Boris Pistorius nie próżnuje na stanowisku niemieckiego ministra obrony. Nowy szef resortu wyraźnie stara się posprzątać bałagan zostawiony przez jego niekompetentną poprzedniczkę Christine Lambrecht i przyspieszyć liczne programy modernizacyjne i odzyskiwania zdolności bojowych przez Bundeswehrę. Tempo nie jest zbyt szybkie, ale jasno widać, że coś drgnęło w reformach.
Federalny Urząd do spraw Wyposażenia, Technik Informatycznych i Wsparcia Eksploatacji Bundeswehry (BAAINBw) podpisał 29 marca umowę z Krauss-Maffei Wegmann w sprawie dostawy dziesięciu haubic samobieżnych PzH 2000. Nowe pojazdy mają częściowo zastąpić czternaście sztuk przekazanych w ubiegłym roku Ukrainie. Pierwsze cztery mają zostać dostarczone w roku 2025, pozostałe – w 2026.
Kontrakt zawiera opcję na łącznie osiemnaście kolejnych PzH 2000 w trzech transzach po sześć egzemplarzy. Ministerstwo obrony ma szukać funduszy na jak najszybsze wykorzystanie opcji na dwie transze. Łączny koszt pełnego kontraktu ma wynieść 470 milionów euro. Jeżeli Berlin zdecyduje się zakontraktować wszystkie opcje do 31 grudnia 2016 roku, stała cena PzH 2000 za sztukę wyniesie 15,5 miliona euro.
Przyspieszyć ma także proces modernizacji PzH 2000 zainicjowany pod koniec roku 2019. Głównym celem jest zwiększenie donośności i precyzji ognia, co ma zostać osiągnięte poprzez integrację haubic z amunicją precyzyjną Vulcano. Przewidywana jest także „regeneracja komputera pokładowego”. Co konkretnie oznacza to sformułowanie, trudno określić. Wprowadzenie Vulcano będzie wymagać zmian w komputerze balistycznym. Czy będą one obejmować zmianę oprogramowania, czy też wymianę elementów hardware’u, jeszcze nie wiadomo. Na pewno nie zanosi się na wymianę systemów łączności na w pełni cyfrowe.
SHORAD na horyzoncie
Do rozstrzygnięcia zbliża się kwestia odbudowy obrony przeciwlotniczej wojsk lądowych. W dyskusjach ekspertów i „dobrze poinformowanych źródeł z kręgów wojskowych i przemysłowych” niekwestionowanym faworytem jest Skyranger 30. Pierwsza transza ma liczyć do dwudziestu pojazdów i zostać sfinansowana z liczącego 100 miliardów euro specjalnego, a zarazem kontrowersyjnego, funduszu na dozbrojenie Bundeswehry (Sondervermögen).
Prawie na pewno Skyranger 30 zostanie dozbrojony w pociski przeciwlotnicze Stinger. Przez pewien czas krążyły opinie, że BAAINBw skłania się ku produkowanemu przez MBDA Mistralowi. Koncern jednak prawdopodobnie zaczął oferować dopiero rozwijany pocisk przeciwdronowy SADM, bazujący na przeznaczonym do zwalczania celów lekko opancerzonych pocisku Enforcer. Bundeswehra miała w takiej sytuacji postawić na sprawdzone i dostępne rozwiązanie, jakim jest Stinger.
Viper zamiast Tigera?
Dalej trwa dyskusja nad śmigłowcami bojowymi. Według informacji pozyskanych przez niemiecką edycję magazynu Business Insider Berlin planuje zastąpić śmigłowce bojowe Tiger lekkimi H145M. Wprawdzie ma być to rozwiązanie pomostowe, wywołało jednak liczne kontrowersje. Zarzuty dotyczą sensu zastępowania wyspecjalizowanych maszyn bojowych wielozadaniowymi, wprawdzie tańszymi, ale o znacznie mniejszych możliwościach. Do tego pięćdziesiąt jeden Tigerów miałoby zostać zastąpionych tylko przez dwadzieścia cztery H145M.
Do tego cały czas nie wiadomo, jaka konstrukcja miałaby zastąpić Tigery i pomostowe H145M. W Berlinie ścierały się różne opcje. Część chciała kontynuować eksploatację Tigerów, inni postulowali pozyskanie amerykańskich AH-64E Guardianów. Jak pisaliśmy na początku ubiegłego roku, pojawiła się też opcja mieszana, zakładająca modernizację Tigerów lub pozyskanie Apache’ów przy jednoczesnym zakupie pewnej liczby śmigłowców wielozadaniowych, na przykład H145M lub H160M.
