Na film zatytułowany „Top Gun: Maverick” przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. W tym czasie warto przypomnieć, co kilka tygodni temu na temat tego, jak powinna wyglądać kontynuacja kultowego obrazu sprzed lat, obwieścili specjaliści pracujący dla koncernu Raytheon.

Po świetności bazy, w której kręcono hollywoodzki hit, pozostały wspomnienia. Miramar w Kalifornii jest teraz jedną z wielu placówek piechoty morskiej. Zaawansowane szkolenie pilotów myśliwskich przeniesiono do Fallon w Newadzie. Jak mówi Jeffrey „Jaws” White, pułkownik USMC w stanie spoczynku, dziś nie ćwiczą już tylko myśliwce przeciw samolotom symulującym przeciwnika, ale całe grupy lotnicze w miniaturze.

Odeszła w niepamięć ikona czasów, w których powstawał „Top Gun” – myśliwiec F-14 Tomcat. Przepytani przez Raytheona emerytowani lotnicy twierdzą, że gdyby bohaterowie filmu latali na F/A-18, nie mieliby takich problemów z lądowaniem na lotniskowcu jak roztrzęsiony po walce pilot o pseudonimie „Cougar”. Hornet umożliwiał im bowiem złapanie za linę hamującą nawet w najtrudniejszych warunkach.

Potwierdzeniem tych słów jest materiał opublikowany w październikowym numerze miesięcznika Combat Aircraft, wedle którego obrosłe w legendę Tomcaty, prócz kłopotów z silnikami, miały regularne problemy ze statecznością oraz utrzymaniem prędkości, kąta natarcia i kierunku w końcowej fazie lądowania. Z 632 sztuk F-14 dostarczonych US Navy stracono w różnych wypadkach nie mniej niż 144 egzemplarze.

Myśliwce z eskadry VFA-143 podczas lotu nad Key West na Florydzie w 2005 roku. Jednostka była wtedy w trakcie przezbrajania z F-14B na F/A-18E.
(fot. US Navy / Lt. Cmdr. John Braun)

Raytheon nie byłby producentem uzbrojenia, gdyby zapomniał podkreślić, że obecnie używane pociski powietrze–powietrze, takie jak AIM-9X Block II czy AIM-120D, zmieniłyby przebieg finałowej walki w filmie. Nieco przesadą trąci jednak stwierdzenie, że „Maverick i spółka mogliby być w drodze na lotniskowiec w czasie, gdy ich pociski rozprawiałyby się z MiG-ami”. A nawet nowym AIM-9 zdarza się czasem nie trafić.

Trudno byłoby także zachować poprawność polityczną, nie uwzględniając roli kobiet w lotnictwie bojowym. Tu kontynuację „Top Gun” zdecydowanie wyprzedził emitowany w Polsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych drugi sezon serialu „Baza Pensacola”, w którym jednym z głównym bohaterów i prymusem szkolenia lotniczego była – wypisz, wymaluj, damska wersja Icemana – pilotka F/A-18 o pseudonimie Ice.

Wreszcie, okazuje się, że pokazywana w filmie statuetka dla najlepszych lotników tak naprawdę nie istniała. Jak wyjawił Raytheonowi były pilot myśliwski US Navy, komandor Neil „Waylon” Jennings, podobną nagrodę koledzy wręczali zaś dla żartu najniżej punktowanej załodze w danej edycji kursu.

Zobacz też: Raytheon oferuje lądową wersję JPALS dla US Air Force

(raytheon.com)

US Navy / Petty Officer 3rd Class Benjamin Crossley