Niespodziewany atak na amerykańskich żołnierzy w Nigrze skłonił Pentagon do rozważenia zmiany strategii przyjętej wobec konfliktów w Afryce. Część polityków naciska na administrację w Waszyngtonie, aby poważnie zredukować liczbę żołnierzy sił specjalnych biorących udział w operacjach na terenie całego kontynentu.

Zmiany miałyby dotyczyć przede wszystkim obszaru Sahelu. Mimo że większość wojskowych ma zgadzać się z ogólnymi założeniami ograniczenia liczebności kontyngentu, szczegóły całej operacji pozostają nieznane.

Według informacji, do których dotarli dziennikarze The New York Times, plan ma obejmować okres trzech lat i ostatecznie doprowadzić do zmniejszenia kontyngentu z 1200 do około 700 żołnierzy. Major Sheryll Klinkel, rzecznik prasowa Pentagonu, stwierdziła że udział amerykańskich wojsk w operacjach zagranicznych będzie dostosowany do zmieniających się warunków geopolitycznych, jednak na razie nie rozważa się redukcji sił AFRICOM-u.

Były ambasador Stanów Zjednoczonych w Nigerii John Campbell uważa jednak, iż plany ograniczenia liczebności kontyngentu są uzasadnione. Jego zdaniem obecnie siły są zbyt rozproszone i skupione na tak wielu zadaniach, że cierpi na tym ich skuteczność.

Generał brygady Donald Bolduc (na zdjęciu), były dowódca Sił Specjalnych na Afrykę (SOCAFRICA), uważa proponowaną decyzję za ogromny błąd. Ataki jak ten w Nigrze według generała jasno pokazują, że potrzebne jest znacznie większe zaangażowanie sił Stanów Zjednoczonych w regionie. Kluczowe dla bezpieczeństwa Afryki nie są jednak operacje bojowe, lecz misje szkoleniowe stanowiące większą część amerykańskiego zaangażowania na kontynencie.

Zobacz też: Amerykańscy piloci ranni w Dżibuti. USA oskarżają Chiny

(voanews.com)

US Army / Richard Bumgardner