„Siły zbrojne Azerbejdżanu są gotowe w każdej chwili oczyścić Górski Karabach z armeńskich okupantów” oświadczył w piątek, 8 czerwca, azerski wicepremier Ali Gusanow. Od początku tygodnia dochodzi do incydentów na granicy Azerbejdżanu z Armenią i Górskim Karabachem.

Jak podało azerbejdżańskie ministerstwo obrony, we wtorek 5 czerwca, na linii demarkacyjnej pomiędzy armeńskimi a azerskimi oddziałami doszło do incydentu, w którym zginęło 5 azerbejdżańskich żołnierzy. Władze w Baku niedwuznacznie sugerują, że była to prowokacja zorganizowana przez Rosję, a związana z odbywającą się wówczas wizytą amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie. Armia Górskiego Karabachu poinformowała z kolei, że dzień po incydencie azerski oddział usiłował przeniknąć przez strefę zdemilitaryzowaną, został jednak odparty. Z kolei prezydent Armenii Serż Sarkisjan oświadczył w czwartek, że jego kraj nie jest zainteresowany eskalacją napięcia, odpowie jednak na każdy atak wymierzony w obywateli Armenii, jej terytorium oraz Górski Karabach. Hillary Clinton stwierdziła tylko, że „użycie siły nie rozwiąże konfliktu wokół Górskiego Karabachu”.

Górski Karabach był w okresie istnienia ZSRR ormiańską enklawą na terenie Azerbejdżanu. Pod koniec lat 80-tych doszło tam do konfliktu na tle etnicznym, który przerodził się w trwającą od 1991 do 1994 roku wojnę. Straty obu stron w tym konflikcie są oceniane na 30 tys. ludzi. Od tamtej pory Górksi Karabach jest de facto niepodległym państwem, nieuznawanym wprawdzie przez nikogo, ale cieszącym się wsparciem Rosji i Armenii.

(RIA Novosti)