Myśliwiec F-35 Lightning II – rozwijany od dwudziestu lat i będący już na wyposażeniu dwóch eskadr bojowych US Marine Corps oraz jednej US Air Force – wciąż zmaga się z problemami technicznymi. Portal Aviation Week opisuje, jak poradzono sobie z odkrytą dwa miesiące temu w łącznie pięćdziesięciu siedmiu egzemplarzach F-35A wadą izolacji przewodów chłodzących wewnątrz zbiorników paliwa. Największym poszkodowanym była wówczas 34. Eskadra Myśliwska „Rude Rams”, w której tuż po szumnym ogłoszeniu wstępnej gotowości bojowej uziemiono dziesięć z przydzielonych piętnastu maszyn.
Niektóre media przewidywały wówczas najczarniejszy scenariusz, w którym aby oczyścić zbiorniki już użytkowanych samolotów, konieczne miało być odcinanie skrzydeł od kadłubów. Nawet personel 34. Eskadry (jedna z jej maszyn na zdjęciu) obawiał się, że usunięcie niedoróbki w tak trudno dostępnym miejscu może wykluczyć większość ich samolotów z procesu szkolenia na sześć do dwunastu miesięcy.
Choć przypuszczenia co do powagi problemu były uzasadnione, jego rozwiązanie przez inżynierów Lockheeda Martina okazało się zadziwiająco nieinwazyjne i szybkie. Personel techniczny eskadry musiał wypompować z samolotów paliwo i zdemontować panele obsługowe. Wykorzystując drukarki 3D, sporządzono szablony, od których technicy zewnętrzni musieli w siedmiu miejscach wyciąć niewielkie fragmenty pokrycia każdego ze skrzydeł.
Następnie, mając już dostęp do struktur wewnętrznych płatowca, używając specjalnych narzędzi i metod zbliżonych do stosowanych w medycynie technik laparoskopowych, ze zbiorników usunięto wszelkie pozostałości wadliwego materiału. Gdy instalacja paliwowa została dodatkowo zabezpieczona przez założenie w newralgicznych miejscach ekranów ochronnych i wykonano rutynowe testy sprawności, zmodyfikowane Lightningi mogły powrócić do służby.
W ciągu dwóch miesięcy od stwierdzenia wady wszystkie z piętnastu wcześniej latających F-35A zostały naprawione. Przewiduje się, że do końca grudnia zejdą też z linii montażowych te samoloty dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, w których usterkę usuwano już na etapie produkcji. Ryzyko ponownego pojawienia się wad materiału pochodzącego od feralnego poddostawcy Lockheed Martin określa zaś jako bardzo znikome.
(aviationweek.com; fot. US Air Force)