Amerykański Departament Stanu opowiedział się za sprzedażą wielozadaniowych samolotów bojowych F-35A Lightning II do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dziś administracja Donalda Trumpa wstępnie powiadomiła o tym Kongres. Nad Zatokę Perską miałoby trafić do pięćdziesięciu maszyn za kwotę szacowaną na 10,4 miliarda dolarów.

Temat sprzedaży Lightningów II do Emiratów budził emocje od wielu tygodni – nie tyle ze względu na same ZEA, które przecież mają już doświadczenie w kupowaniu amerykańskiego uzbrojenia z najwyższej półki (F-16E/F), ile ze względu na Izrael. Doktryna Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do Bliskiego Wschodu zakłada, że sprzedaż uzbrojenia musi pozwalać Izraelowi na zachowanie przewagi jakościowej dla zbilansowania przewagi liczebnej państw arabskich.

Tymczasem Izrael również zamówił pięćdziesiąt Lightningów II – w wersji oznaczonej F-35I Adir (z opcją na kolejne dwadzieścia pięć). Oznacza to, że ewentualna koalicja arabska mogłaby zniwelować przewagę jakościową Chel ha-Awir w stosunku jeden do jednego. Oczywiście znajdujemy się obecnie w fazie normalizacji stosunków Jerozolimy z państwami arabskimi, ale cała doktryna jakościowej przewagi wojskowej opiera się na założeniu, że kiedyś może dojść do kolejnej wojny izraelsko‑arabskiej.

Jak pisaliśmy dwa miesiące temu w artykule Izrael gotów do walki przeciwko arabskim F-35, Izraelczycy przygotowują się już do ewentualnego starcia zbrojnego, w którym może dojść do walki F-35 przeciwko F-35. Ostatnio zaś pojawiły się informacje, że izraelskie ministerstwo obrony nabrało apetytu na myśliwce przewagi powietrznej F-22A Raptor jako przeciwwagę dla emirackich F-35A. Szansa na eksport Raptorów jest jednak w praktyce zerowa.

Nie wiadomo jeszcze, czy Kongres wyrazi zgodę na sprzedaż F-35A. W wielu przypadkach taka zgoda to tylko formalność, ale tym razem sprawa może się okazać trudniejsza. Politycy Partii Demokratycznej chcą ściślejszej kontroli władzy ustawodawczej nad procesem eksportu F-35 ze względu na podejrzany pośpiech administracji Trumpa w kwestii eksportu najnowocześniejszego amerykańskiego myśliwca. Według przepisów proponowanej ustawy rząd nie będzie mógł sprzedać samolotów, dopóki prezydent nie przedstawi Kongresowi szczegółowej analizy bezpieczeństwa.

– Ta broń znacząco zmieniłaby równowagę sił w Zatoce [Perskiej] i podważyłaby przewagę wojskową Izraela – oświadczył szef komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów, nowojorski demokrata Eliot Engel. – F-35 Joint Strike Fighter to trudno wykrywalna platforma zmieniająca reguły gry, dysponująca zaawansowanym potencjałem uderzeniowym i wyjątkowymi czujnikami. Eksport tego samolotu wymaga bardzo ostrożnego rozważenia.

To właśnie Engel ujawnił, że Departament Stanu poinformował Kongres (a ściślej: komisję spraw zagranicznych Izby Reprezentantów i komisję obrony Senatu) o planach sprzedaży F-35 Emiratom. Na razie procedura jest na etapie nieformalnych konsultacji, podczas którego informacje z reguły nie wydostają się na światło dzienne. Chodzi oczywiście o to, aby dać członkom Kongresu możliwość zablokowania newralgicznych transakcji bez rozgłosu.

Według nieoficjalnych doniesień porozumienie na linii USA–ZEA miałoby być podpisane do 2 grudnia. Izraelscy politycy dają do zrozumienia, że o ile pod pewnymi warunkami mogą się pogodzić ze sprzedażą F-35 do ZEA, o tyle za wszelką cenę zablokują eksport tych maszyn do Kataru, który również wyraził już zainteresowanie.

– Technologię F-35 trzeba chronić przed naszymi największymi globalnymi przeciwnikami – dodał Engel. – Wobec aktywności Rosji i Chin w regionie Amerykanie będą oczekiwali nienaruszalnych gwarancji ochrony naszych najbardziej zaawansowanych zdolności wojskowych.

Zobacz też: Rosyjska katedra bez mozaiki z Putinem i Stalinem

(defensenews.com)

US Air Force / Alex R. Lloyd