Działający w Afryce Zachodniej ekstremiści kolejny raz znaleźli się w trudnej sytuacji. Nigeryjska operacja „Tura Takaibango” przyniosła sukces siłom rządowym: doprowadziła do rozbicia kilku komórek Boko Haram i zabicia dwóch wysoko postawionych członków grupy. Jednocześnie nieco na północ Czad, wspierany materialnie przez Francję, wysłał dodatkowy tysiąc żołnierzy do walki z sahelskimi bojownikami. Region nadal pozostaje daleki od ustabilizowania, lecz wspólne działania tamtejszych państw, jeśli nie stracą impetu, mogą oznaczać poważne problemy dla terrorystów.

O sukcesie sił nigeryjskich poinformował generał Mohammed Yerima. W ataku udział brały 121. i 151. Batalion, które starły się z siłami Boko Haram. W wymianie ognia zginęło trzech bojowników, w tym dwóch dowódców terenowych: Abul-Bas i Ibn Habib. Byli oni jednymi z najbliższych współpracowników Abubakara Shekaua, którego oddziały nadal kontrolują znaczną część lasów Sambisa. Przedstawiciele sił zbrojnych kilkukrotnie ogłaszali przejęcie całkowitej kontroli nad tym obszarem, jednak gęsta dżungla sprzyja prowadzeniu działań nieregularnych. W takich realiach terroryści z łatwością zmieniają kryjówki i umykają żołnierzom.



Abul-Bas był zastępcą Abu Fatima i należał do ścisłego kierownictwa grupy. Ibn Habib dowodził bezpośrednio dwoma obozami Njimia i Parisu w lasach Sambisa. Śmierć bojowników jest poważnym, ale nie paraliżującym ciosem dla Boko Haram. W przeszłości organizacja traciła już wysoko postawionych członków, co nie wpłynęło na trwałe ograniczenia zakresu jej działalności. Historia pokazała, że największe problemy wynikają z pojawiających się wewnętrznych podziałów ideologicznych, a nie utraty dowódców polowych.

Oprócz walki z terrorystami nigeryjskie siły zbrojne muszą mierzyć się z przestępczością zorganizowaną. Nigeryjskie gangi liczą setki dobrze uzbrojonych przestępców, którzy wyposażeniem i wyszkoleniem nie ustępują bojownikom.

W Birnin Gwari w stanie Kaduna 271. Oddział Wydzielony nigeryjskich wojsk lotniczych wykrył zasadzkę przygotowaną przez jedną z grup przestępczych. Spośród około stu bandytów, którzy podjęli walkę z siłami rządowymi, zginęło kilkudziesięciu. Wiadomo, że również po stronie rządowej odnotowano straty w ludziach. Rannych przewieziono do szpitala wojskowego w Kadunie. Nie wiadomo, ilu dokładnie żołnierzy poległo, jednak komunikat nigeryjskich sił powietrznych jasno wskazuje, że doszło do śmierci kilku osób.



Sztab generalny zdementował również pogłoski o śmierci dwudziestu żołnierzy podczas walk w stanach Yobe i Borno. Potwierdzono, że doszło do kilku mniejszych starć, ale podkreślono, że liczba ofiar nie ma potwierdzenia w rzeczywistości. Dzięki dobrej organizacji siłom działającym w ramach operacji „Tura Takaibango” udało się przeciąć szlaki zaopatrzeniowe, z których korzystali bojownicy. Zdesperowani terroryści mają przeprowadzać chaotyczne i nieskoordynowane ataki mające na celu przede wszystkim zdobycie amunicji, leków i żywności. Podczas starć w rejonie lasów Sambisa problemem są również rodziny terrorystów mieszkające w kryjówkach. Jeśli wymiana ognia się przedłuża, po dżungli rozbiegają się żony i dzieci bojowników.

Czad wysyła dodatkowe siły na pogranicze z Mali i Burkina Faso

Oprócz ostatnich sukcesów odniesionych przez Nigeryjczyków zachodnioafrykańscy ekstremiści będą musieli zmierzyć się z dodatkowym tysiącem czadyjskich żołnierzy skierowanych na pogranicze Mali, Czadu i Burkina Faso. Przyjęty podczas szczytu w Ndżamenie plan zakłada częściowe przesunięcie sił francuskich i zastąpienie ich Czadyjczykami. Umożliwi to wykorzystanie przez Paryż większych sił w operacjach przeprowadzanych w centralnym Mali – obszarze najbardziej zagrożonym atakami terrorystów.



Francja od dawna zapowiadała reorganizację swoich oddziałów służących w Sahelu. Mimo niemałych sukcesów misja budzi duże kontrowersje. Przez osiem lat poległo pięćdziesięciu pięciu żołnierzy, a działania pochłonęły miliardy euro. Paryż docelowo zamierza oddać całkowicie w ręce afrykańskich rządów odpowiedzialność za bezpieczeństwo w regionie. Czadyjski batalion zostanie wyekwipowany przez Francję oraz opłacony przez Paryż i partnerów międzynarodowych zainteresowanych trwałą stabilizacją Afryki Zachodniej. Żołnierze będą odpowiadali za zabezpieczenie regionu Liptako-Gourma – terenu o powierzchni nieco większej niż terytorium Niemiec.

Według nieoficjalnych informacji prezydent Emmanuel Macron negocjuje z partnerami z Europy i Afryki, aby wyjście z Sahelu nie oznaczało całkowitego pogrążenie regionu w chaosie. Wypracowanie jednolitego stanowiska może okazać się równie trudne co zwycięstwo militarne. Burkina Faso i Mali sugerowały, że są gotowe do rozpoczęcia rokowań z ekstremistami. Koncepcja ta jest zdecydowanie odrzucana przez Paryż, który stawia na bezkompromisową walkę z lokalnymi strukturami Al-Ka’idy.

Zobacz też: Turcja: Nowy kołowy transporter ZMA i Leopard 2 z wieżą Altaya

(reuters.com, thisdaylive.com, leadership.ng)

AMISOM Public Information/ Tobin Jones