Walki przeciwko Państwu Islamskiemu zepchnęły na dalszy plan wydarzenia rozgrywające się w Jemenie. Tymczasem walczący zarówno z siłami rządowymi, jak i Al-Kaidą szyiccy rebelianci odnieśli sporo sukcesów.

W niedzielę rano powstańcy z grupy Huti zdobyli położone 170 kilometrów na południe od stolicy kraju Sany miasto Jarim, zmuszając do ucieczki gubernatora Abdula Ghaniego Dżamela. Jest to duże osiągnięcie, jeśli weźmie się pod uwagę, że główne ośrodki szyitów koncentrują się na północ od Sany. W zdobytym mieście powstańcy zniszczyli rezydencję jednego z prominentnych polityków islamskiej partii Al-Islah. Celem Huti jest całkowite opanowanie północnego Jemenu i ogłoszenie niepodległości, a zdobycie Jarim znacząco do tego przybliża. Mimo tych sukcesów w ubiegłym tygodniu doszło do wymierzonych w rebeliantów protestów w Sanie i Al-Hudajdzie.

Od czasu obalenia w roku 2011 przez społeczne protesty prezydenta Alego Abdullaha Saliha sytuacja w kraju staje się coraz bardziej skomplikowana. Nowe władze, w skład których weszła też islamska Al-Islah, wyraziły zgodę na otwarte działania amerykańskich dronów i sił specjalnych przeciwko Al-Kaidzie, jednak zarówno islamscy radykałowie, jak i rząd zwalczają szyitów z Huti. Ci ostatni nie stanowią dla Amerykanów partnerów z racji domniemanych powiązań z Iranem.

Zamieszkana głównie przez szyitów północ była niepodległa do roku 1990, kiedy zjednoczyła się z sunnicką Ludowo-Demokratyczną Republiką Jemenu (do roku 1961 był to brytyjski Protektorat Adeński). Nad tak powstałym państwem zaciążyły nie tylko spory religijne i historyczne, ale także etniczne. Wśród plemion zamieszkujących północ Jemenu nie brakuje ludzi o jasnych bądź nawet rudych włosach i niebieskich oczach; naukowcy do dzisiaj nie są w stanie znaleźć satysfakcjonującego wyjaśnienia tej kwestii.

(stripes.com; fot. AFP / Getty Images)