Sudan pogrąża się w coraz większym chaosie. Wojsko rządowe i Siły Szybkiego Wsparcia nadal prowadzą pojedynki artyleryjskie nad głowami mieszkańców Al‑Faszir. Nie lepiej prezentuje się sytuacja w Kordofanie, o który trwają szczególnie zaciekłe starcia. Ostatnie dni przyniosły również wtargnięcie do kraju rosyjskich najemników z sąsiedniej Republiki Środkowoafrykańskiej.
Zgodnie z oczekiwaniami ciężar sudańskiej wojny domowej przeniósł się do Kordofanu. Do szczególnie ciężkich starć doszło w Rahid an-Nuba, gdzie siły rządowe zostały powstrzymane przez broniących się bojowników SSW. Wojsku udało się jednak przejąć kontrolę nad Barą i As-Sidr, i powoli zbliżac się do miasta Dżabra asz-Szajch. Zmagania dotyczą przede wszystkim kontroli nad liniami transportowymi łączącymi północne przedmieścia stolicy z Kordofanem. Bojownicy nie dają się jednak zepchnąć całkowicie do defensywy. W śmiałym posunięciu zaatakowali koszary w Al-Ubajjid.
Kolejna wojna na drony
Po raz kolejny działania wojenne pokazały, jak istotnym narzędziem w sianiu zniszczenia są drony. 18 września około 19.00 rebelianci zaatakowali za pomocą bezzałogowców bazę 5. Dywizji Piechoty. W wyniku uderzenia całkowicie zniszczony został jeden z magazynów amunicji. Nie ma potwierdzonych informacji o liczbie ofiar, jednak wiadomo, że przynajmniej kilkadziesiąt osób odniosło obrażenia. Przedstawiciele sił zbrojnych poinformowali, że w ciągu dwóch dni udało im się zestrzelić trzy drony Sił Szybkiego Wsparcia.
İsyancı gruplarla mücadele eden Türkiye desekli Sudan Ordusu, Kuzey Kordofan'daki Jabret al-Sheikh'e doğru ilerliyor pic.twitter.com/yyZTXIiQle
— Voice Of Levant (@VoiceOfLevant) September 18, 2025
W równie trudnej sytuacji są mieszkańcy Al-Faszir. Ofensywa rebeliantów wygląda jak próba zrównania miasta z ziemią. Unikając angażowania się w walki w terenie zurbanizowanym, SSW prowadzą kampanię ostrzału wszystkich budynków, zarówno wojskowych, jak i cywilnych. Pociski spadają również na obóz dla uchodźców wewnętrznych Abu Szouk. Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy było to działanie z premedytacją, czy też ostrzał prowadzony jest aż tak niedbale. Strony nie zwracają uwagi na potencjalne ofiary i skupiają się na wymianie ciosów artyleryjskich.
Today in El Fasher, the RSF carried out a new war crime, bombing a civilian gathering at a mosque in the Abu Shouk IDP Camp, North Darfur, Sudan , using a UAE-supplied CH-95 UAV and Chinese munitions. Reports indicate that around 70 civilians were killed & dozens more injured. pic.twitter.com/NZSYlUuKkV
— Rich Tedd ✈️ (@AfriMEOSINT) September 19, 2025
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Do najkrwawszych wydarzeń w ciągu ostatniego tygodnia należał atak na meczet w Al-Daraży w Al-Faszir. Pełna wiernych świątynia uległa całkowitemu zniszczeniu. Potwierdzono co najmniej 75 ofiar. Wiele ciał wydobyły grupy ochotników szukających ocalałych w gruzowisku. Za zbrodnię odpowiadają członkowie SSW. Uderzenie może zostać uznane za zbrodnię na tle etnicznym. Lokalna społeczność ludu Zaghawa (Beri) jest filarem obrony miasta, a potencjalne wkroczenie SSW uznaje za egzystencjalne zagrożenie.
