Na początku stycznia bieżącego roku informowaliśmy o tym, że tajskie siły zbrojne są niezadowolone z wywiązywania się Ukraińców z umowy na dostawę czołgów podstawowym T-84 Opłot-M. Wówczas w grze miały pojawić się opcje zakupu rosyjskich czołgów podstawowych T-90MS lub chińskich VT-4 (MBT 3000).

Okazuje się jednak, że zastępca tajlandzkiego ministra obrony generał Udomdej Sitabutra zdementował pogłoski, jakoby Bangkok był zainteresowany zakupem jakichkolwiek czołgów od Kremla. Stanowczo zaprzeczył spekulacjom medialnym o potencjalnych rozmowach dotyczących nabycia czołgów T-90MS i T-14 Armata. Nie zaprzeczył zaś ani nie potwierdził, że w grudniu ubiegłego roku delegacja tajskich wojsk lądowych odwiedziła zakłady Urałwagonzawodu w Niżnym Tagile, producenta T-90, gdzie zapoznawała się z możliwościami rosyjskiego czołgu.

Informacje o potencjalnym zainteresowaniu Tajlandii zakupem rosyjskich wozów pancernych być może były kontrolowanym przeciekiem ze strony ministerstwa obrony. Bangkok zmierza bowiem do szybkiej modernizacji wojsk pancernych i nie zamierza tolerować opóźnień w dostawach. Podsumowując: oficjalnie Tajlandia jest nadal zainteresowana wyłącznie zakupem czołgów od Ukraińców, a wszelkie wyciekające informacje są jedynie środkiem do wywarcia presji na Kijów.

Obecnie Tajlandia dysponuje dziesięcioma czołgami T-84 Opłot-M dostarczonymi w dwóch partiach po pięć sztuk każda. Według harmonogramu do tego czasu miało ich być dwadzieścia.

Zobacz też: Tajowie mogą zrezygnować z dostaw Opłotów

(news.xinhuanet.com; fot. cell105, via Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution 3.0 Unported)

cell105, Creative Commons Attribution 3.0 Unported via Wikimedia Commons)