Dowódca sił powietrznych Sri Lanki, generał broni Sudarshana Pathirana, ogłosił rozpoczęcie programu remontów lankijskich samolotów i śmigłowców. Cały proces ma potrwać około roku i ma stanowić erzac programu odświeżenia floty sił powietrznych, który stanowiłby zbyt duże obciążenie dla krajowego budżetu, więc od lat nie może ruszyć z miejsca, i który w obliczu trwającego globalnego kryzysu poszedł w odstawkę zapewne na co najmniej kilka lat.

Najistotniejszym punktem na liście statków powietrznych objętych remontem jest pięć myśliwców IAI Kfir. Sri Lanka kupiła szesnaście maszyn tego typu w latach 1995–2005, z czego siedem utracono w czasie wojny domowej. Stan techniczny tych egzemplarzy, które jeszcze fizycznie istnieją, jest żałosny. Raport World Air Forces 2020 w ogóle nie uwzględnia Kfirów wśród lankijskich samolotów pozostających w służbie czynnej. Rozmowy z IAI w sprawie remontu i – co istotne – modernizacji Kfirów mają dobiec końca w tym miesiącu.

Z kolei na Ukrainę w celu przeprowadzenia remontu, trafiły trzy samoloty transportowe An-32, a w najbliższym czasie ma do nich dołączyć czwarta maszyna. Na Litwę wysłano zaś trzy śmigłowce Mi-17 z około dwudziestu maszyn rodziny Mi-8 wciąż będących w służbie. Spośród dwóch samolotów transportowych C-130K Hercules jeden ma przejść remont w Pakistanie. Drugi z kolei ma oprócz remontu przejść także procedurę wydłużenia resursu, ale nie wiadomo jeszcze, kto (i czy w ogóle) otrzyma to zlecenie.



– Kilka śmigłowców bojowych Mi-35, które obecnie są uziemione, również będą wysłane na remont i wydłużenie resursu – zapowiedział generał Pathirana, nie zdradził jednak, w którym kraju mają być realizowane prace.

Lankijscy decydenci zrezygnowali więc z ambitnego programu zakupów nowych samolotów na rzecz modernizacji już posiadanych maszyn. Główną przyczyną są oczywiście oszczędności. Modernizacja i remont posiadanych Kfirów kosztuje w przybliżeniu tyle ile jedna nowa i nowoczesna maszyna. W założeniu „odświeżenie” Kfirów pozwoli na dalsze ich użytkowanie przez okres około piętnastu lat.

Lankijski C-130K.
(Chamal Pathirana, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

O tym, że na stanie lankijskich sił powietrznych jeszcze kilka lat temu znajdowały się także MiG-i-27 i Chengdu F-7, mało kto już pamięta. Nie ma żadnych potwierdzonych informacji co do tego, kiedy ostatnio maszyna któregoś z tych dwóch typów wzniosła się w powietrze. Można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że jeśli nie zostaną one objęte tym samym programem remontów, już nigdy nie wrócą do służby. 12. Eskadrę latającą na MiG-ach-27 rozwiązano w 2019 roku.

Nie znaczy to jednak, iż Sri Lanka w ogóle zrezygnowała z nowych samolotów. Generał Pathirana zdradził, że siły powietrzne zdecydowały się na zakup dwóch kolejnych chińskich samolotów transportowych Harbin Y-12. Sri Lanka posiada już dziewięć maszyn tego typu, a personel sił powietrznych jest z nich zadowolony.



Warto przy tym przypomnieć kontrowersje związane z planami Sri Lanki odnośnie do zakupów nowych myśliwców. Początkowo – już prawie sześć lat temu – kraj ten był zainteresowany chińsko-pakistańskimi JF-17. Te zamiary spotkały się jednak z ostrą reakcją Indii, które tradycyjne uważają Sri Lankę za swoją strefę wpływów i nerwowo reagują na rosnącą rolę Chin w tym kraju i całym regionie. Ostatecznie pod naciskiem Nowego Delhi Sri Lanka zrezygnowała z JF-17, za to zwróciła uwagę na indyjskiego Tejasa.

Lankijski Y-12-II.
(Rehman Abubakr, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Próba zorganizowania przetargu spaliła na panewce. Już w grudniu 2017 roku decydenci zaczęli się skłaniać ku tańszej i mniej ryzykownej politycznie modernizacji Kfirów. Ani wtedy, ani teraz nie podano żadnych informacji na temat tego, jak głęboka miałaby być ta modernizacja.



Indie usiłują przeciągnąć na swoją stronę małe kraje, takie jak Sri Lanka czy Malediwy, i tworzyć tym sposobem szeroki blok państw. Oficjalnie chodzi o wzmocnienie współpracy w takich dziedzinach jak ochrona wód terytorialnych czy walka z piractwem, wiadomo jednak, iż chodzi przede wszystkim o przeciwdziałanie wpływom Pekinu. Ten z kolei pod pozorem cywilnych inwestycji przejmuje krytyczną infrastrukturę państw regionu.

Koronnym tego przykładem jest port Hambantota właśnie na Sri Lance. Tamtejszy rząd wydzierżawił go wraz z obszarami przyległymi na okres dziewięćdziesięciu dziewięciu lat spółce, w której aż 80% udziałów mają Chiny. Od razu pojawiły się spekulacje, że powstanie tam baza wojskowa, kilkakrotnie dochodziło do tajnych wizyt chińskich okrętów. Spotkało się to z protestami władz lankijskich, samo porozumienie wywołało w kraju protesty i ściągnęło na Pekin oskarżenia o neokolonializm.

Zobacz też: Peregrine – nowy pocisk powietrze–powietrze Raytheona

(dailymirror.lk)

Rehman Abubakr, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International