Przywódcy państw NATO analizują koszty poniesione w czasie operacji w Libii i dochodzą do wniosku, że w ich arsenałach potrzebnych jest więcej samolotów bezzałogowych (UAV).
Oczywiście chodzi o koszty. W przypadku większości misji zastosowanie UAV może być nawet o 80 procent tańsze niż użycie tradycyjnych, załogowych samolotów. Wykorzystywane przez Amerykanów aparaty bezzałogowe osiągnęły w czasie operacji wyniki lepsze od maszyn klasycznych. Wykorzystywane były głownie maszyny typu Reaper i Predator.
Ciągle jest wiele zadań, które lepiej wykonają samoloty klasyczne, głównie tam gdzie przeciwnik dysponuje nowoczesną i liczną obroną przeciwlotniczą, jednak starcie NATO z takim przeciwnikiem w dającej się określić przyszłości jest niemal niemożliwe. Bardziej prawdopodobne są kolejne misje pokojowe i stabilizacyjne w rodzaju tej libijskiej. W tym przypadku tańsze, wolniejsze i bezzałogowe UAV, które mogą dłużej przebywać w powietrzu i dzięki licznym kamerom lepiej obserwować wydarzenia na ziemi, a dodatkowo jeszcze przenoszą pewien zestaw uzbrojenia wydają się być lepszym rozwiązaniem. Bezzałogowce potrafią robić to wszystko za jedną piątą ceny klasycznego samolotu w przeliczeniu na godzinę lotu. Większość UAV ma napęd śmigłowy, który jest tańszy i pozwala osiągnąć mniejszą prędkość minimalną, co przydaje się przy długotrwałym patrolowaniu danego obszaru.
Dla walczących z kryzysem finansowym państw NATO są to wymierne korzyści, a producenci klasycznych samolotów mogą powoli zaczynać się bać o swoją przyszłość.
(strategypage.com)