnianie efektywnej kontroli w zakładach związanych z badaniami nad technologią nuklearną. Rada Gubernatorów przyjęła rezolucję uznającą, że Iran nie postępuje w zgodzie z zobowiązaniami zaciągniętymi w traktacie NPT. W konkluzji stwierdziła, iż stanowi to podstawę do skierowania problemu pod obrady Rady Bezpieczeństwa ONZ. Chcąc jednak tego uniknąć, wezwano Teheran do trwałego i pełnego zawieszenia wzbogacenia uranu, całościowego wprowadzenia w życie postanowień protokołu dodatkowego oraz postępowania w zgodzie z jego zapisami. Ponadto dokument wzywał do większej transparentności w działaniach, udostępnienia zakładów i centrów badawczych oraz dokumentacji prowadzonych prac i dokonywanych zamówień (na przykład materiałów podwójnego zastosowania).

Załamanie współpracy

Na początku 2006 roku doszło do serii niekorzystnych wydarzeń. Pierwsze z nich oznaczało koniec dobrej woli Iranu. 10 stycznia 2006 roku inspektorzy MAEA pod naciskiem władz w Teheranie usunęli plomby zamocowane między innymi na wirówkach w zakładzie wzbogacania uranu w Natanzie. Następnie ogłoszono, że irańscy naukowcy wznawiają badania nad paliwem jądrowym, co oznaczało faktyczne odstąpienie od postanowień Protokołu Dodatkowego. Trzy lata starań o podporządkowanie Iranu Zachodowi okazały się zmarnowane. Z perspektywy urzędników MAEA miarka się przebrała. Podjęto decyzję, której początkowo chciano uniknąć. Rezolucją z 4 lutego 2006 roku kwestię irańskiego programu nuklearnego skierowano do Rady Bezpieczeństwa ONZ. O wielkiej wadze i przełomowości tego kroku świadczyło również poparcie dla tej decyzji ze strony Rosji i Chin, które po raz pierwszy wraz ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Unii Europejskiej – Niemcami, Wielką Brytanią i Francją – głosowały za jej przyjęciem.

Iran odpowiedział równie zdecydowanymi krokami – definitywnie odstąpił od dobrowolnej współpracy z Agencją. 29 marca 2006 roku Rada Bezpieczeństwa wydała oświadczenie wzywające Iran do zakończenia wzbogacania uranu w ciągu trzydziestu dni pod groźbą izolacji międzynarodowej. Nie poskutkowało, a nawet sprowokowało Irańczyków do kolejnych działań sprzecznych z reżimem nieproliferacji. 11 kwietnia 2006 roku prezydent Ahmadineżad ogłosił, że wzbogacono uran do poziomu 3,6%, a tym samym Iran opanował cykl paliwa jądrowego. W konsekwencji kraj ajatollahów dołączył do grona państw atomowych. Oznaczało to przełom w irańskim programie atomowym i stosunkach Iran–Zachód. Jednocześnie stało się dowodem niejawnego działania przywódców Iranu, kontynuowania prac pod przykrywką i łamania reżimu nieproliferacji. Oświadczenia irańskiego prezydenta potwierdził dyrektor el-Baradei, który stwierdził, że irańscy naukowcy rzeczywiście wzbogacili uran do wspomnianego poziomu. Zarazem oświadczył, że należy do tego podejść zdroworozsądkowo i nie wciągać pochopnych wniosków. Nie było bowiem żadnych oznak wojskowego wykorzystania tych osiągnięć.

Mahmud Ahmadineżad (fot. Marcello Casal Jr, ABr, Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Brazylia)

Mahmud Ahmadineżad
(fot. Marcello Casal Jr, ABr, Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Brazylia)

Następstwem tych wydarzeń stały się rozmowy w grupie pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa i Niemiec. Równolegle obradowali przedstawiciele państw w samej Radzie Bezpieczeństwa. Jednak brak zgody co do środków, które miałyby być zastosowane wobec Iranu, skazał rozmowy na niepowodzenie. W maju 2006 roku przygotowaną przez Francję, USA i Wielką Brytanię rezolucję storpedowały Chiny i Rosja.

