Według raportu Międzynarodowego Biura Żeglugowego (International Maritime Bureau) główny ośrodek aktywności piratów przesunął się z Afryki do Azji. Przyczyną takiego obrotu spraw są antypirackie misje NATO i Unii Europejskiej.

Raport za rok 2015 obejmuje jedynie zgłoszone przypadki, a sama skala zjawiska jest zapewne dużo większa. Najniebezpieczniejsze stały się wody Indonezji, gdzie odnotowano aż sto osiem napadów, połowę wszystkich ataków na azjatyckich wodach. Aktywność piratów ponownie koncentruje się wokół cieśniny Malakka.

Dla porównania: na wodach wokół Afryki zgłoszono trzydzieści pięć aktów piractwa, z czego dwadzieścia siedem w Nigerii. Taki trend utrzymuje się od kilku lat, międzynarodowe misje przyczyniły się do poważnego ograniczenia aktywności somalijskich piratów. Uwidocznił się jeden pozytywny trend. Spadła liczba porwań statków i marynarzy dla okupu. W ubiegłym roku porwano dwustu siedemdziesięciu jeden marynarzy, w roku 2014 było ich czterystu czterdziestu dwóch. Ulubionym celem piratów niezmiennie pozostają masowce i chemikaliowce. Dzięki dość dużej prędkości ofiarą napadów stosunkowo rzadko padają kontenerowce.

Podczas rejsów po niebezpiecznych wodach regułą stało się już rozwieszanie na burtach statków kłębów drutu kolczastego; ci armatorzy, których na to stać, wynajmują także uzbrojoną ochronę, tak zwanych czarnych szeryfów. Niemiecki Związek Armatorów apeluje nawet do rządu w Berlinie o podniesienie na forum Unii Europejskiej sprawy prawnej regulacji zatrudniania uzbrojonych ochroniarzy i międzynarodowej wymiany informacji dotyczących piractwa.

(welt.de; fot. U.S. Navy / Cassandra Thompson)