Nieoficjalne źródła donoszą, że 18 września około 14.00 bojownicy zdobyli byłą kwaterę UNAMID (Misji Organizacji Narodów Zjednoczonych i Unii Afrykańskiej w Darfurze) w Al-Faszir.
Footage from Al Fashir, Darfur, in western Sudan, of Colombian mercenaries battling Sudanese Army troops. The mercenaries are conducting operations in support of the rebel Rapid Support Forces (RSF). pic.twitter.com/aqBZouGjSC
— FUNKER530 (@FunkerActual) August 13, 2025
Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej kolejny raz wzywało do zaprzestania walk i zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom organizacji międzynarodowych. Sudańczykom brakuje żywności, wody, leków i paliwa. Według pracujących na miejscu lekarzy istnieje zagrożenie epidemią cholery. Ogniska choroby regularnie pojawiają się w całym Darfurze. Największe obawy budzi sytuacja w Tawili w pobliżu Al-Faszir, gdzie mieszka ponad 1500 zakażonych. Sytuacji nie ułatwia fakt, że ogromna większość populacji Darfuru nie ma dostępu do szczepionek. Pomoc międzynarodowa nie dociera z powodu toczących się walk, a żadna strona nie chce zagwarantować bezpiecznego przejazdu konwojom humanitarnym.
⚔️
Sudan: Footage shows joint forces in North Kordofan chasing RSF militants around villages near Bara.
pic.twitter.com/32L4hulM6T— MAB Observer (@MABobserver) September 17, 2025
Rosyjski napad na Sudan
Sudańscy dziennikarze donoszą również o wtargnięciu rosyjskich najemników z sąsiedniej Republiki Środkowoafrykańskiej. Zaatakowali wsie Al-Sohajb, Umm Tabila i Baszma w Darfurze Południowym, zabijając siedem osób. Naoczni świadkowie donosili, że atak wydawał się całkowicie pozbawiony planu. Najemnicy wjechali do osad i strzelali na oślep. Niewykluczone również, że doszło do nieświadomego przekroczenia granicy w ramach kampanii zastraszania członków plemienia Salamat żyjącego na pograniczu.
Republika Środkowoafrykańska znajduje się w stanie permanentnego kryzysu. Jedynymi siłami, na których opiera się rząd, jest wsparcie zagraniczne – przede wszystkim ONZ, Rosji i Rwandy. W kraju działa kilka rosyjskich firm wojskowych znacznie różniących się profesjonalizmem oferowanych usług. Wiele z nich korzysta z byłych rebeliantów jako rezerwuaru kadr.
Życie w Republice Środkowoafrykańskiej jest trudne. Byli bojownicy nie mają często do czego wracać. Rodziny nie chcą mieć nic do czynienia z weteranami walk w dżungli, bo widzą w nich tykające bomby zegarowe. Niestety w tamtejszych realiach nie można mówić o żadnej pomocy psychologicznej dla osób cierpiących na zespół stresu pourazowego. Wsparcie w tym zakresie pozostaje jednym na najczęściej pomijanych aspektów współczesnych konfliktów w Afryce.
Rząd w Bangi szacuje, że nawet 15% wszystkich bojowników, którzy zadeklarowali złożenie broni, wraca do walki, a to i tak bardzo konserwatywne założenie. Przedstawiciele ONZ utrzymują, że nawet 70% uczestników rządowych programów zwyczajnie znika. Nikt nie śledzi ich dalszych losów, dlatego można spodziewać się, że część wraca do organizacji zbrojnych. Niektórzy zgłaszają się do lokalnego oddziału Grupy Wagnera.
Działając jako uszy i oczy Kremla, byli partyzanci dostarczają nieocenionych danych wywiadowczych. Oprócz zbierania informacji o działających w dżungli oddziałach zajmują się również odnajdowaniem kopalń, które potencjalnie mogą zostać przejęte przez Rosjan. Nieoficjalnie współpracujący z Wagnerowcami byli bojownicy mają otrzymywać od rządu dodatek o równowartości 130 dolarów.