5 czerwca 2006 roku Javier Solana, sprawujący funkcję Wysokiego Przedstawiciela Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, składając wizytę w Teheranie, przedstawił tamtejszym władzom szereg propozycji, wspólnie ustalonych przez USA, Rosję, Chiny, Francję, Niemcy i Wielką Brytanię („P5+1”). Za rezygnację ze wzbogacania uranu i powrót do stołu negocjacyjnego Iran miał otrzymać reaktory jądrowe na lekką wodę i paliwo nuklearne na potrzeby cywilnej energetyki. Ponadto zaoferowano zakup nowych samolotów pasażerskich i pomoc w staraniach o członkostwo w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Strona irańska nie spieszyła się z odpowiedzią, a jej lekceważące podejście kwestii spowodowało ostrą reakcję Rady Bezpieczeństwa. 31 lipca 2006 roku przyjęto rezolucję numer 1696. Na mocy jej postanowień zobowiązano Iran do „pełnego i trwałego” zawieszenia wzbogacania uranu i innych działań badawczo-rozwojowych. Wyznaczono czas jednego miesiąca na zastosowanie się do żądań i obarczono to groźbą sankcji dyplomatycznych i gospodarczych, stałego elementu w późniejszych negocjacjach z irańską dyplomacją.

Zdecydowane kroki zmiękczyły stanowisko negocjatorów z państwa ajatollahów. Podejście stało się mniej konfrontacyjne. Nie wiadomo jednak, na ile był to skutek faktycznej obawy o dalszy scenariusz, a na ile świadomy zabieg, aby znów zrobić postępy w pracach nad programem nuklearnym. Zgodzono się przekazać inspektorom dostęp do rejestrów i urządzeń z dwóch obiektów jądrowych. Uzyskali oni również pozwolenie na pobranie próbek środowiskowych z urządzeń na terenie dawnego kompleksu wojskowego w Lawizanie. Ponadto odblokowano dostęp do podobnych rejestrów – tym razem w zakładzie wzbogacania uranu w Natanzie.

Jako że Iran nie zamierzał podporządkować się żądaniom, zainteresowane państwa rozpoczęły poszukiwania odpowiedniej kary, ale restrykcyjnym sankcjom sprzeciwiały się Rosja i Chiny. Po krótkim wyczekiwaniu irańscy oficjele odwołali swoje obietnice, więc 23 grudnia 2006 roku Rada Bezpieczeństwa jednomyślnie uchwaliła rezolucję numer 1737, nakładającą na Iran sankcje obejmujące zakaz sprzedaży lub transferu technologii nuklearnej do Iranu i zamrożenie aktywów dwunastu osób i dziesięciu instytucji związanych z irańskim programem nuklearnym. Była to pierwsza z serii rezolucji przyjmowanych w celu opóźnienia postępów w pracach nad technologią atomową. Władze USA natychmiast zapowiedziały, że uznają rezolucję numer 1737 jedynie za pierwszy krok, po którym muszą nastąpić kolejne, jeśli Iran nie zmieni stanowiska w ciągu sześćdziesięciu dni. Wywołało to zdecydowaną reakcję ze strony irańskiego ambasadora akredytowanego przy ONZ, Mohammada Dżawada Zarifa, który porównał przypadek Iranu do sytuacji, w której znajduje się Izrael. Zarif zarzucił Radzie Bezpieczeństwa stosowanie podwójnych standardów: w przypadku Iranu zdecydowano się nałożyć sankcje, nie czyniąc tego w stosunku do Izraela, który jest wynagradzany za to potajemne opracowanie i nielegalne posiadanie broni nuklearnej. Z drugiej strony dyplomata stwierdził, że naród irański jest karany za wykonywanie niezbywalnych praw do wykorzystania energii jądrowej.

Sankcje, sankcje, sankcje…

Ministerstwo spraw zagranicznych Iranu odrzuciło rezolucję numer 1737 jako nielegalną i nieważną. Irańska dyplomacja była nieugięta. Mimo niedoszukania się ani jednego faktu sugerującego, jakoby Iran prowadził działania zmierzające do produkcji broni nuklearnej, wymierzono kolejne ciosy w irańską suwerenność. Z drugiej strony wyciągano rękę do MAEA, zgadzając się na wszelką współpracę pod warunkiem poszanowania prawa Iranu do prac nad cywilnym programem atomowym. Po raz kolejny zadziała przemyślana strategia religijnego przywództwa i irańskiego rządu. Działania tego ostatniego i samego prezydenta, co nie jest ukrywane, inspiruje przywództwo religijne. Stąd opracowana strategia negocjacji, strategia zwodzenia przeciwnika. Irańska polityka dwutorowości podkreślała gotowość do kontynuacji programu wzbogacania uranu pod nadzorem MAEA, przez dłuższy czas społeczność międzynarodowa, zadziwiająco solidarnie, nie dawała się jednak oszukiwać. W wyniku starań Stanów Zjednoczonych 24 marca 2007 roku Rada Bezpieczeństwa jednomyślnie uchwaliła rezolucję numer 1747, zaostrzającą sankcje poprzez zakaz eksportu broni irańskiej, zamrożenie aktywów piętnastu Irańczyków i trzynastu irańskich instytucji związanych z programem nuklearnym Iranu oraz zakaz udzielania wsparcia finansowego Iranowi przez wszystkie państwa i instytucje finansowe.

