W reakcji na wczorajsze ostrzelanie terytorium Tadżykistanu przez niezidentyfikowanych sprawców lotnictwo tadżyckie lub rosyjskie – nie ma w tej kwestii jasności – przeprowadziło naloty odwetowe na cele w dystrykcie Darkad, z którego wystrzelono pociski moździerzowe. Równocześnie ujawniono szereg szczegółów dotyczących wczorajszego starcia na granicy afgańsko-tadżyckiej.

W niewielkiej bitwie zginęło sześciu napastników i dwóch tadżyckich pograniczników. Rzecznik policji afgańskiej prowincji Tachar poinformował, że w wyniku uderzeń odwetowych śmierć poniosło kolejnych ośmiu talibów, a sześciu zostało rannych.

Co ciekawe, przedstawiciel rządu regionalnego Dżawed Hedżri stwierdził, że tadżyckich pograniczników zaatakowali przemytnicy narkotyków, a nie ekstremiści. Wersję tę potwierdził rzecznik prasowy afgańskich talibów. Stwierdził on, iż bojownicy nie mają zezwolenia na działanie na terytorium Tadżykistanu, dlatego napastnicy nie mogą mieć żadnego związku z jego ugrupowaniem.

Tożsamość rzekomych przemytników nadal pozostaje nieznana. Przedstawiciele Rosji i Tadżykistanu w Afganistanie nie skomentowali doniesień dotyczących starć na pograniczu, ograniczyli się jedynie do oświadczenia, że ich państwa nie wysłały żadnych samolotów na loty bojowe nad Afganistanem.

Niewielkie wojska lotnicze Tadżykistanu dysponują (poza śmigłowcami i samolotami transportowymi) jedynie czterema maszynami odrzutowymi: szkolno-treningowymi L-39. Są one przystosowane do przenoszenia bomb.

Zobacz też: Afganistan: Black Hawki nie tak dobre jak Mi-17?

(reuters.com, aljazeera.com)

Stephen J. Otero, US Air Force