Trzy tysiące sto trzynaście dni. Osiem i pół roku. Tyle czasu siedział w niewoli porucznik Everett Alvarez, pierwszy amerykański lotnik zestrzelony i pojmany w Wietnamie. Jego A-4C Skyhawk został strącony przez obronę przeciwlotniczą podczas operacji „Pierce Arrow”, która przeszła do historii jako moment włączenia się lotnictwa amerykańskiej marynarki wojennej do konfliktu wietnamskiego, a tym samym pełnego zaangażowania sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w tę wojnę.

Duchy na Zatoce Tonkińskiej

Amerykańska obecność w Wietnamie sięgała czasów administracji Harry’ego Trumana i wojny kolonialnej Francuzów przeciw siłom Việt Minhu. Krótko po konferencji genewskiej i podziale państwa wietnamskiego Dwight Eisenhower wysłał do Wietnamu Południowego doradców wojskowych, a dalsze kroki poczynił John Kennedy, za którego kadencji liczba doradców przekroczyła 16 tysięcy. Po tragicznej śmierci JFK jego następca, Lyndon Johnson, drugiego dnia na stanowisku złożył Henry’emu Lodge’owi, ambasadorowi Stanów Zjednoczonych w Sajgonie, brzemienną w skutki deklarację: „Nie przegram w Wietnamie”. Tymczasem komuniści ani myśleli odpuścić. Przeciwnie, po śmierci prezydenta Wietnamu Południowego Ngô Đình Diệma i jego brata Ngô Đình Nhu w wojskowym zamachu stanu w listopadzie 1963 roku działania Północy nabrały wigoru. Amerykańscy doradcy coraz częściej znajdowali się w strefie działań wojennych, czy tego chcieli, czy nie. Jak pisze Edward Marolda, wysocy rangą oficerowie US Navy:

wysuwali propozycje różnych operacji wojskowych […] mających utemperować agresywność Północnych Wietnamczyków. Rozważali rajdy na wybrzeżu, sabotaż, nękanie żeglugi, niewielkie desanty, minowanie portów, blokady wybrzeża, ataki lotnicze mające zablokować szlak Hồ Chí Minha, a nawet ataki lotnicze na samą Demokratyczną Republikę Wietnamu. Domagając się przeprowadzenia tych operacji, admirał Claude Ricketts, zastępca szefa operacji morskich, stwierdził, że jeśli ochrona Wietnamu Południowego wymusza „eskalację wojny na obszar Wietnamu Północnego, to tak właśnie trzeba postąpić, gdyż z Wietnamu Północnego przybywa większość partyzantów. Nawet wśród oficerów nie było jednak zgody co do tego, czy byłoby to mądre posunięcie. Admirał Felt [Harry Felt, stojący na czele Dowództwa Pacyficznego] obawiał się, że zamknięcie przez USA północnowietnamskich portów dla oceanicznej żeglugi handlowej doprowadzi do chińskich uderzeń lotniczych na flotę blokującą. Prezydent Johnson i jego główni doradcy cywilni równie mocno obawiali się ewentualnej interwencji chińskiej czy wręcz sowieckiej.

Aby zmniejszyć ryzyko konfrontacji zbrojnej z mocarstwami komunistycznymi, Amerykanie postanowili w maju 1964 roku rozpocząć loty wyłącznie rozpoznawcze. Tymczasem nim minęły trzy tygodnie, Wietnamczycy zdołali strącić dwa Crusadery. Zaniepokojeni szefowie Pentagonu i Białego Domu nakazali wobec tego zwiększyć wysokość, na której wykonywano loty rozpoznawcze, do 10 tysięcy stóp, co wprawdzie minimalizowało zagrożenie ze strony obrony przeciwlotniczej, ale jednocześnie minimalizowało wartość wykonywanych fotografii i całkowicie kastrowało przesłanie, które loty miały nieść ze sobą: „Amerykanie tu są i mają na wszystko oko”.