Sankcje te nie zmieniły stanowiska Teheranu, za to doprowadziły do wycofania się Iranu z porozumienia z grudnia 2003 roku. W datowanym na 24 marca 2007 roku liście do Agencji Iran ogłosił, że zaprzestaje wykonywania postanowień protokołu dodatkowego z grudnia 2003 roku, podpisanego w celu uzupełnienia porozumienia zabezpieczającego. Dobra wola irańskiego przywództwa skończyła się. Na mocy tych postanowień Teheran zobowiązany był do przekazywania informacji projektowych na temat nowych obiektów jądrowych z chwilą podjęcia decyzji o budowie lub wydania zezwolenia na nią. Iran z początku gotów był na tego typu układ, ale szybko zmienił zdanie, gdyż irańskie przywództwo najzwyczajniej wróciło do lepszej dla siebie konfiguracji. Odstąpienie od tak zwanego kodu 3.1 dało większą swobodę w prowadzeniu badań nad technologią nuklearną.

Od tego czasu władze w Teheranie uznały, że są zobowiązane do przestrzegania dotychczasowych przepisów dotyczących zapewnienia informacji projektowych dla nowego obiektu 180 dni przed wprowadzeniem do niego paliwa jądrowego. Oznaczało to powrót do nieprzystających do rzeczywistości zasad sformułowanych jeszcze w 1974 roku, według których Iran zobowiązywał się do dostarczenia informacji Agencji jedynie w przypadku, kiedy organizacja tego zażąda. Należy przez to rozumieć sytuacje kluczowe i mające znaczny wpływ na charakter i status programu nuklearnego. Niewątpliwie można tak określić decyzje o budowie nowych zakładów czy o rozpoczęciu procesu wzbogacania uranu do 20%. Tym samym powinny być przedmiotem konsultacji w ramach systemu nieproliferacji. Nic dziwnego, że w stosunkach między Iranem a Zachodem rozpoczęła się zima, a królowały przede wszystkim sankcje ekonomiczne.

Bibliografia

Kelsey Davenport, History of Official Proposals on the Iranian Nuclear Issue, armscontrol.org, styczeń 2014. Dostęp: 18 listopada 2014.
Farhang Jahanpour, Chronology of Iran’s Nuclear Programme 1957-2007, oxfordresearchgroup.org.uk. Dostęp: 18 listopada 2014.
Paul K. Kerr, Iran’s Nuclear Program: Status, fas.org. Dostęp: 13 listopada 2014.
Paul K. Kerr, Iran’s Nuclear Program: Tehran’s Compliance with International Obligations, fas.org, 28 kwietnia 2014. Dostęp: 18 listopada 2014.
Implementation of the NPT safeguards agreement in the Islamic Republic of Iran, GOV/2003/40, iaea.org, 6 czerwca 2003. Dostęp: 18 listopada 2014.
Implementation of the NPT Safeguards Agreement in the Islamic Republic of Iran, Report by the Director General, GOV/2003/63, iaea.org, 26 sierpnia 2003. Dostęp 18 listopada 2014.
Implementation of the NPT Safeguards Agreement in the Islamic Republic of Iran. Resolution adopted on 24 September 2005, iaea.org, 24 września 2005. Dostęp: 17 listopada 2014.
Iran Signs Additional Protocol on Nuclear Safeguards, iaea.org. Dostęp: 20 września 2012.
Resolution 1737 (2006), Adopted by the Security Council at its 5612th meeting, on 23 December 2006, iaea.org, 23 grudnia 2006. Dostęp: 18 listopada 2014.
Resolution 1747 (2007), Adopted by the Security Council at its 5647th meeting on 24 March 2007, iaea.org, 24 marca 2007. Dostęp: 18 listopada 2014.
Statement by the Iranian Government and Visiting EU Foreign Ministers, iaea.org, 21 października 2003. Dostęp: 20 września 2012.
Ilustracja tytułowa: Nanking2012 na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0.

Hamed Saber, Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0