Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych muszą coraz poważniej myśleć o tym, jaki samolot zastąpi latające stanowiska dowodzenia E-8C JSTARS. Jak stwierdziła jednak 17 maja w amerykańskim Kongresie sekretarz sił powietrznych Heather Wilson, w razie konfliktu z Chinami lub Rosją maszyna taka już pierwszego dnia wojny zostałaby zestrzelona przez zestawy przeciwlotnicze dalekiego zasięgu.
Podejście to stanowi całkowity odwrót od wcześniejszej koncepcji USAF-u, która zakładała kupno w miejsce starzejących się JSTARS-ów siedemnastu nowych maszyn ogólnie zbliżonych gabarytowo do Boeinga 707. Już w lutym Wilson ostrzegała, że zakup „nowej wersji czegoś, co było rewolucyjne trzydzieści lat temu” nie zapewni amerykańskiemu lotnictwu przyszłej dominacji z powietrza.
Alternatywą dla wysłużonego JSTARS miałby lepiej dostosowany do działań w „bańkach antydostępowych” przeciwnika zaawansowany system dowodzenia, którego funkcje podzielono by pomiędzy lotnictwo załogowe i bezzałogowe oraz satelitarne środki rozpoznania. Kongres hamuje jednak finansowanie prac nad nowymi rozwiązaniami, dopóki sprawa następcy E-8C nie zostanie załatwiona.
Zdaniem sekretarz istnieje jeszcze trzecie, kompromisowe rozwiązanie, zakładające modernizację E-8C, tak aby mogły one służyć do połowy następnej dekady, i jednoczesny rozwój całkowicie nowego systemu. Wówczas trzeba byłoby jednak znaleźć w budżecie dodatkowe 7 miliardów dolarów.
Zobacz też: US Navy szuka minipocisków do obrony samolotów
(airforcetimes.com, yahoo.com; na il. wizja nowego JSTARS-a opartego na konstrukcji Boeinga 737)