Z powodu agresywnych działań Rosji Szwecja rozpoczęła program odbudowy swojego potencjału obronnego. Może to jednak potrwać wiele lat.

Najbardziej widocznym znakiem zmiany postawy Sztokholmu może być powrót do powoływania rezerwistów na szkolenia. Oznajmił to w telewizji minister obrony Peter Hultqvist, który uzasadnił ten krok agresywną polityką Rosji i aneksją Krymu. Decyzję ogłoszono dwa miesiące po wydarzeniach z tropieniem w Archipelagu Sztokholmskim niezidentyfikowanego okrętu podwodnego. Powszechnie uważa się, że jednostka należała do Rosji. Także we wrześniu Szwecja zgłosiła do Moskwy protest w sprawie naruszenia szwedzkiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty (zobacz też: Rosyjskie prowokacje: prawo mocarstwa czy kuszenie losu?). W związku z tym siły zbrojne mogą powołać na kilka tygodni ćwiczeń siedem i pół tysiąca Szwedów, którzy odbyli obowiązkową służbę wojskową w latach 2004–2011.

– Rosja poszturchuje teraz swoich sąsiadów, włączając Szwecję. Być może Szwecję dotyka to nawet w nieco większym stopniu, ponieważ Rosjanie widzą, że Szwecja nie ma obecnie właściwie żadnych możliwości obronnych – powiedział Stefan Hedlund z uniwersytetu w Uppsali. – Jest możliwe, że Szwecja przystąpi do NATO i przywróci pobór do wojska. Ale równie możliwe jest, że tak się nie stanie.

Działania Rosji w regionie Bałtyku okrywa tajemniczość, w niektórych kręgach rośnie jednak obawa, że Moskwa będzie chciała wzbudzić konflikty jak na Ukrainie. W związku z tym Szwecja zaostrza retorykę i słowami nowego premiera Stefana Löfvena zapowiada obronę integralności swojego terytorium wszelkimi dostępnymi środkami. Te jednak z roku na rok są coraz mniejsze, odkąd w 2010 roku zniesiono obowiązkową służbę wojskową, a siły zbrojne zmagają się z zachęcaniem młodych ludzi do zaciągnięcia się. Dlatego rozwiązaniem doraźnym może się stać powoływanie rezerwistów.

– Jest to polityczna zagrywka ze strony polityków, którzy zrozumieli, że przez ostatnie dziesięć lat prowadzili katastrofalną politykę, która doprowadziła do upadku szwedzkiej obronności – mówi Stefan Hedlund – Nieważne, co zrobią dzisiaj, odbudowa potencjału obronnego zajmie dziesięć–piętnaście lat.

O stanie tamtejszych sił zbrojny być może najlepiej świadczą niedawne słowa szefa szwedzkiego sztabu, który oświadczył mediom, że w razie inwazji będzie w stanie bronić państwa przez tydzień.

W najbliższym czasie Rosja nie będzie mogła rzucić wyzwania Stanom Zjednoczonym czy NATO, ale w perspektywie dziesięciu–piętnastu lat, przy dalszych cięciach budżetów obronnych w państwach Europy Zachodniej, sytuacja może się zmienić.

(defencetalk.com, fot. Anders Lagerås na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)