Dobiegł końca kontrowersyjny proces marynarza Ryana Sawyera Maysa, oskarżonego o podłożenie ognia na okręcie desantowym USS Bonhomme Richard (LHD 6) w lipcu 2020 roku. Maysowi postawiono dwa zarzuty: narażenie okrętu na niebezpieczeństwo i podpalenie z okolicznościami obciążającymi. Sąd wojskowy z bazie marynarki wojennej w San Diego po dziewięciu dniach postępowania orzekł: niewinny.

Według prokuratury dziewiętnastoletni wówczas Mays doprowadził do pożaru w geście zemsty za odrzucenie jego kandydatury do jednostki Navy SEAL (to właśnie uznano za okoliczności obciążające). Akt oskarżenia był jednak oparty na wyjątkowo słabych fundamentach i sprawiał nieodparte wrażenie poszukiwania kozła ofiarnego, który mógłby ponieść konsekwencje za doszczętne zniszczenie okrętu.

Jak pisaliśmy kilka dni temu, argumentacja prokuratury była od początku do końca dziurawa. Nie istniały żadne fizyczne dowody wskazujące na związek Maysa z pożarem, jedynie bardzo słabe poszlaki (na przykład to, że posiadał zapalniczkę) i rzucona mimochodem sarkastyczna uwaga: „Jestem winny, chyba to zrobiłem”, która miała wyrazić niedowierzanie, że został aresztowany za przestępstwo, którego nie popełnił. Prokuratura usiłowała jednak przedstawić te słowa jako przyznanie się do winy.

—REKLAMA—

Proces odbywał się wyłącznie przed sędzią, bez udziału ławy przysięgłych. Jak pisze USNI News, kiedy sędzia komandor Derek Butler ogłosił uniewinnienie Maysa, marynarz opadł na krzesło i się rozpłakał. Na sali sądowej towarzyszyli mu żona i rodzice.

– Cieszę się, że już po wszystkim. To były długie dwa lata – oświadczył Mays na konferencji prasowej zorganizowanej przed budynkiem sądu. – Straciłem czas, który mogłem spędzić z przyjaciółmi. Straciłem przyjaciół. Straciłem czas, który mogłem spędzić z rodziną. Moja cała kariera w marynarce została zrujnowana. Nie mogę się doczekać, żeby zacząć od początku.

Płonący Bonhomme Richard, 12 lipca 2020.
(US Navy / Lt. John J. Mike)

Mays konsekwentnie twierdził, że w momencie pojawienia się ognia znajdował się na rufie okrętu, gdzie miał wykonywać prace porządkowe, jednak zamiast tego przeglądał telefon i kręcił się bez celu. Podczas trwającego dziesięć godzin przesłuchania ponad 150 razy zaprzeczył, że podłożył ogień, ponadto prosił o zbadanie próbek DNA, a także danych z telefonu, które miały potwierdzić, że w momencie pożaru nie było go w pobliżu źródła ognia.

– Jeżeli historia czegoś nas uczy, to tego, że w przeszłości marynarce wojennej trudno było wziąć na siebie odpowiedzialność – mówił Gary Barthel, były prawnik Korpusu Piechoty Morskiej, a w procesie Maysa konsultant współpracujący z jego obrońcą. – Nie oczekuję, że marynarka zrobi krok w tył i uzna, że przyczyna pożaru jest nieustalona. Sądzę, że będzie nadal utrzymywać, iż doszło do podpalenia. Faktem jest jednak, że marynarza Maysa uznano za niewinnego.



Można przypuszczać, że Barthel ma na myśli konkretnego człowieka. Głównym oskarżycielem w sprawie Maysa był komandor Jason Jones, ale rozkaz, aby przygotować akt oskarżenia dla sądu wojskowego, wydał wiceadmirał Stephen Koehler, ówczesny dowódca 3. Floty. Uczynił to, pomimo że rekomendacja sędzi prowadzącej wstępne przesłuchanie, komandor Angeli Tang, jasno wskazywała, że nie ma podstaw, aby sprawa trafiła przed sąd.

Na domiar złego marynarka pozwoliła, by inny podejrzany… zniknął. Pełniący wachtę w dniu pożaru marynarz Elijah McGovern był widziany, gdy biegiem opuszczał pokład, na którym doszło do pożaru. Tego samego dnia wyszukiwał w internecie informacje na temat koloru płomieni w zależności od temperatury. McGovern zeznał, że wyszukiwanie było związane z jego prywatnym zainteresowaniem smokami. Po aresztowaniu Maysa na przenośnych toaletach w pobliżu wypalonego wraku pojawiło się graffiti, w którym autor przyznaje się do spalenia okrętu. Według ekspertyzy grafologa napisy mogły zostać wykonane przez McGoverna. Śledczy odrzucili jednak opinię grafologiczną jako nieistotną. Samego zainteresowanego tydzień po przesłuchaniu wydalono ze służby za niewłaściwe zachowanie. Śledczy nie są do tej pory w stanie go zlokalizować.

Pożar wybuchł na dolnym pokładzie magazynowania pojazdów, który latem 2020 roku był jednak w praktyce pokładem magazynowania odpadów. Według zeznań bosmana Thomasa Bensona miejsce powstania pożaru było wypełnione paletami z środkiem do dezynfekcji rąk, drewnem na rusztowania, linami, kartonami i akumulatorami litowo-jonowymi, a na dokładkę stały tam dwa zatankowane wózki widłowe. Później zeznania te potwierdzili inni marynarze z BHR. Pokrywa się to również z opublikowanym we wrześniu 2021 roku ponad 400-stronicowym raportem na temat przyczyn i przebiegu pożaru na BHR. Według śledczych główną przyczyną takiej skali zniszczeń było całkowite zaniedbanie przepisów przeciwpożarowych i niesprawne systemy przeciwpożarowe.



Sytuację pogorszył chaos w prowadzeniu akcji pożarowej. Gaszenie rozpoczęło się dopiero po godzinie od pojawienia się płomieni, a do tego momentu nie podjęto żadnych działań mających na celu tłumienie ognia. Pomimo zaangażowania znacznej liczby strażaków ze względu na brak koordynacji z załogą okrętu wielu z nich nie było w stanie poruszać się po okręcie, co ograniczało możliwość skutecznych działań. Ponadto chaos panował w strukturze załogi obecnej na miejscu, marynarze nie mieli możliwości komunikacji między sobą ani z przełożonymi, większość informacji przekazywano dzięki prywatnym telefonom komórkowym.

Nie wiadomo, jak długo Mays pozostanie w marynarce wojennej. Mimo że jest niewinny, samo oskarżenie i proces kładłyby się cieniem na jego karierze do samego końca. W związku z tym prawdopodobnie wystąpi o zwolnienie ze służby, a jeśli nie, zapewne wkrótce zacznie odczuwać presję przełożonych chcących się pozbyć człowieka, z którego nie zdołali zrobić kozła ofiarnego. Wprawdzie kary dyscyplinarne za uchybienia, które doprowadziły do zniszczenia okrętu, wymierzono ponad dwudziestu oficerom i marynarzom, ale to Mays był grubą rybą, człowiekiem, który (jak ujął to Jones) wymierzył marynarce wojennej niemożliwy do przewidzenia cios w plecy.

Zobacz też: Tajwan przyspiesza prace nad rodzimym myśliwcem

US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Christina Ross