Podczas dzisiejszej wizyty w zakładach spółki Rosomak w Siemianowicach Śląskich premier Mateusz Morawiecki ujawnił, że Siły Zbrojne Ukrainy złożyły zamówienie na 100 kołowych transporterów opancerzonych Rosomak. Informację tę miał mu przekazać osobiście premier Ukrainy Denys Szmyhal. Według szefa polskiego rządu produkcja wozów zostanie sfinansowana ze środków, które specjalnie na ten cel przeznaczą Unia Europejska i Stany Zjednoczone i o które premier miał osobiście zabiegać.
– To bardzo dobry dzień dla polskiego przemysłu, dla Śląska i dla Polski, bo przywożę zamówienie, które dostałem od premiera Ukrainy na 100 Rosomaków, które będą tutaj produkowane – podkreślił Morawiecki.
Armia Ukrainy kupi od nas 100 sztuk Rosomaków, które są produkowane w Siemianowicach Śląskich. Rosomaki to transportery bojowe z najwyższej półki.
Zapłata za ten zakup będzie z pieniędzy UE i USA. 🇪🇺🇺🇦🇺🇸 pic.twitter.com/FZs7DcWffn— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) April 1, 2023
Informacje te podchwyciły niektóre ukraińskie media, ale szybki przegląd skłania do wniosku, że nie wnoszą nic nowego, tłumacząc jedynie polskie notki prasowe. Jak na razie to wszystko są medialne zapowiedzi, które robią dużo szumu, ale brakuje im konkretów na temat ewentualnego harmonogramu czy informacji o ewentualnym uzbrojeniu czy ukrainizacji tych pojazdów. Do takich wiadomości należy podchodzić szczególnie ostrożnie. W zasadzie z opublikowanych materiałów prasowych ważne są tylko dwie wiadomości, reszta to polityczne frazesy.
– Ważne jest, żebyśmy mieli świadomość, że teraz Polska produkcja zbrojeniowa nabiera tempa, również dzięki temu, że udało się pozyskać te dodatkowe zamówienia – dodał premier. – A więc jest to bardzo dobry dzień dla Śląska, dla polskiego przemysłu, pozyskujemy te fundusze, inwestujemy tutaj w polski przemysł, w polską produkcję.
Jeśli faktycznie dojdzie do sprzedaży wozów Ukraińcom, z pewnością przełoży się to wzmocnienie potencjału produkcyjnego i rozwój siemianowickich zakładów, które wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Powstaną nowe miejsca pracy i nastąpi stabilizacja zatrudnienia.
Warto zaznaczyć, że komunikat premiera to już druga znacząca informacja dla polskiego przemysłu zbrojeniowego podana w ciągu dwóch dni. Wczoraj informowaliśmy, że PGZ i Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne oraz południowokoreański Hyundai Rotem podpisały umowę o utworzeniu konsorcjum dostarczającego Wojsku Polskiemu czołgi K2PL i sprzęt towarzyszący.
Szef rządu wspomniał również o możliwości zwiększenia produkcji Rosomaków ze 100 do 200 rocznie. Ma być to odpowiedzią na potencjalne zainteresowanie ze strony innych państwa, w szczególności Arabii Saudyjskiej i trochę bliższego kierunku eksportowego: Słowenii. Morawiecki oba te zamówienia określił jako bardzo prawdopodobne, ale w takich sytuacjach nic nie jest pewne, dopóki nie zostanie przelane na papier. Zarówno z Lublaną, jak i z Rijadem negocjacje ciągle się jeszcze toczą.
O tym, że słoweńskie ministerstwo obrony jest potencjalnie zainteresowane Rosomakami, dowiedzieliśmy się w połowie września. Wówczas Słoweńcy byli sfrustrowani wynikami ministerialnego audytu „Opłacalność zakupu kołowych wozów bojowych 8 × 8 dla słoweńskich sił zbrojnych”. Zdecydowano nawet, że umowa w sprawie zakupu czterdziestu pięciu kołowych bojowych wozów piechoty GTK Boxer zostanie wypowiedziana. Do tej pory jednak do niczego takiego nie doszło, a przynajmniej nic się nie przedostało do prasy. Interesy ze Słoweńcami nie muszą wcale zakończyć się pozytywnie, gdyż Zielone Diabły – jak polskie pojazdy nazywali talibowie – były oferowane temu państwu, ale musiały uznać wyższość Boxerów.
Jeszcze mniej wiemy o rozmowach prowadzonych z przedstawicielami Arabii Saudyjskiej. Nie było też wielkiego rozmachu podczas ostatnich targów IDEX 2023 w Abu Zabi, na których pojawił się jedynie model KTO Rosomak. Wszystkie te informacje o możliwej sprzedaży zagranicznej popularnych „Rośków” łączy jedno: dużo szumu informacyjnego, a mało konkretów.
Zobacz też: Guarani: nowa wersja, argentyńskie zamówienie i niemieckie weto