Pomimo że kilka dni temu czołówki HTS zostały odepchnięte od Hamy, miasto raptem po kilku dniach zostało wzięte siłą. Scenariusza tego można było się spodziewać – rebelianci wcześniej zajęli strategicznie ważne wzgórza na północ od Hamy i zaczęli stopniowo okrążać miasto. Zaskakujące jest jednak tempo, w którym wojska Baszszara al‑Asada oddają kolejne terytoria. Warto również pamiętać, że na południe od Hamy, w miejscowości Talbisa, działały grupy antyrządowe.

Hama nie jest tylko milionowym miastem i stolicą muhafazy. Razem z Himsem stanowią dwa główne ośrodki na drodze między Aleppo i Damaszkiem. Nie można zapomnieć również o symbolicznym znaczeniu miasta. W 1982 roku doszło w nim do masakry przeprowadzonej przez siły rządowe, w której śmierć poniosło od 15 do 40 tysięcy osób. Była to zemsta za powstanie zorganizowane przez Bractwo Muzułmańskie. Za masakrę odpowiadał ojciec Baszszara i ówczesny prezydent – Hafiz al‑Asad. Wojskami na miejscu dowodził natomiast brat Hafiza – Rif’at.

W trakcie Arabskiej Wiosny Hama była jednym z głównych centrów protestów przeciw reżimowi, jednak już na początku 2012 wojsko zajęło miasto. Przez następne lata okolice Hamy były obszarem licznych walk, które jednak nie zmieniły jej właściciela.

Po upadku miasta w kotle na północy zostały zamknięte siły prorządowe, których liczebność obecnie trudno ustalić. Większość wojsk Asada zapewne wycofała się z miasta, co można uznać za zasadną decyzję. Sytuacja w ciągu ostatnich dni obracała się na niekorzyść Damaszku, a morale w wojskach rządowych zapewne nie jest wysokie. Nie zmienia to faktu, że strata Hamy jest kolejną gigantyczną porażką, z którą muszą się mierzyć zwolennicy Baszszara al‑Asada.

Na razie wydaje się, że polityka HTS w Hamie będzie podobna do Aleppo. W mieście zapowiedziano amnestię dla policjantów.

Tak samo jak kilka dni temu w ręce rebeliantów wpadło lokalne więzienie. Według doniesień medialnych zwolniono z niego setki, a nawet tysiące więźniów politycznych. Na ulicach ma panować pozytywna atmosfera zahaczająca nawet o euforię. Obie informacje są zapewne wyidealizowanym obrazem rzeczywistości, warto jednak pamiętać, że mówimy o mieście, które historycznie sprzyjało opozycji.

Najbliższe dni będą zapewne poświęcone umacnianiu władzy wewnątrz miasta i zajmowaniu miejscowości w jego pobliżu. Kolejnym celem ofensywy może być położony na południu Hims, który stanowiłby ostatni duży ośrodek wzdłuż drogi M-5 przed Damaszkiem. Podobnie jak Hama jest to ośrodek historycznie związany z opozycją. Zajęcie tego miasta wraz z okolicami mogłoby również doprowadzić do podziału terytoriów Asada na dwie części. Syryjskie wybrzeże nie wydaje się dobrym celem dalszej ekspansji ze względu na górzysty teren i alawicką populację, z której wywodzi się rodzina rządząca Syrią. Nie możemy również zapominać o rosyjskich bazach w tym regionie.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

LUTY BEZ REKLAM GOOGLE 95%

Powyższe należy jednak traktować tylko jako teorię. Już teraz HTS zajęło rozległe tereny, co musi być wyzwaniem dla administracji w Idlibie. Według Aarona Zelina sposób, w jaki HTS zarządza terytoriami, ma przypominać hybrydę nowoczesnej biurokracji z późnoosmańskim modelem opartym na notablach i traktowaniem mniejszości wedle zasad islamu.

Nie wiemy również, czy rebelianci będą w stanie zachować obecną dyscyplinę ani czy dysponują wystarczającą liczbą zasobów, aby kontynuować spektakularne postępy. Wojska prorządowe, mimo licznych porażek, nie powinny być traktowane jako chłopcy do bicia, zwłaszcza jeśli walka miałaby przenieść się na terytoria, gdzie poparcie dla rządu jest większe.

Dzisiaj miało również dojść do ataku rebeliantów na Damaszek. Według doniesień mediów prorządowych obrona przeciwlotnicza miała strącić dwa drony nad miastem. Atak nie przyniósł żadnych strat.

Walki w okolicach Hamy nie są jedynymi starciami w kraju. Cały czas dochodzi do walk między kurdyjskimi Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF) a proturecką Syryjską Armią Narodową (SNA). Te pierwsze oskarżyły również swoich przeciwników o masowe porwania ludności cywilnej, która chciała ewakuować się z zajmowanych przez SNA terenów na północ od Aleppo. Informacja jest trudna do zweryfikowania. Walki te nie mają jednak dużej skali, w porównaniu do wydarzeń wokół Hamy. Kurdowie i ich sojusznicy wydają się przyjmować postawę wyczekującą. Nawet wspominane wcześniej doniesienia o zajęciu kilku miejscowości w pobliżu Dajr az‑Zaur okazały się nieprawdziwe.

Samoloty rządowe i rosyjskie kontynuują uderzenia zarówno wzdłuż frontu, jak i na miasta. Wczoraj rano jednym z nalotów, przeprowadzonym opodal miasta Murak (około 25 kilo­metrów na północ od Hamy), rządowy Su-22 ostrzelał nieoznaczony samochód, którym podróżowało czterech dziennikarzy. Jedną z ofiar był fotoreporter agencji DPA, 32‑letni Anas al‑Charbutli, który zmarł od ran w drodze do szpitala. Niemal wszystkie zdjęcia, którymi ilustrowaliśmy sprawozdania z Syrii – także niniejsze – były właśnie jego autorstwa.

Odnotujmy również, że rebeliantom udało się zdobyć rosyjską trój­współ­rzędną stację radiolokacyjną 48Ja6-K1 Podlet-K1 na podwoziu samochodu KamAZ-6350. Urządzenia tego typu stanowią element baterii systemów przeciwlotniczych S-300PMU-2 Faworit i S-400 Triumf. Nie wiadomo, gdzie dokładnie w ręce HTS wpadł taki skarb (najbardziej prawdo­po­dobna lokalizacja to okolice Aleppo), lecz jeśli przywódcy organizacji dobrze rozegrają sprawę, mogą sobie zagwarantować spory zysk, nawet nie finansowy, ale polityczny. Dla Amerykanów i innych krajów NATO możliwość dokładnego zbadania Podleta byłaby nie lada gratką.

A tego, że USA zechcą przygarnąć radar, można być pewnym. Tajemnicą poliszynela jest, że właśnie do USA trafił system przeciwlotniczy Pancyr-S1 zdobyty w Libii przez siły wierne Rządowi Porozumienia Narodowego w maju 2020 roku. Broń ta została dostarczona siłom Libijskiej Armii Narodowej generała Chalify Haftara przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, czego dowodził fakt, iż zestaw osadzony był na podwoziu MAN, a nie KamAZ. Wkrótce potem przewieziono go do Zuwary, skąd zabrał go amerykański C-17 Globe­master III.

Anas Alkharboutli / dpa / Alamy Live News