W tej atmosferze niepewności i niezdecydowania działały amerykańskie niszczyciele wykonujące zadania patrolowo-zwiadowcze na Zatoce Tonkińskiej. Pod koniec lipca na akwen ten wszedł niszczyciel USS Maddox (DD 731) typu Allen M. Sumner, weteran drugiej wojny światowej (w tym bitwy o Okinawę) i wojny koreańskiej. 1 sierpnia wieczorem znalazł się on kilka mil na południe od wysepki Hòn Mê.

Nazajutrz rano na Maddoksie przechwycono rozkazy zwołujące północnowietnamskie okręty w okolice Hòn Mê. Krótko przed 15.30 radar niszczyciela wykrył echo zbliżających się z dużą prędkością jednostek nawodnych, a dowódca Maddoksa, komandor porucznik Herbert Ogier, nakazał zajęcie stanowisk bojowych.

Wkrótce zauważono trzy ścigacze torpedowe. Niszczyciel oddał strzały ostrzegawcze, ale Wietnamczycy nie zareagowali. O 16.08, obawiając się, że lada chwila nadejdzie salwa torpedowa, Ogier rozkazał otworzyć ogień do nieprzyjaciela. W reakcji na to ścigacze odpaliły torpedy, ostrzelały niszczyciel z wukaemów i się wycofały. Torpedy chybiły, ale niszczyciel otrzymał trafienie w nadbudówkę z karabinu maszynowego, za co odwzajemnił się uszkodzeniem jednego ścigacza. Później Crusadery z lotniskowca Ticonderoga (CVA-14) poważnie uszkodziły jeszcze jeden ścigacz.

Północnowietnamski ścigacz sfotografowany z pokładu USS Maddox 4 sierpnia. Za kilwaterem widoczny rozbryzg wody po niecelnym strzale z amerykańskiego działa.
(US Navy)

Tym razem Amerykanie postanowili nie podwijać ogona. Johnson wygłosił orędzie telewizyjne do narodu, przedstawiając Hanoi jako agresora, który zaatakował amerykański okręt na wodach międzynarodowych, mimo że do starcia doszło na wodach terytorialnych Północy. Zadeklarował też, że patrole będą kontynuowane, a kolejny atak na okręty US Navy spotka się z odwetem. Już 4 sierpnia Maddox wrócił na Zatokę Tonkińską wraz z niszczycielem Turner Joy (DD 951) typu Forrest Sherman. Tego samego dnia o 20.41 radary obu niszczycieli wykryły szybko poruszające się jednostki na północnym wschodzie. Dwie godziny później, kiedy jeden z podejrzanych obiektów zbliżył się na 7 tysięcy jardów, Turner Joy otworzył ogień.

Rozpoczęła się dwugodzinna bitwa pary amerykańskich niszczycieli (które niebawem otrzymały wsparcie lotnictwa) z formacją ścigaczy wypuszczających kolejne torpedy. Pod tą nawałą Turner Joy i Maddox powoli wycofywały się poza obręb Zatoki Tonkińskiej, coraz bliżej innych amerykańskich okrętów. W końcu Wietnamczycy odpuścili.

Tak przynajmniej wyglądało sprawozdanie z owego wieczora, które krążyło w Pearl Harbor (siedzibie Dowództwa Pacyficznego) i Waszyngtonie. Wystarczyło to, aby przekonać Johnsona, że pomimo jego deklaracji Hanoi po raz kolejny zaatakowało amerykańskie okręty. Nadeszła więc pora na zapowiadany odwet. Operacja – której nadano kryptonim „Pierce Arrow” – miała się rozpocząć 5 sierpnia o 8.00 rano czasu lokalnego.

Niestety operację „Pierce Arrow” zbudowano na monumentalnym fałszu. Współcześnie nawet oficjalne publikacje US Navy przyznają, że Turner Joy i Maddox walczyły z wytworami swojej wyobraźni. Marolda pisze:

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa mylnie zinterpretowała północnowietnamskie komunikaty radiowe sugerujące atak; najważniejsi naoczni świadkowie na okrętach i w samolotach […] później zmienili zdanie co do tego, czy widzieli atakujące jednostki; raporty marynarki wojennej na temat przebiegu operacji zdradzają, że część zebranych informacji była nieprecyzyjna lub sprzeczna. Co więcej, mimo że wojna wietnamska dobiegła końca ponad trzydzieści lat temu, nie pojawiły się w Wietnamie żadne dokumenty ani relacje osobiste, które podważałyby niezmienne zapewnienia Hanoi, że jego siły nie zaatakowały owej nocy Maddoksa i Turnera Joya.

