Powołując się na ministerstwo informacji, irańska państwowa agencja informacyjna Tasnim podała 23 lipca, że rozpracowano izraelską siatkę szpiegowską działająca na terytorium Islamskiej Republiki Iranu. Szpiegów udało się schwytać dzięki informacjom kontrwywiadowczym Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Ministerstwo nie podało, ile osób aresztowano, i nie ujawniło ich narodowości. Początkowo nie zdecydowano się na podanie jakichkolwiek szczegółów. Dodatkowe informacje miały być przekazane później. Jerozolima nie skomentowała tych doniesień.

Jak podają Irańczycy, siatka była w bezpośrednim kontakcie z Mosadem i planowała przeprowadzić „bezprecedensowe akty sabotażu i operacje terrorystyczne” w Iranie. Według raportu domniemani szpiedzy wkroczyli do Iranu z zachodu przez autonomiczny region kurdyjski w Iraku. Jak ustalili Pasdarani, na terytorium Iranu mieli przebywać od kilku miesięcy.

Zagadką pozostaje, czy działalność ich była znana i kontrolowana od samego początku (a do akcji wkroczono, gdy okazało się, że faktycznie coś jest na rzeczy) czy ujawniono ją na etapie przystąpienia do rzekomej operacji zniszczenia obiektu ważnego dla irańskiego programu jądrowego. Członkowie siatki współpracować mieli z organizacją Ludowych Mudżahedinów, dysydenckim ugrupowaniem polityczno-wojskowym, które sprzeciwia się rządom najwyższego przywódcy Alego Chameneia.



W tej historii może jednak być dużo prawdy, a świadczyć o tym ma sam wybór celu. Centrum Technologii Jądrowej w Isfahanie stało się ostatnio łakomym kąskiem dla Sił Obronnych Izraela. W zeszłym miesiącu niektóre kamery monitoringu używane przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) zostały usunięte z obiektu w Isfahanie. Dodatkowo MAEA poinformowała, że 90% irańskiego izotopu uranu wzbogaconego do 60% czystości rozszczepialnej przeniesiono właśnie do tego obiektu. W styczniu Iran miał przekazać, że przeniesie produkcję części do wirówek do Isfahanu.

Na osobną uwagę zasługują ustalenia dotyczące kierunku, z którego dywersanci mieli przekroczyć irańską granicę. Ogólne sformułowania mówią o zachodzie, ale sęk w tym, że od tej strony Iran graniczy z Turcją i Irakiem. W zachodnim Iranie, wzdłuż granic z tymi państwami, od czasu do czasu dochodzi do walk między siłami irańskimi a kurdyjskimi separatystami, a także bojownikami powiązanymi z ekstremistycznym ugrupowaniem tak zwanego Państwa Islamskiego.

W zeszłym miesiącu państwowa agencja informacyjna IRNA zacytowała prokuratora z południowo-wschodniej irańskiej prowincji Sistan i Beludżystan, który twierdził, że trzy osoby aresztowane tam w kwietniu pod zarzutem współpracy z Mosadem chciały zabić irańskich naukowców związanych z programem nuklearnym.

Agencja Nur podaje, że Pasdarani śledzili agentów, zanim jeszcze wkroczyli do Iranu. Według dostępnych informacji niedoszli zamachowcy zostali aresztowani po tym, jak umieścili ładunki wybuchowe w miejscu, które było ich celem, zaledwie kilka godzin przed przejściem do ostatniego etapu operacji.



Bardziej prawdopodobny wydaje się więc kierunek iracki. Teheran wielokrotnie twierdził, że izraelski Mosad działa w irackim Kurdystanie. Wystarczy sobie przypomnieć wydarzenia z nocy 12 na 13 marca. Wówczas w Irbil, miasto położone na północy Iraku, uderzyło od sześciu do dwunastu pocisków balistycznych, najprawdopodobniej Fateh-110 o zasięgu 300 kilometrów. Odpalone z irańskiego Chasabadu w ostanie Azerbejdżan Wschodni, około 250 kilometrów od Irbilu, być może miały trafić w posiadłość Baza Karina, kurdyjskiego magnata naftowego i rzekomego współpracownika Mosadu.

