19 grudnia w bazie amerykańskich sił powietrznych Robins w stanie Georgia w trakcie prób naziemnych doszło najprawdopodobniej do eksplozji silnika w E-8C. W wypadku uszkodzeń doznał sam pechowy samolot i cztery inne E-8C, czyli blisko jedna trzecia posiadanych przez USAF maszyn tego typu. Nikt z czteroosobowej załogi J-STARS-a ani osób postronnych nie doznał obrażeń.
Maszyna należała do stacjonującego w bazie 116. Skrzydła Kontroli Powietrznej. Wypadek zdarzył się na dość zatłoczonej płycie postojowej lotniska. Jak można sądzić z opisu skutków zdarzenia, w jednym z czterech napędzających E-8C silników turbowentylatorowych TF33-102C prawdopodobnie doszło do urwania łopatek wentylatora, sprężarki lub turbiny, które następnie trafiły w kilka sąsiadujących maszyn.
Nie opublikowano informacji na temat pożaru któregokolwiek z samolotów. Jak oznajmił rzecznik jednostki, w stanie nienaruszonym pozostały też będące sercem systemu J-STARS radary AN/APY-7. Trzy z uszkodzonych E-8C wróciły do lotów w ciągu trzech dni od wypadku. Czwarty ma być sprawny na początku stycznia. Statusu maszyny z uszkodzonym silnikiem nie podano do wiadomości publicznej.
Oficjalna strona internetowa Robins AFB poinformowała, że normalne operacje lotnicze w bazie wznowione zostały 21 grudnia. Wcześniej upewniono się dokładnie, czy wszystkie odłamki zniszczonego silnika zostały uprzątnięte i czy nie doszło do uszkodzenia kolejnych maszyn. Przerwa spowodowana wypadkiem nie obejmowała jednak wykonywania lotów w rejony działań bojowych.
Zobacz też: Jaki będzie nowy nosiciel systemu JSTARS?
(flightglobal.com, af.mil)