Zgodnie z zapowiedziami 1 i 2 czerwca w Bydgoszczy na terenie Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 S.A. odbyła się wystawa Air Fair, którą po raz kolejny reklamowano pod hasłem „wszystko dla lotnictwa”. Mam nadzieję, że lotnictwo w naszym kraju jest jednak bardziej rozwinięte i potrzebuje znacznie większej ilości rzeczy niż to, co można było zobaczyć w mieście nad Brdą, bo tegoroczna edycja targów nie powalała.
Miarą jakości imprezy niech będzie choćby jej strona internetowa, na której kilka dni po zakończeniu działy „wystawcy” i „wiadomości prasowe” są ciągle „w przygotowaniu”. Dla wystawców przeznaczono dwa hangary i przestrzeń przed nimi, gdzie wystawiono samoloty. Właściwie jedynym godnym odnotowania elementem części targowej była prezentacja śmigłowca Black Hawk, który produkowany jest w Mielcu. Być może maszyny te niedługo wejdą do służby w naszych siłach zbrojnych, ponieważ Sikorsky bierze udział w przetargu na nowy helikopter wielozadaniowy. Dziwne więc, że o zaprezentowanie swoich produktów nie pokusili się bezpośredni konkurencji Sikorsky’ego.
Znacznie więcej niż o części targowej można powiedzieć o sobotniej wystawie lotniczej, która była otwarta dla wszystkich chętnych i pomimo kapryśnej pogody przyciągnęła tysiące mieszkańców Bydgoszczy i okolic. Zaprezentowano wiele statków powietrznych używanych obecnie przez nasze lotnictwo, a największą ciekawostką był Su-22 w zupełnie nowym typie szarego kamuflażu, który nazwano Navy. Równie interesująca była makieta Irydy, samolotu który niegdyś miał zastąpić Iskrę, a stał się, nie z własnej winy, symbolem słabej kondycji polskiego przemysłu lotniczego w latach dziewięćdziesiątych. Poza tym na wystawie można było zobaczyć Bryzę, dwa MiG-i-29, Mi-2, C-295 i Herkulesa. Wielkim nieobecnym był F-16, chociaż przed wystawą mówiło się, że może się pojawić. Oprócz samolotów wojskowych wystawiono także kilkanaście maszyn tak zwanego general aviation, jednak było ich mniej niż w roku ubiegłym.
Dodatkowo zorganizowano pokaz wyposażenia lotniskowej straży pożarnej i wojsk lądowych, które wystawiły czołg Twardy, Wóz Zabezpieczenia Technicznego, BMP-1 oraz Rosomaki w wersji KTO i wozu ewakuacji medycznej. Do wszystkich tych pojazdów i do większości samolotów można było wsiąść i zobaczyć, co jest w środku, z czego oczywiście najbardziej cieszyły się licznie przybyłe dzieci. Niektórzy nawet decydowali się na krótkie loty widokowe na pokładzie leciwego Ana-2.
Ofertę wystawy uzupełniały jak zwykle na tego typu imprezach kioski z małą gastronomią i podobne stoiska z ciuchami, zabawkami i innymi rzeczami, na które odwiedzający mogliby mieć ochotę wydać pieniądze. Była też scena muzyczna, ale padający często deszcz skutecznie zniechęcał widzów do posłuchania występujących na niej wykonawców.
Wieść gminna niesie, że następna edycja Air Fair będzie dopiero za dwa lata. Moim zdaniem jest to słuszne posunięcie organizatorów, ponieważ rynek lotniczy w Polsce nie jest jeszcze na tyle rozbudowany, by takie targi mogły odbywać się co roku. Szczególnie, że nie jest to jedyna impreza tego typu, a czasy są ciężkie i zarówno wystawcy, jak i potencjalni kupujący muszą szukać oszczędności, a jedną z nich będzie z pewnością ograniczenie wystawiennictwa na tragach. Co nie powinno przeszkodzić WZL w zorganizowaniu za rok dnia otwartego, na co liczę.
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]
Maciej Hypś, Konflikty.pl[/podpis]