Przywódca talibów emir Hibatullah Achundzada w wydanym 23 czerwca komunikacie ogłosił, że jedynie wycofanie się wojsk NATO z kraju może przynieść Afganistanowi pokój. Opublikowanie oświadczenia zbiegło się z zamachem w prowincji Helmand, gdzie w wyniku eksplozji samochodu-pułapki zginęły trzydzieści cztery osoby.
Wydany dzień przed uroczystym zakończeniem Ramadanu komunikat świadczy o zaostrzeniu stanowiska talibów. Bojownicy oświadczyli, że rząd w Kabulu jest zbyt skorumpowany, aby mógł dalej rządzić, i że konieczna jest kolejna wojna domowa. Według islamistów ich walka skierowana jest przeciwko przedstawicielom władzy centralnej, a nie ludności cywilnej.
Jak poinformował rzecznik rządu Omar Zwak, większość ofiar zamachu w Laszkargah, stolicy prowincji Helmand, stanowili cywile niezwiązani w żaden sposób z rządem. Wcześniej rzecznik afgańskiego ministerstwa obrony Mohammad Radmanish ostrzegł żołnierzy przed możliwymi atakami ze strony bojowników. Zalecał, aby członkowie sił zbrojnych nie pobierali pieniędzy z bankomatów znajdujących się poza bazami oraz unikali samotnego spacerowania w mundurach.
Hibatullah Achundzada chwalił się również rosnącą legitymizacją talibów na arenie międzynarodowej. Według nieoficjalnych doniesień Rosja i Chiny miały wysłać emisariuszy w celu prowadzenia rokowań z afgańskimi bojownikami. Moskwa i Pekin martwią się rosnącymi wpływami tak zwanego Państwa Islamskiego, szczególnie we wschodniej części kraju.
Zobacz też: Afgańskie wojsko zabiło 500 talibów
(centralasianews.net)