W tureckich kręgach rządowych bardzo poważnie mówi się o utworzeniu strefy buforowej na granicy z Syrią. Jej podstawowym zadaniem będzie ochrona przed nadmiernym napływem syryjskich uchodźców, którzy uciekają ze zdestabilizowanego i ogarniętego zamieszkami kraju.
Wszystko wskazuje, iż taka strefa buforowa może powstać. Turcja nie potrzebuje nagłego napływu migrantów, którzy mogą wpłynąć ujemnie na bezpieczeństwo w regionie przygranicznym. Obecny rząd, spoglądając w przeszłość, chce wyciągnąć wnioski z sytuacji mającej miejsce podczas operacji Pustynna Burza w 1991 roku. Wtedy do Turcji dotarło pięćset tysięcy irackich uchodźców.
Jednak problem utworzenia wzdłuż granicy tego rodzaju strefy bezpieczeństwa może natrafić na większe problemy. Jednostronne działania tureckie w tej kwestii nie zostaną przyjęte z aprobatą przez sam reżim Assada oraz Rosję i Iran. Państwa ta nie zgadzają się na podejmowanie działań międzynarodowych w kwestii Syrii odnoszących się do wprowadzenia na jej terytorium „błękitnych hełmów” oraz wojsk pod auspicjami Ligi Arabskiej.
Od czasu wybuchu powstania przeciwko reżimowi, relacje pomiędzy Syrią a Turcją znacznie się pogorszyły. Podczas zamieszek w Syrii rząd Erdogana umożliwiał syryjskiej opozycji organizowanie spotkań na terytorium Turcji i wywierał presję dyplomatyczną na reżim Assada.
Gdy Liga Arabska podjęła decyzję o zawieszeniu Syrii w prawach członka, ucierpiała na tym właśnie Turcja. W Damaszku doszło do ataków na tureckie misje dyplomatyczne, co zaowocowało oświadczeniem Erdogana o całkowitej utracie zaufania do sąsiada, a następnie ogłoszeniem pakietu sankcji gospodarczych wobec Syrii. W jego skład wchodziło zawieszenie dwustronnego porozumienia o współpracy gospodarczej, zamrożenie stosunków z syryjskim rządem centralnym, zamrożenie aktywów rządu syryjskiego i blokadę dostaw broni do Syrii.
(http://www.reuters.com)