Miniony tydzień okazał się pechowy dla lekkich samolotów uderzeniowych Cessna A-37B Dragonfly latających w Ameryce Środkowej i Południowej. Do wypadków maszyn tego typu doszło najpierw w Salwadorze, następnie zaś w Urugwaju. Na szczęście nikt nie stracił życia.
8 marca rano samolot należący do sił powietrznych Salwadoru musiał lądować awaryjnie w stołecznym porcie lotniczym imienia Óscara Arnulfa Romera (przyległym do jego bazy macierzystej), kiedy załoga stwierdziła problemy z podwoziem. Jako że trwające ponad godzinę próby usunięcia usterki w locie spaliły na panewce, maszyna numer 427 wchodząca w skład eskadry „Cuscatlán” ostatecznie wylądowała z wciągniętym podwoziem. Na zdjęciach widać, że lotniskowa straż pożarna na wszelki wypadek pokryła samolot substancją gaśniczą.
Una vez el avión está en pista , se realiza el procedimiento de la Unidad de Salvamento, rociando espuma sobre la aeronave para evitar fuego por sobre calentamiento pic.twitter.com/OmtQKdbfrw
— Min.Defensa Nacional (@MDefensa_SV) 8 marca 2019
Do drugiego wypadku doszło 11 marca w Urugwaju, w bazie lotniczej imienia podporucznika Maria W. Parallady (również połączonej z cywilnym portem lotniczym) w centralnej części kraju. Samolot numer FAU 282 należący do 2. Eskadry Lotniczej doznał złamania podwozia przedniego w trakcie kołowania po lądowaniu.
Salwador posiada obecnie dwanaście A-37B, z czego dziesięć odkupiono od Chile. W barwach Fuerza Aérea Uruguaya służy zaś osiem maszyn tego typu, w tym trzy przejęte z zapasów ekwadorskich.
Zobacz też: Rozbił się kubański MiG-21
(infodefensa.com, fau.mil.uy, aviation-safety.net)