Kilka dni temu informowaliśmy, że aż trzy okręty podwodne niemieckiej marynarki wojennej pozostają jednocześnie w morzu, co miało stanowić początek wychodzenia z kryzysu. Jak się okazuje, nie musi to być wcale bezproblemowe. Niemiecki dziennik Der Spiegel poinformował, że 14 maja okręt podwodny U 36 (S186) typu 212A wszedł na mieliznę u wybrzeży Norwegii.

Do wypadku doszło podczas wychodzenia z portu norweskiej bazy morskiej Haakonsvern koło Bergen. Nie są to jedynie doniesienia prasowe, gdyż kolizję potwierdzono na posiedzeniu Komitetu Obrony Bundestagu. Żaden z podwodników nie odniósł obrażeń.

U 36 doznał uszkodzeń, ale nie jest obecnie znana ich skala. Trwa szacowanie szkód na podstawie zdjęć wykonanych przez nurków niemieckiej marynarki wojennej. Od stopnia uszkodzeń zależy, czy okręt będzie mógł płynąć dalej czy rejs będzie trzeba przerwać. Ze wstępnych raportów wynika, że okręt pozostał sterowny.

Podczas zdarzenia U 36 znajdował się w trakcie pięciomiesięcznej misji na Morzu Północnym, którą ogłoszono 22 stycznia 2019 roku. U 36 brał udział w ćwiczeniach z norweską marynarką wojenną (Sjøforsvaret), które związane były ze wspólnym zakupem sześciu okrętów podwodnych typu 212CD (Common Design). Berlin zainteresowany jest nabyciem dwóch jednostek bazujących na typie 212A, Oslo zaś chciałoby mieć cztery takie okręty.

Norweskie wody nie są szczęśliwe dla niemieckich U-Bootów. U 36 jest drugim okrętem, który w ciągu dwóch lat doznał uszkodzeń w tym rejonie. 15 października 2017 roku U 35 operujący u wybrzeży Norwegii, w cieśninie Kattegat, w pobliżu norweskiej miejscowości Kristiansand, uszkodził stery, a konkretnie jeden ze stateczników rufowych.

Zobacz też: Propozycja budowy wspólnego europejskiego lotniskowca

(navaltoday.com, bild.de)