Selçuk Bayraktar, dyrektor techniczny firmy Baykar Makina, ogłosił rozpoczęcie produkcji seryjnej ciężkich dronów bojowych Akıncı. Pierwsze egzemplarze mają wejść na wyposażenie tamtejszych sił zbrojnych do końca roku. Na razie nie podano jednak dokładnego harmonogramu dostaw. Do tej pory zbudowano co najmniej trzy prototypy przeznaczone do testów w Centrum Szkoleń Lotniczych w podstambulskim Çorlu.
W pracach nad Akıncı kluczową rolę odgrywają ukraińskie silniki turbośmigłowe AI-450S. Państwowe biuro projektowe Iwczenko-Prohres podpisało umowę na dostarczenie 500 silników do tureckich dronów. Dostawy mają nastąpić w latach 2021–2030, wartość kontraktu opiewa na blisko 600 milionów dolarów. Kijów z kolei zdecydował się na zakup tureckich bezzałogowców rozpoznawczo-uderzeniowych Bayraktar TB2.
Dodatkowo Kijów zobowiązał się do dostarczenia dwunastu silników AI-35 do opracowywanych przez Turcję pocisków manewrujących Gezgin, które mają być odpowiednikami amerykańskich Tomahawków czy rosyjskich Kalibrów, a ich zasięg ma wynosić co najmniej 1000 kilometrów.
Turcy chwalą się, że Akıncı będzie najbardziej zaawansowanym dronem w ich siłach zbrojnych. Bezzałogowiec może przebywać w powietrzu do 24 godzin na maksymalnej wysokości 12 kilometrów. Jest zdolny do wykonywania szeregu zadań, od bojowych po zwiadowcze. Ma być wyposażony w lokalnie opracowany radiolokator z anteną z aktywnym skanowaniem elektronicznym (AESA), może zbierać i zapisywać dane z czujników i kamer dzięki sześciu komputerom z elementami sztucznej inteligencji, co, wedle zapewnień Turków, pozwala mu samodzielnie wykrywać cele i operować bez pomocy nawigacji GPS.
Die Türkei hat mit der Serienproduktion der Akinci-Aufklärungs- und Kampfdrohne begonnen, die nicht nur geführte Waffen, sondern auch Loitering Munition tragen kann. pic.twitter.com/LfCwLyHdKp
— TheAngryHalibut🎗 (@HalibutAngry) February 5, 2021
Maksymalna masa startowa wynosi 5500 kilogramów, z czego 1350 kilogramów przypada na udźwig. Akıncı ma przenosić szeroki wachlarz uzbrojenia – od małych kierowanych laserowo bomb ślizgowych MAM-L i MAM-C, które sprawdziły się w wojnie w Górskim Karabachu, przez pociski manewrujące SOM-J (pierwotnie przeznaczone dla tureckich F-35) i pociski powietrze-powietrze Gökdoğan po klasyczne bomby serii Mk 80.
Drony jako element budowy wpływów
Wobec ochłodzenia stosunków z Zachodem, nałożonych sankcji i groźby wprowadzenia kolejnych współpraca z Ukrainą wydaje się mniej ryzykowna. Współpraca ma dla obu stron kluczowe znaczenie. Ukraina szuka oparcia w Turcji wobec agresji Rosji w Donbasie, z kolei Turcja zapewnia sobie dostęp do potrzebnych jej silników i innych technologii, budując konsekwentnie rodzimy przemysł obronny. Należy podkreślić ze odbywa się to relatywnie niewielkim kosztem: ukraińskie przedsiębiorstwa, odcięte od rynku rosyjskiego, poszukują klientów zagranicznych i inwestycji, bez których trudno im się utrzymać.
Dla geopolitycznych ambicji Turcji produkcja i eksport uzbrojenia mają kluczowe znaczenie. Wpisują się w koncepcję neoottomańskiej polityki Ankary, mającej nadzieję na odbudowę statusu hegemona na Bliskim Wschodzie. Uzbrojone drony stał się swoistym hitem tamtejszej zbrojeniówki i jednocześnie narzędziem budowanie wpływów. Wśród wielu czynników, które na to wpływają, jest między udane użycie ich w konfliktach zbrojnych w Syrii, Libii i Górskim Karabachu bezzałogowce aktywnie przyczyniły się do sukcesów Ankary i jej sojuszników. Doszło przy tym do konfrontacji z rosyjskimi systemami przeciwlotniczymi, które wielokrotnie okazały się podatne na ataki.