Według magazynu Behörden Spiegel pojawiła się jeszcze jedna opcja. Bell miał zaproponować jako rozwiązanie pomostowe AH-1Z Vipery. Cena jednostkowa miałaby mieścić się w przedziale 30-40 milionów euro, a amerykański koncern jest jakoby gotów umieścić całość produkcji w Niemczech. Tak hojna oferta ma solidne uzasadnienie. Vipery wybrały Czechy i Słowacja, w przypadku pozytywnej odpowiedzi Berlina maszyny te mogłyby być serwisowane w Niemczech.
Wydaje się to jednak przygrywką do ambitniejszego celu. Jeśli niemiecki rząd zdecyduje się na rozwiązanie pomostowe, sugerować to będzie oczekiwanie do następnej dekady, gdy dostępne będą maszyny następnej generacji, takie jak na przykład Bell 360 Invictus. Możliwość zaoferowania części lub całości produkcji w Niemczech będzie dla Bella niewątpliwym atutem.
Rozbudowa sił specjalnych marynarki wojennej
5 kwietnia podczas apelu z okazji Wielkanocy wiceadmirał Frank Lenski, zastępca Inspektora Marynarki Wojennej, oficjalnie powołał do służby nowe oddziały Kommando Spezialkräfte der Marine (KSM). Do roku 2025 jednostka specjalna niemieckiej Marine ma powiększyć się prawie dwukrotnie i osiągnąć stan osobowy na poziomie 600 żołnierzy. Do zadań KSM oprócz misji rozpoznawczych należą między innymi: odbijanie zakładników i statków opanowanych przez wrogie siły oraz ofensywne przeciwdziałanie zagrożeniom terrorystycznym.
Redukcje struktur cywilnych
Według ciągle niepotwierdzonych informacji minister Pistorius zamierza poważnie zreorganizować cywilne struktury Bundeswehry i zwiększyć rolę wojskowych w kształtowaniu polityki obronnej. Ogólnym celem Pistoriusa ma być zwalczanie „dysfunkcyjnych i uciążliwych” zjawisk w funkcjonowaniu ministerialnej i wojskowej biurokracji. Jest to jeden z problemów, na które zwróciła uwagę w ostatnim raporcie na temat stanu Bundeswehry pełnomocniczka Bundestagu do spraw sił zbrojnych Eva Högl.
Z wiadomości pozyskanych przez niemieckie media wynika, że na pierwszy ogień mają pójść stanowiska kierownicze. Ich liczba ma zostać zredukowana z obecnych 370 do 220. Radykalnie zmniejszone mają zostać biura sekretarzy stanu w ministerstwie. Obecnie każde z nich zatrudnia po dwudziestu pracowników, docelowo ma to być pięć–sześć osób. Konkretne plany mają zostać przedstawione do połowy maja. Krążą pogłoski, że redukcje w administracji obejmą nawet 20% etatów.
Jeszcze bardziej radykalne zmiany mogą objąć ministerialny wydział planowania. Obecnie organ ten zajmuje się doradzaniem ministrowi i opracowywaniem rekomendacji. Wydział ma zostać rozwiązany i zastąpiony przez „sztab planowania i dowodzenia”. Nowe ciało ma być zorganizowane i obsadzone głównie przez wojskowych, a oprócz dotychczasowych zadań będzie także oceniać i kontrolować pod względem treści i jakości wszystkie wnioski i propozycje napływające do ministra, sekretarzy stanu w resorcie i Generalnego Inspektora Bundeswehry. Chodzi o to, aby wszelkie plany dotyczące polityki obronnej zostały przepuszczone przez „wojskowy filtr”.
Jak łatwo się domyślić, pomysły tak daleko idących zmian budzą duży opór. Związek Urzędników i Pracowników Bundeswehry uderza w alarmistyczne tony, ostrzegając przed ryzykiem obniżenia sprawności wojskowej administracji, a w tle majaczy nawet groźba rozluźnienia cywilnej kontroli nad wojskiem.
Usprawnienie procesu decyzyjnego i ograniczanie kosztów wydają się jednak rozsądnym kierunkiem. Budżet nie jest z gumy, a Bundeswehra musi szukać oszczędności, gdzie się da, by móc finansować palące potrzeby. W takich przypadkach administracja cywilna zawsze jako pierwsza idzie pod topór. Pieniędzy potrzeba na wszystko. Według doniesień mediów wart 5 miliardów euro całoroczny budżet na naprawy i zakup części zamiennych został zużyty do początku marca.
Zobacz też: Tajwan: Korwety ZOP sposobem na neutralizację blokady morskiej