W rozmowie z dziennikiem Financial Times nowy ukraiński minister obrony, Ołeksij Reznikow, oskarżył Niemcy o blokowanie sprzedaży Ukrainie NATO-wskiego uzbrojenia. Na tym jednak nie kończy się lista pretensji Kijowa do Berlina, który odpiera część zarzutów. Wiele spraw może ulec zmianie wraz z rządem Niemiec, będzie to jednak wymagać czasu i poważnych przewartościowań nie tylko w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych. Jednocześnie Reznikow stara się tonować obawy przed rosyjską inwazją.

Według polityka w ostatnich miesiącach Niemcy miały zawetować sprzedaż Ukrainie za pośrednictwem agencji zamówień wojskowych sojuszu (NATO Support and Procurement Agency, NSPA) sprzętu do zwalczania dronów i snajperów. Berlin miał postulować przekazywanie jedynie broni niezabijającej, przy czym po pewnym czasie zgodził się na sprzedaż systemów antydronowych.

– Ciągle budują rurociąg Nord Stream 2, a w tym samym czasie blokują nam broń defensywną. To nieuczciwe – skarżył się gazecie Reznikow.



Niemcy sprawę dostaw broni widzą inaczej. Jak dowiedział się dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung, wspomniane przez Reznikowa systemy są w zupełnie różnych kategoriach. Berlin wyraził zgodę na sprzedaż systemów antydronowych funkcjonujących na zasadzie zakłócania systemów elektronicznych bezzałogowca i jego łączności ze stacją kontroli. Tym samym sprzęt zakwalifikowano jako defensywny i niezabijający, a pierwsza transza ma zostać przekazana jeszcze w tym miesiącu. Natomiast sprzęt do zwalczania wrogich snajperów, to ni mniej, ni więcej tylko karabiny snajperskie nieujawnionego typu.

Ołeksij Reznikow.
(Y27, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

W myśl zasad NSPA sprzedaż takiego uzbrojenia wymaga jednomyślności wszystkich członków paktu. Według źródła w agencji, do którego dotarła FAZ, sprzedaż karabinów została zablokowana przez Niemcy i „co najmniej jeszcze jedno państwo”. Decyzja zapadła na spotkaniu sojuszu latem tego roku. W myśl podjętych ustaleń za pośrednictwem NSPA Ukraina może nabywać sprzęt i wyposażenie wojskowe o przeznaczeniu defensywnym, w tym: elektroniczne systemy przeciwdronowe, akumulatory do pojazdów, części zamienne, spadochrony i odzież zimową dla żołnierzy.

Były już minister spraw zagranicznych, socjaldemokrata Heiko Maas, w czerwcu bieżącego roku zapowiedział, że Niemcy nie zgodzą się na sprzedaż Ukrainie za pośrednictwem NATO uzbrojenia ofensywnego. Kijów podjął próbę wywarcia nacisku na Berlin i zagroził wystąpieniem o reparacje wojenne za zniszczenia podczas drugiej wojny światowej. Sprawa szybko ucichła, bowiem nie ukrywajmy: szanse na wywalczenie jakichkolwiek ustępstw tą drogą są bliskie zeru. Ukraina to była republika radziecka i tym samym otrzymała już część reparacji przyznanych Związkowi Radzieckiemu. Jaki był podział tych środków, to już zupełnie inna sprawa.



Ukraina usiłuje na wszelkie sposoby uzupełnić braki w zdolnościach swoich sił zbrojnych. W działania te wpisuje się chociażby szeroka współpraca militarna z Turcją, zainteresowanie kupnem haubic samobieżnych Dana-M2 czy pocisków przeciwokrętowych Harpoon. Jako najpotrzebniejsze wskazywane są jednak systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe, sprzęt walki elektronicznej i systemy do prowadzenia działań defensywnych w cyberprzestrzeni. Reznikow zapowiedział, że w obliczu blokowania przez Niemcy sprzedaży uzbrojenia śmiercionośnego Kijów zamierza je pozyskiwać drogą dwustronnych rozmów z sojusznikami. W tym gronie wymienił Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję i Litwę.