Ostatecznie – źle wycelowane – uderzyły w pobliżu budynku konsulatu Stanów Zjednoczonych i portu lotniczego, który jest też wykorzystywany jako amerykańska baza lotnicza. Atak na Irbil był odwetem Teheranu za izraelski uderzenie w Damaszek na początku marca. Zginęło wówczas dwóch członków Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Był to również odwet za uderzenie w bazę dronów Mahidaszt, w pobliżu Kermanszachu w zachodnim Iranie, przeprowadzony w lutym 2022. Ataki na cele leżące na terytorium Iranu to rzadkość, ale w listopadzie 2020 roku zabito Mohsena Fachrizadego, ojca irańskiego programu nuklearnego.

Informacje ujawnione przez Teheran mogą być też elementem walki wywiadowczej i kolejnym przejawem irańsko-izraelskiej wojny między wojnami. Kilka dni temu Mosad miał rzekomo schwytać wysokiego rangą Pasdarana podczas operacji na irańskim terytorium i przesłuchać go w sprawie dostaw broni do milicji szyickich w regionie. Iran International opisał te czynności, podczas których mężczyzna przedstawiający się jako Jadollah Chedmati, zastępca dowódcy do spraw logistycznych Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej mówi, że żałuje swojego udziału w dostawach broni do Syrii, Iraku, Libanie i Jemen oraz wzywa innych do zaniechania takich działań.

Chedmati służył jako zastępca generała brygady Alego Asghara Nowrouziego, bliskiego współpracownika byłego dowódcy Sił Ghods Ghasema Solejmaniego, zamordowanego w Bagdadzie w styczniu 2020 roku. Interesujące jest to, że po kilkugodzinnym przesłuchaniu w nieokreślonym czasie i miejscu wysoki rangą oficer Pasdaranów – odpowiedzialny również za organizowanie funduszy na bieżącą działalność – miał być uwolniony.

Ali Chamenei odznacza Solejmaniego Orderem Zulfikara.
(khamenei.ir, Creative Commons Attribution 4.0 International)



Natomiast 14 czerwca irańska telewizja państwowa (IRIB) pokazała kilku mężczyzn w strojach więziennych, którzy twierdzili, że zostali zwerbowani przez członka Mosadu. Agent działający pod pseudonimem Sirous organizował grupę, której zadaniem miało być uprowadzanie irańskich urzędników i dokonywanie zamachów na irańskim terytorium. Irańskie media nazywały te osoby „bandytami i chuliganami” i twierdziły, że przed rekrutacją przez izraelskich agentów byli to przestępcy trudniący się handlem ludźmi i bronią. Sirous miał się skontaktować z nimi za pośrednictwem mediów społecznościowych i przygotowywał ich do przyszłej misji.

Według raportu irańskiej telewizji zwerbowani uprowadzili osobę powiązaną z Pasdaranami. Porwanego zabrano do lepianki na polu w nieznanym miejscu na przedmieściach Teheranu. Tam groźbami i torturami zmuszono go fałszywych oświadczeń przed kamerą. Ostatecznie agenta Mosadu stojącego za porwaniem również aresztowano.

O tym, że w Iranie Mosad ma się dobrze i prężnie działa, świadczyć może nie tylko zabójstwo Fachrizadego, które odbiło się szerokim echem, ale również ostatnie wydarzenia. Kilka dni temu Jerusalem Post podał, że w Szirazie, leżącym u podnóża gór Zagros, zabity został Said Thamardar Mutlak. Inżynier Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej uznany został za szahida, Teheran zaś uważa, że jego śmierć to część specjalnie obmyślonego planu osłabienia naukowców zajmujących się programem rakietowym.

Zobacz też: Ruszyła budowa katarskiego okrętu desantowego

Amirhossein Shafiei Soork / Tasnim News Agency