Ryzyko blokady morskiej prowadzonej przez chińskie okręty podwodne skłania Tajwan do poszukiwania środków ich zwalczania. Obiektem zainteresowania ministerstwa obrony Republiki Chińskiej jest budowa własnymi siłami korwet ZOP. Inna interesująca wiadomość z ostatnich dni to możliwość wspólnej produkcji ze Stanami Zjednoczonymi niektórych systemów uzbrojenia. Informacje na ten temat są bardzo ogólnikowe, można jednak domniemywać, że Waszyngton wyrazi zgodę na transfer technologii wyłącznie tych systemów, które uzna za niezbędne do odparcia ewentualnej inwazji z kontynentu.

Minister obrony Chiu Kuo-cheng w wystąpieniu z 11 października zapowiedział uczynienie priorytetu z rozwoju sił ZOP. Ma to być odpowiedź na scenariusz blokady, który najprawdopodobniej ćwiczyły Chiny podczas manewrów wokół Tajwanu po wizycie Nancy Pelosi na początku sierpnia. Utrzymanie morskich i lądowych połączeń wysypy z resztą świata jest kluczowym czynnikiem na wypadek jakiegokolwiek konfliktu z Chińską Republiką Ludową.

Blokada blokadzie nierówna. Jeśli Pekin zdecyduje się na prowadzenie jej przy użyciu okrętów podwodnych, stwarza to ryzyko gwałtownej eskalacji. Doświadczenia obu wojen światowych uczą, że jednostki nawodne mogą prowadzić blokadę, przechwytując statki handlowe lub je zawracając. Okręty podwodne mają bardzo ograniczone możliwości takich działań. Wynurzanie się i kontakt z jednostkami cywilnymi pozbawia je głównego atutu, którym jest skrytość działania.



Mówiąc krótko, jeżeli Pekin faktycznie rozważa użycie sił podwodnych do ustanowienia morskiej blokady Tajwanu, oznacza to, że szykuje się do zatapiania statków, a zapewne również bitew konwojowych. Taki scenariusz oznacza zaś pełnoskalowy konflikt. Gabriel Honrada z Asia Times zwraca uwagę na jedną niewątpliwą zaletę okrętów podwodnych wiążącą się z takim rozwojem wypadków. Straty okrętów podwodnych łatwiej ukryć, zwłaszcza przed własną opinią publiczną. Nie wiadomo bowiem, jak zwykli Chińczycy zareagowaliby na zdjęcia i nagrania płonących i tonących okrętów pod czerwoną banderą.

Stan tajwańskich sił ZOP zdecydowanie nie odpowiada potrzebom. Okręty nawodne optymalizowane są pod kątem zwalczania jednostek nawodnych przeciwnika i obrony przeciwlotniczej. Ich jedynym uzbrojenie ZOP są lekkie torpedy MK 46. To rezultat logicznego skądinąd podejścia, że głównym zadaniem floty będzie zwalczanie sił inwazyjnych.

Również komponent powietrzny nie prezentuje się imponująco. Do zwalczania wrogich okrętów podwodnych można oddelegować tuzin morskich samolotów patrolowych P-3C Orion, siedem niewielkich śmigłowców ZOP MD 500MD/ASW Defender i osiemnaście większych S-70C(M)-1/2 Thunderhawków. Defendery są w służbie od roku 1977, mają ograniczony zasięg i udźwig, zaś Thunderhawki wypełniają również zadania SAR, a prócz tego mają słabsze silniki i przenoszą skromniejszy wachlarz uzbrojenia niż maszyny rodziny MH-60.

Tajwański MD 500MD/ASW Defender.
(玄史生, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Z tego powodu Tajpej od kilku lat usiłowało kupić dziesięć, a następnie dwanaście MH-60R Seahawków, jednak w maju tego roku plany porzucono. Minister Chiu otwarcie przyznał, że powodem była cena nieprzystająca do możliwości budżetu ministerstwa obrony. Cena śmigłowców z uzbrojeniem, pakietem logistycznym i szkoleniowym zapewne przekroczyła miliard dolarów, a terminy dostaw zapowiadały się na odległe.



Budowa lekkich okrętów ZOP stała się więc atrakcyjną opcją. Pojawił się jednak inny problem – na Tajwanie nigdy nie budowano takich jednostek. Podobnie jak w przypadku rodzimych okrętów podwodnych IDS trzeba by więc podzielić potrzebne technologie i komponenty na trzy kategorie nazwane strefami: czerwoną, żółtą i szarą. „Strefa czerwona” to elementy i umiejętności, których Tajwan nie ma i nie jest w stanie samodzielnie opracować. „Strefa żółta” obejmuje elementy i technologie trudne do pozyskania z zagranicy, ale takie, które można samodzielnie opracować i uruchomić ich produkcję. Wreszcie „strefa szara” dotyczy wszystkiego, co już opracowano i wdrożono do produkcji na Tajwanie.

Tajwańska fregata Wu Chang.
(玄史生, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

IDS oczywiście również może być użyty do polowania na wrogie okręty podwodne i zapewne z czasem stanie się to jednym z głównych zadań stawianych przed tymi jednostkami, tym bardziej że Tajpej zamierza wybudować łącznie osiem okrętów podwodnych.