Turecki UCAV Bayraktar TB2 na Ukrainie.
(Ministerstwo oborony Ukrajiny)

Nowy rząd w Berlinie

Niezdolność i niechęć Niemiec do działania jest związana częściowo ze zmianą rządu. Ekipa Angeli Merkel nie chciała pod koniec urzędowania podejmować dalekosiężnych decyzji i wolała zostawić je następcom. W teorii otwiera to spore pole do manewru koalicji socjaldemokratycznej SPD, liberalnej FDP i Zielonym, zwłaszcza że wywodząca się z Zielonych nowa minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock postuluje podjęcie bardziej zdecydowanego i ostrzejszego kursu względem Rosji i Chin. Nie oznacza to jednak radykalnej zmiany kursu, ale raczej rekalibrację. Głównym hamulcowym może okazać się socjaldemokratyczny kanclerz Olaf Scholz.

W ciągu ostatnich trzydziestu lat w systemie niemieckiej polityki zagranicznej zaszły poważne zmiany. Profesjonalni dyplomaci z ministerstwa spraw zagranicznych zostali zepchnięci na dalszy plan i w wielu miejscach musieli ustąpić pola innym resortom, głównie zaś ministerstwu gospodarki. Zwłaszcza za rządów Angeli Merkel planowanie i decyzje w zakresie polityki zagranicznej na głównych kierunkach, takich jak Rosja i Chiny, zostały skupione w urzędzie kanclerskim. Bardzo wątpliwe, że Scholz będzie chciał pozbyć się tej władzy, chociażby ze względu na jastrzębie zapędy Baerbock.

Annalena Baerbock.
(Michael Lucan, CC-BY-SA 3.0 de)



Problem marginalizacji resortów spraw zagranicznych nie dotyczy jednak tylko Niemiec, ale jest zjawiskiem globalnym. W pozimnowojennym świecie polityka zagraniczna zaczęła być postrzegana jako funkcja polityki gospodarczej i wewnętrznej. Trend ten można zaobserwować w całej Europie, Stanach Zjednoczonych, Japonii, a nawet Chinach, nie dotyczy więc wyłącznie państw demokratycznych. Spośród mocarstw jedynym wyjątkiem wydaje się Rosja, pytanie jednak, czy jest to zasługą mocnej pozycji ministra Siergieja Ławrowa, czy innych czynników.

Wejdą, nie wejdą?

W litanii żali Reznikowa pojawił się jeden nieco zaskakujący wątek. Szef ukraińskiego resortu obrony określił ryzyko pełnoskalowej rosyjskiej inwazji jako nieduże. Jego zdaniem wiele rosyjskich stanowisk i obozów w pobliżu granicy pozostaje nieobsadzonych. Pokrywa się to z obserwacjami i komentarzami sceptyków, także w USA, gdzie najgłośniej bije się na alarm. Rosja okresowo zwiększa i zmniejsza siły wzdłuż granicy z Ukrainą od wiosny tego roku. Należy raczej zwrócić uwagę na dyslokację jednostek logistycznych i powietrznodesantowych, odwoływanie urlopów w oddziałach i propagandę.

Na zakończenie rozmowy z Financial Times Reznikow stwierdził, że obawy Zachodu przed podejściem do konfrontacji z Rosją z pozycji siły są błędem. Dodał również, że strategia nieprowokowania Moskwy nie działa i nie będzie działać, zaś do inwazji na Gruzję w roku 2008 doszło po tym, jak Paryż i Berlin zablokowały jej drogę do członkostwa w NATO.

Zobacz też: Strike Eagle będzie przenosić 15 JDAM‑ów jako samolot bojowo‑dostawczy

Ministerstwo oborony Ukrajiny