Dobre wieści dla fanów „Top Gun”. Tom Cruise, zapytany w studiu australijskiej telewizji śniadaniowej Sunrise, czy prawdziwe są pogłoski o kontynuacji kinowego hitu z 1986 roku, odpowiedział z czarującym uśmiechem: „Tak, to prawda”, dodając, że zdjęcia powinny rozpocząć się za rok.
Pierwsze prace nad filmem rozpoczęto ponoć nie później niż w 2010 roku. Opóźniła je wszakże samobójcza śmierć reżysera, Tony’ego Scotta, dwa lata później.
Gdy kilka lat temu ujawniono, że akcja „Top Gun 2” (jak można go nazwać, gdyż film nie ma jeszcze tytułu) ma toczyć się w epoce dronów, wywołało to w internecie lawinę żartobliwych komentarzy. Film miałby jednak raczej obalać niż podtrzymywać wiarę we wszechmoc bezpilotowców. Bohater grany przez Toma Cruise’a miałby zaś udowodnić, że nawet w tych czasach rola żywego pilota w kabinie nie do końca uległa dewaluacji.
Jak mówi gwiazdor, mimo upływu lat wielu ludzi w różnych krajach wciąż widzi w nim Mavericka. „Top Gun” znany był ze swej ścieżki dźwiękowej i chwalony za doskonale nakręcone sceny lotnicze. Podczas próby robienia zdjęć z korkociągu zginął amerykański pilot akrobacyjny Art Scholl, którego pamięci film dedykowano.
Ze względu na propagandową naiwność niektórych motywów – takich jak fikcyjne MiG-i-28, nie do końca realistyczne okoliczności katastrofy F-14 Mavericka i Goose’a, czy bezkarność ich wyczynów w powietrzu – „Top Gun” uważany był przez część społeczności lotnictwa US Navy za parodię rzeczywistości. Na długie lata stał się jednak filarem rekrutacyjnym, przyciągając rzesze kandydatów do służby w marynarce.
Odpowiedzialni za produkcję sequela mają być producent filmów akcji David Ellison, ponoć zakochany w pierwowzorze, i Jerry Bruckheimer, spod którego ręki oprócz „Top Gun” wyszły takie klasyki kina militarnego jak „Helikopter w ogniu”, „Pearl Harbor” czy „Karmazynowy przypływ”. Nie wiadomo, czy Tomowi Cruise’owi w roli Mavericka partnerował będzie zmagający się ostatnio z rakiem Val Kilmer, który na temat możliwości ponownego wcielenia się w postać Icemana daje sygnały dosyć sprzeczne.
Na portalu finansowym Investor’s Business Daily pojawiły się natomiast pogłoski, że zainteresowanie „Top Gun 2” przejawia Pentagon i że prawdziwą gwiazdą filmu może być F/A-18 Super Hornet. Analitycy spekulują, że działanie takie byłoby bardzo korzystne dla próbującego odzyskać pozycję producenta samolotów bojowych Boeinga. Tym bardziej że rywal F/A-18E/F – F-35 Lightning II, logistycznie bardziej kłopotliwy – bywa postrzegany jako maszyna dla sił powietrznych i piechoty morskiej, a nie dla marynarki.
(militarytimes.com, investors.com)