Amerykański atak na irańskiego generała Ghasema Solejmaniego i związany z nim wzrost napięcia międzynarodowego spowodowały pojawienie się ostrzeżeń o możliwości wybuchu wojny. Nowa wojna mogłaby jednak się toczyć nie tylko na lądzie, w powietrzu i na wodzie, ale również w cyberprzestrzeni, a tam Stany Zjednoczone mogą być wyjątkowo podatne na skuteczne ataki.

Tom Kellermann, były doradca prezydenta Baracka Obamy do spraw cyberbezpieczeństwa, a obecnie dyrektor VMware Carbon Black, w swoim komentarzu stwierdził, że irańska odpowiedź na atak wcale nie musi mieć formy ataku zbrojnego, a jeśli już, będzie on symboliczny, za to można się spodziewać dużej aktywności tego państwa w przestrzeni cyberbezpieczeństwa. Kellermann wskazuje, że celem cyberataków, aby wyrządzić duże szkody, wcale nie muszą być komputery i sieci wojskowe, ale te należące do prywatnych przedsiębiorstw, które są znacznie słabiej zabezpieczone, a również odpowiadają za bezpieczeństwo, a nawet życie ludzi.

– Myślę, że to będzie rozłożone w czasie, że cyberataki będą rozłożone w czasie – mówi Kellermann. – Będą one przypominały taktykę walki partyzantów, a nie będzie to jeden zmasowany atak. W poprzednich latach Irańczycy z sukcesem wprowadzili do wielu naszych kluczowych systemów, szczególnie w energetyce, tylne wejścia, których odnalezienie i wyeliminowanie może długo potrwać. Stany Zjednoczone jako całość nie są dobrze przygotowane do radzenia sobie z zagrożeniami tego rodzaju, ponieważ sektor prywatny przeważnie nie pozwala agencjom rządowym na ingerencję i wprowadzanie zabezpieczeń w ich systemy informatyczne.

W opinii analityka podejście do tego zagadnienia zmieni się dopiero, gdy cyberataki będą postrzegane na równi z atakami terrorystycznymi. Wojna w świecie cyfrowym może przynieść realne ofiary w świecie rzeczywistym. Łatwo sobie wyobrazić, że z powodu braku prądu bądź włamania się do sieci komputerowej przestają działać szpitale, zdezorganizowany jest system ruchu kolejowego lub zakłócona zostaje kontrola ruchu powietrznego. Z każdym dniem coraz większą rolę odgrywa internet rzeczy, które przeważnie mają bardzo słabe zabezpieczenia przed włamaniami, a odgrywają coraz większą rolę w codziennym bezpieczeństwie ludzi.

Kellermann uważa, że brak odpowiedniego ustawodawstwa uniemożliwia rządowym służbom aktywnie pomagać cywilnym przedsiębiorstwom w cyberobronie, dopóki one same pierwsze o to nie poproszą. Specjalista uważa również, że Amerykanie za mało uwagi przykładają do obrony aktywnej w sieci. Wzmacniają jedynie swoje systemy zabezpieczające, ale nie szukają aktywnie w funkcjonujących systemach tylnych wejść i innych pułapek, które mogły być zastawione przez nieprzyjaciela.

Zobacz też: Katastrofa Tu-22M3 w Rosji

(verdict.co.uk)

Thesydneyknowitall, CC-BY-SA-3.0