To sprawiło, że wiele państw zdecydowało się na zakup tureckich bezzałogowców, Ankara zyskuje dzięki temu nie tylko pieniądze, ale także poszerzenie wpływów geopolitycznych. Wystarczy przyjrzeć się, gdzie w pierwszej kolejności trafiają drony z Turcji. Na ich zakup zdecydowały się Ukraina, Katar, Tunezja i Azerbejdżan, a dodatkowo znajdują się one na wyposażeniu sil libijskiego Rządu Jedności Narodowej (GNA).
''MAM-L can't destroy tanks''
— Oryx (@oryxspioenkop) October 31, 2020
Pojawiają się jednak kierunki mniej oczywiste – jak Arabia Saudyjska. W styczniu Rijad ogłosił rozpoczęcie produkcji dronów Habub, których konstrukcja jest oparta na tureckim bezzałogowcu Karayel, a które uzbrojone będą w bomby MAM-L. Saudyjczycy przewidują produkcję sześciu egzemplarzy w ciągu roku i czterdziestu w następnych pięciu latach. Kontrakt zawarto już w 2017 roku jednak strony nie mogły się porozumieć w kwestiach finansowych i transferu technologii.
Nie bez znaczenia były napięte relacje między Turcją a Arabią Saudyjską. Oba kraje walczą o wpływy na Bliskim Wschodzie i w świecie islamu, jednak zmiana prezydenta w Waszyngtonie może ocieplić ich stosunki. Wynika to z negatywnego nastawienia administracji Joego Bidena zarówno do władz w Ankarze za autorytarne zapędy prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, jak i do totalitarnego Rijadu. Kilka dni temu ogłoszono decyzję o zaprzestaniu wsparcia przez Amerykanów saudyjskiej interwencji w Jemenie. Społeczność międzynarodowa i organizacje humanitarne regularnie krytykują działania koalicji arabskiej w tym kraju. Zastosowanie przez Turcję swoistej dyplomacji dronowej może umożliwić na zbliżenie z Arabią Saudyjską i zmienić układ sił w regionie.
Nowości w tureckich siłach zbrojnych
Turcja w ramach modernizacji sił zbrojnych chce wprowadzić w 2021 roku na uzbrojenie swoich sił zbrojnych kilka nowych rodzajów broni. Oprócz dronów Akıncı i pocisków Gezgin zaplanowane są dostawy bezzałogowców klasy MALE Aksungur – najcięższych dronów opracowanych przez Turkish Aerospace Industries. Aksungur ma być zdolny do prowadzenia całego spektrum zadań, od wywiadowczych po bojowe, może przenosić 750 kilogramów uzbrojenia. We wrześniu 2020 roku podczas lotu próbnego utrzymywał się w powietrzu przez czterdzieści dziewięć godzin.
Dodatkowo w tym roku planowane są pierwsze testy silnika BMC Batu, mającego stanowić napęd tureckiego czołgu nowej generacji Altay, i silnika Utku dla lekkich pojazdów opancerzonych nowej generacji. W zyskującej coraz większe znaczenie marynarce wojennej kluczowej na ten rok planowane są dostawy pierwszego krajowego pocisku przeciwokrętowego Atmaca, torpedy Akya i pocisku przeciwpancernego Karaok. W styczniu zwodowano fregatę TCG İstanbul (F-515), a za kilka miesięcy do służby powinien wejść wielozadaniowy okręt desantowy TCG Anadolu (L-400).
To wszystko pokazuje skalę modernizacji i ambitne plany tureckich sił zbrojnych. Należy jednak pamiętać, że państwo to jest od lat pogrążone w stagnacji ekonomicznej. Niewykluczone, że problemy gospodarcze mogą w niedalekiej przyszłości stanąć na przeszkodzie planom rozbudowy potencjału wojskowego. Dopóki jednak polityka mocarstwowa ma poparcie społeczne i przynosi Turcji korzyści, będzie kontynuowana.
Zobacz też: Afganistan: Ile płacą Amerykanie za śmierć cywilów?
(dailysabah.com, takvim.com.tr, defenseworld.net)