Beechcraft M-346N – pod taką nazwą koncerny Textron i Leonardo będą proponowały samolot M-346 Master w postępowaniu mającym wyłonić nowy samolot do szkolenia pilotów lotnictwa pokładowego amerykańskiej marynarki wojennej. Poszukiwania następcy T-45 Goshawków są realizowane w ramach programu Undergraduate Jet Training System. Program ten uruchomiono ponad pięć lat temu, a pomimo to formalna procedura przetargowa jeszcze nie ruszyła.
Jeśli marynarka wojenna postawi na M-346N, samoloty będą montowane w Stanach Zjednoczonych. Chociaż w opublikowanym w marcu, skierowanym do przemysłu lotniczego, zapytaniu o informacje nie ma wzmianki na temat liczby samolotów planowanych do zakupienia, we wcześniejszych informacjach przewijała się liczba co najmniej 145 maszyn. Jest więc o co walczyć.
W komunikacie prasowym Textron podkreśla, że M-346N stanowi rdzeń systemu szkolenia gotowego do użycia już teraz. Podkreślono również, że Beechcraft to ikona amerykańskiego lotnictwa. Beechcraft – niegdyś niezależna wytwórnia tak słynnych samolotów jak Bonanza, Mentor czy Twin Beech – obecnie jest marką Textrona.
Największe zainteresowanie mediów i specjalistów budzi kwestia zdolności do operowania z lotniskowców. Starty i lądowania z pokładu okrętu są podstawowymi czynnikami odróżniającymi szkolenie pilotów lotnictwa pokładowego od pozostałych. A same lądowania na lotniskowcu są uważane za najtrudniejszy element pilotażu w lotnictwie jako takim. Tymczasem według wcześniejszych nieoficjalnych informacji US Navy nie zależało na tym, aby nowe samoloty szkolne mogły operować z lotniskowców. Miałyby być wykorzystywane jedynie do trenowania na sztucznym pokładzie na lądzie i manewrów touch-and-go na lotniskowcu. W związku z tym samolot tak czy inaczej musiałby być odporny na twarde lądowania na lotniskowcach.

Para samolotów T-45C Goshawk na pokładzie USS George H.W. Bush (CVN 77).
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Erin Watson)
W opublikowanym zapytaniu o informacje nie ma nawet tych wymagań. W związku z postępem, jaki dokonał się w systemach wspomagania lądowania instalowanych w nowych samolotach pokładowych, jak również dzięki jeszcze wierniejszemu odwzorowaniu lądowania na lotniskowcu w symulatorach, marynarce wojennej wystarczy, że szkolący się na nowych samolotach będą jedynie ćwiczyli podchodzenie do lądowania na symulowanym pokładzie lotniskowca na lądzie do momentu otrzymania komendy „wave off”, czyli odejścia na drugi krąg. Takie wymagania umożliwią zgłoszenie do programu samolotów bez konieczności ich gruntownego dostosowywania do wymagań lotnictwa pokładowego, zwłaszcza wzmacniania podwozia i instalowania haków.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
W przypadku F-35C system wspomagania lądowania jest oznaczony JPALS (Joint Precision Approach and Landing System). Bazuje on na systemie nawigacji satelitarnej GPS i łączy z dużą dokładnością systemy nawigacyjne samolotu z systemami kierowania ruchem lotniczym na okręcie lotniczym. W ten sposób umożliwia przeprowadzenie bezpiecznego lądowania w każdych warunkach atmosferycznych z centymetrową precyzją. JPALS jest wykorzystywany również do całkowicie automatycznego lądowania bezzałogowych samolotów MQ-25.
Myśliwce wielozadaniowe F/A-18E/F Super Hornet i samoloty walki elektronicznej EA-18G Growler nie są kompatybilne z tym systemem, ale dysponują trybem Precision Landing Mode. Nie jest to system automatycznego lądowania, ale oprogramowanie dające pilotowi większą kontrolę nad samolotem przy jednoczesnym zmniejszeniu obciążeniu pracą dla pilota.
Pilot lądujący za sterami którejś wersji F/A-18 w ostatnich sekundach wykonuje około 300 minimalnych ruchów drążkiem i przepustnicą. PLM pozwala zredukować liczbę ruchów o rząd wielkości. Przykładowo wychylenie klap przez pilota nie powoduje opadnięcia nosa, bo komputer utrzymuje kąt natarcia samolotu na stałym poziomie.
M-346 to konstrukcja sprawdzona, użytkowana między innymi przez Polskę, Izrael, Włochy i Grecję. Obecnie w służbie na świecie jest już ponad sto samolotów tego typu, w tym dwadzieścia jeden w International Flight Training School. M-346N ma dwa silniki, co zwiększa bezpieczeństwo w lotach nad wodą. Jego przepustnice pracują w taki sposób, że symulują wyposażenie samolotu w dopalacz. Ponadto samolot jest elementem rozbudowanego kompleksowego systemu szkoleniowego obejmującego również wyposażenie naziemne.
Formalne ogłoszenie wymogów dla nowego samolotu, a tym samym faktyczne rozpoczęcie procedury przetargowej, ma nastąpić w grudniu tego roku. Konkurentami pary Leonardo/Textron będą Boeing z samolotem T-7A Red Hawk (który w 2018 roku został wybrany na nowy samolot szkolno-treningowy US Air Force) oraz konsorcjum Lockheeda Martina i Korea Aerospace Industries oferujące TF-50N – znawalizowaną wersję samolotu szkolno-treningowego KAI T-50 Golden Eagle. Zwycięzca powinien być znany w styczniu 2027 roku. Najstarsze Goshawki będą wówczas miały 38 lat.
