W ubiegłym tygodniu turecki podsekretariat do spraw przemysłu zbrojeniowego poinformował, że Ankara przerwała rozmowy z koncernem CPMIEC (China Precision Machinery Export-Import Corporation) w sprawie kontraktu na przeciwlotniczy dalekiego zasięgu HQ-9. Równocześnie źródła rządowe deklarowały, że Turcja oprze swoją obronę przeciwlotniczą na produktach lokalnego przemysłu. Takie rozwiązanie miałoby być optymalne dla tureckich sił zbrojnych.

Obecnie okazuje się, że Recep Tayyip Erdoğan po raz kolejny zmienia front. Nie zamierza polegać w stu procentach na lokalnym przemyśle obronnym. Mimo iż w wywiadzie udzielonymi tureckiej telewizji pochwalił zdolności tureckich firm przemysłu obronnego, to powiedział, że technologia potrzebna do budowy nowoczesnego systemu obrony powietrznej zostanie pozyskana w ramach partnerstwa z firmami zagranicznymi. Ankara oczekuje bowiem, że potencjalni partnerzy zdecydują się na transfer technologii, który już wcześniej okazał się barierą w negocjacjach z Chińczykami. Turcja zamierza wynegocjować duży udział lokalnych przedsiębiorstw w budowie systemu obrony powietrznej.

Niemniej jednak turecki podsekretariat do spraw przemysłu zbrojeniowego ma w najbliższym czasie opracować projekt przyszłej współpracy z potencjalnymi partnerami. Gdy będzie gotowy rozpoczną się negocjacje dwustronne negocjacje między rządem tureckim a chińskim i/lub francuskim. Być może podstawą dla tureckiego systemu obrony powietrznej będą kompleksy przeciwlotnicze SAMP/T z pociskami Aster 30 Block 1.

(armyrecognition.com; fot. MBDA)

MBDA