Danina krwi

Ze względu na niewielki zapas czasu lotniskowce Ticonderoga i spiesząca na miejsce po wizycie w Hongkongu Constellation (CVA-64) nie zdążyły przygotować formacji uderzeniowych na wyznaczoną godzinę. Stanowiące rdzeń wyprawy Crusadery i Skyhawki (dla tych drugich miał to być chrzest bojowy) zaczęły się wznosić w powietrze z Ticonderogi dopiero kilka minut po godzinie 12.00, trochę później niż wolniejsze Skyraidery z eskadry VA-52 „Knightriders”. Część maszyn ruszyła do ataku na czternaście zbiorników tworzących skład paliwa w mieście Vinh, inne – na niewielką miejscowość Quảng Khê. Godzinę później również Constellation wysłała w powietrze samoloty – najpierw Skyraidery mające zaatakować bazy morskie Lạch Cháo i Hòn Gai, a następnie Skyhawki i Phantomy II, które wkrótce dogoniły napędzanych śmigłem kolegów.

Formacja z Ticonderogi, prowadzona przez komandora porucznika Jamesa Stockdale’a (późniejszego bohatera ruchu oporu w więzieniu Hỏa Lò) wleciała nad Wietnam opodal miasta Hà Tĩnh na niewielkiej wysokości, tak aby skryć się pomiędzy wzgórzami przed wzrokiem wietnamskich radarów. Jako pierwsze o godzinie 13.30 nad miastem zjawiły się Crusadery, które zaatakowały niekierowanymi pociskami rakietowymi i ogniem z działek stanowiska obrony przeciwlotniczej. Zaraz po nich przyleciały A-4E z eskadry VA-56 „Champions”, a wreszcie – Skyraidery, które w pobliżu Vinh wzniosły się, aby zaatakować z lotu nurkowego.

Mapa celów zaatakowanych w operacji Pierce Arrow.

Skład paliwa utonął w morzu ognia i dymu, a Amerykanie skierowali się nad kolejny cel: bazę marynarki wojennej w Bến Thủy, gdzie uszkodziły lub zatopiły cztery okręty (kilka godzin później nad Bến Thủy nadleciała jeszcze jedna formacja, która zatopiła kolejne dwa okręty). Z kolei Crusadery z eskadry VF-53 „Iron Angels” zatopiły w Quảng Khê jeden niewielki okręt, a kolejne pięć uszkodziły. Komponent lotniczy Ticonderogi odniósł w operacji „Pierce Arrow” jednoznaczny (i widoczny w promieniu wielu kilometrów) sukces. Ale lotnicy z Constellation nie mieli tyle szczęścia.

Skyhawki z eskadry VA-144 „Roadrunners” i Skyraidery z VA-145 „Rustlers” dotarły nad Hòn Gai o 15.40. W czasie ataku na stojące tam kanonierki i ścigacze A-4C numer 149578 porucznika Everetta Alvareza po drugim podejściu nad cel został trafiony ogniem przeciwlotniczym zaledwie trzydzieści metrów nad ziemią. Alvarez zameldował o pożarze, katapultował się – już nad wodą – z konającego samolotu i wylądował ze spadochronem. Inni lotnicy wezwali z Đà Nẵng czekającą w pogotowiu łódź latającą Grumman HU-16 Albatross, ale misję poszukiwawczo-ratunkową zaraz odwołano – koledzy Alvarerza błędnie zameldowali, że pechowy lotnik wylądował na ziemi tuż obok żołnierzy nieprzyjaciela. Alvarez trafił do niewoli, w której przyszło mu spędzić osiem długich, naznaczonych torturami i maltretowaniem, lat.