Trzeba jednak pamiętać, że tajwańskie korwety ZOP, przynajmniej w pierwszej fazie wojny, będą musiały działać w warunkach przewagi morskiej i powietrznej przeciwnika. W takich warunkach atrakcyjną opcją może być przystosowanie do nowych zadań szybkich korwet stealth w układzie katamaranu typu Tuo Chiang (na ilustracji tytułowej). Ograniczona wykrywalność, prędkość maksymalna sięgająca 45 węzłów i potężne, jak na okręty o wyporności około 600 ton, uzbrojenie w postaci 12–16 pocisków przeciwokrętowych HF-2 i HF-3 mają zapewnić możliwość przeprowadzania szybkich ataków na flotę inwazyjną. W służbie są dwie takie jednostki, trzecią zwodowano we wrześniu bieżącego roku, a plany zakładają budowę jeszcze dziewięciu.



Opracowanie wariantu ZOP Tuo Chiangów nie byłoby czymś nadzwyczajnym. Kadłuby jednostek tego typu muszą być oceniane jako bardzo użyteczne, bowiem w roku 2015 pojawił się pomysł budowy korwet przeciwlotniczych. Jednostki miały zostać uzbrojone najpierw w system krótkiego zasięgu TC-1, a następnie nawet w systemy średniego zasięgu Tien Kung III. Mówiono nawet o włączeniu korwet w tajwański system obrony przeciwrakietowej. Najwyraźniej upchnięcie systemu przeciwlotniczego średniego zasięgu w tak małym kadłubie okazało się zbyt ambitnym pomysłem i cały projekt po cichu odłożono na półkę.

Produkcja amerykańskiej broni

Rozbudowa tajwańskich sił ZOP może być łatwiejsza, jeśli zostaną wprowadzone w życie plany dotyczące uruchomienia na Tajwanie produkcji amerykańskiej broni. Taka opcja ma być rozważana przez administrację Bidena, jak poinformował magazyn Nikkei Asia, powołując się na trzy niezależne źródła. Według jednego z nich miały nawet rozpocząć się wstępne rozmowy w tej sprawie.

Tajwańska wyrzutnia pocisków przeciwlotniczych Tien Kung Ⅱ.
(玄史生)

Nie chodzi tutaj o produkcję licencyjną, ale o wspólną produkcję konkretnych systemów, co oznacza szersze niż li tylko półprzewodniki włączenie tajwańskich producentów w łańcuchy dostaw amerykańskich koncernów. Tą drogą Waszyngton nie tylko dałby sygnał Pekinowi, ale także sprawił, że Wall Street zyskałaby interes w obronie niezależności Tajwanu.

Nie o to jednak tylko chodzi. Jak już informowaliśmy, amerykańska branża zbrojeniowa została dotknięta klęską urodzaju. Aktualne moce produkcyjne uniemożliwiają szybką realizację rosnących zamówień. W przypadku Tajwanu zamówienie na łącznie czterdzieści HIMARS-ów z pociskami balistycznymi ATACMS ma zostać zrealizowane do roku 2027. Dostawy stu zestawów systemu obrony wybrzeża Harpoon z 400 pociskami RGM-84L-4 Harpoon Block II mają zaś potrwać do roku 2028.



Na drodze realizacji takiego planu, a zwłaszcza transferu technologii, stoi kilka przeszkód. Pierwszym jest ochrona kontrwywiadowcza. Nie od dzisiaj wiadomo, że Tajwan stoi w obliczu poważnych problemów związanych ze szpiegostwem. Tamtejsze władze i wojsko są obiektem zakrojonych na szeroką skalę operacji chińskich służb. W ubiegłym roku chińskim szpiegom miało się nawet udać zdobyć informacje dotyczące bezpieczeństwa prezydent Tsai Ing-wen. W takiej sytuacji wątpliwe jest, aby Pentagon zaakceptował włączenie tajwańskich firm w produkcję najbardziej zaawansowanego sprzętu i szeroki transfer najbardziej zaawansowanych technologii.

Nakładają się na to jeszcze rozbieżności między Waszyngtonem i Tajpej co do potrzebnego sprzętu. Zgoda dotyczy na przykład HIMARS-ów i Stingerów. Amerykanie uważają jednak, iż Tajwan powinien inwestować na dobrą sprawę wyłącznie w zdolności asymetryczne. Tajwańczycy nie negują takiego podejścia, nie chcą jednak zaniedbywać zdolności konwencjonalnych, a do tych zaliczają się chociażby okręty ZOP. Tajpej ma zresztą na swoją obronę rozsądne argumenty. Rezygnacja z modernizacji myśliwców czy dużych okrętów nawodnych oznacza pozbawienie się możliwości reagowania na chińskie prowokacje w Cieśninie Tajwańskiej. Istnieją poważne obawy, że taka nieformalna rezygnacja ze strzeżenia własnych wód i strefy identyfikacji obrony powietrznej jedynie rozzuchwaliłaby Pekin.

Zobacz też: Drony zestrzeliły inne drony za pomocą mikrofal i wstąg

總統府, Creative Commons Attribution 2.0 Generic