Samoloty uderzeniowe zmierzające nad Lạch Cháo zauważyły – i zaatakowały – pięć okrętów opodal znanej nam już wyspy Hòn Mê. I tutaj Wietnamczycy strzelali celnie. Porucznik Richard Sather z VA-145 zginął w strąconym Skyraiderze numer 139760 i stał się tym samym pierwszym lotnikiem US Navy poległym w Wietnamie. Poważnie uszkodzony A-1H kapitana Jamesa Hardiego ledwo zdołał dociągnąć na pokład Constellation.

Dwa północnowietnamskie okręty (kanonierka i ścigacz torpedowy) próbują uciec spod amerykańskich pocisków.
(US Navy)

To tylko początek

Operacja „Pierce Arrow” przeszła do historii jako pierwsza operacja bojowa lotnictwa US Navy nad terytorium Wietnamu Północnego. Łącznie wzięło w niej udział sześćdziesiąt siedem samolotów, z czego strącone zostały dwa. Oprócz dwójki lotników w toku operacji zginął także podoficer mechanik na Ticonderodze, który – prawdopodobnie wskutek przemęczenia – upadł i uderzył w kręcące się śmigło samolotu wczesnego ostrzegania Grumman E-1B Tracer. Wietnamczycy stracili dziewięćdziesiąt procent składu paliwa i siedem niewielkich okrętów, a kilkanaście zostało uszkodzonych. Ich straty w ludziach nie są znane.

Wciąż nie ma pewności, jak dużo o wydarzeniach z 4 i 6 sierpnia wiedzieli Lyndon Johnson, sekretarz obrony Robert McNamara i doradca do spraw bezpieczeństwa William Bundy, w których dokładnie sprawach wprowadzono ich w błąd, a w których sami postanowili skłamać. Prawdopodobnie nie wiedzieli, że 4 sierpnia to Maddox otworzył ogień jako pierwszy. Z drugiej jednak strony prywatnie sam Johnson przyznał, cokolwiek lekceważąco, że dwa dni później amerykańscy marynarze najpewniej strzelali do wielorybów. Wiadomo, iż administracja Johnsona szukała sposobu, aby przekonać Kongres do przyjęcia uchwały zezwalającej na eskalację działań wojennych. Incydent na Zatoce Tonkińskiej i operacja „Pierce Arrow” szeroko otworzyły bramę wiodącą do takiego właśnie scenariusza.

7 sierpnia Kongres miażdżącą przewagą głosów (dwa przeciw w Senacie, zero w Izbie Reprezentantów) przyjął tak zwaną Rezolucję Zatoki Tonkińskiej, zezwalającą Johnsonowi na użycie amerykańskich sił zbrojnych do obrony Wietnamu Południowego bez wypowiadania wojny. Dała ona początek wojnie wietnamskiej w najpełniejszej postaci. Zarazem jednak Johnson postanowił ograniczyć działania US Navy u brzegów Wietnamu Północnego. Patrole szpiegowskie dobiegły końca w połowie września. Jak na ironię ostatniej nocy na Zatoce Tonkińskiej niszczyciele Morton (DD 948) i Richard E. Edwards (DD 950) otworzyły ogień do zauważonych przez radar szybko poruszających się celów i zameldowały, iż zostały zaatakowane. I w tym wypadku nigdy nie udało się potwierdzić tych doniesień.

Inne artykuły o działaniach bojowych amerykańskiej marynarki wojennej

Bibliografia

Richard P. Burgess, Rosario M. Rausa, US Navy A-1 Skyraider Units of the Vietnam War, Osprey Publishing, Oxford 2009.
David Coleman, Marc Selverstone, Lyndon B. Johnson and the Vietnam War, prde.upress.virginia.edu. Dostęp: 26 grudnia 2019.
Edward J. Marolda, The Approaching Storm: Conflict in Asia, 1945–1965, Naval History & Heritage Command, Washington Navy Yard 2009.
Peter Mersky, US Navy and Marine Corps A-4 Skyhawk Units of the Vietnam War, Osprey Publishing, Oxford 2007.

US Navy National Museum of Naval Aviation