Swojego czasu lądowali tutaj Nikita Chruszczow i Richard Nixon. Za dekadę lub dwie byłe lotnisko wojskowe w podwarszawskich Babicach (obecnie obszar Bemowa) może jednak stać się tylko wspomnieniem. Tak wywnioskować można ze stanowiska radnych i zarządu warszawskiej dzielnicy Bielany ogłoszonego w samorządowej gazetce, która w połowie lipca trafiła do skrzynek pocztowych mieszkańców.

– Rozumiemy, że lotnisko jest potrzebne dla służb porządku publicznego, czyli pogotowia lotniczego i policji, a w razie konieczności wojska, natomiast domagamy się ograniczenia korzystania z obiektu przez samoloty cywilne, należące do prywatnych właścicieli hangarujących maszyny na lotnisku i przylatujących z innych lotnisk, oraz loty szkoleniowe prywatnych ośrodków szkolenia, loty szkoleniowe Aeroklubu Warszawskiego i innych prywatnych przewoźników – oświadczył bielański radny Daniel Pieniek na sesji 13 czerwca.

Władze dzielnicy twierdzą, że lotnictwo hałasując, uprzykrza mieszkańcom egzystencję, a przelotami stwarza zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Ponadto maszyny używają benzyny ołowiowej i zakłócają ekosystem leśnych obszarów chronionych. Swoje argumenty przedstawili też członkowie stowarzyszenia Ciche Niebo Nad Warszawą. Prawidłowość ich wyliczeń może jednak budzić pewne wątpliwości.

Blisko? To tylko złudzenie, wynikające z użycia teleobiektywu. Od tego czasu pomiędzy lotniskiem Warszawa-Babice a wieżowcami na Chomiczówce udało się upchnąć jeszcze kilka nowych bloków.
(fot. Jacek Zemło, konflikty.pl)

Jak podaje stowarzyszenie, „liczba startów i lądowań na Bemowie przekracza 500 dziennie. To więcej niż na Lotnisku Chopina”. Oznacza to dwadzieścia operacji startów i lądowań statków powietrznych na godzinę, czyli samolot, szybowiec lub śmigłowiec pojawiający się nad lądowiskiem średnio co trzy minuty. Niewiarygodny wynik, którego mógłby pozazdrościć Babicom niejeden amerykański lotniskowiec.

Tymczasem w kolejnym zdaniu pada informacja, iż „rocznie lotnisko Warszawa-Babice rejestruje 35 000 do 40 000 operacji lotniczych” – co daje średnio 96–110 na dobę. „Dla porównania na Lotnisku Chopina jest to 157 000 operacji lotniczych” – czyli 430 na dobę. Autorów wystąpienia drażni fakt, że „większość samolotów z lotniska nigdzie nie leci. Startują, oblatują krąg, na chwilę przyziemiają i kręcą kolejne kółko”.

Przeciwnicy lotniska nie wspominają o tym, że dużą część lotów nad Bielanami i Bemowem wykonują szybowce, które są praktycznie bezgłośne. Nie martwi ich smog i całoroczny jazgot z położonych wokół wielopasmowych ulic, który skutecznie zagłusza samoloty, hałas odbywających się obok imprez masowych ani też pojawiający się przy zachodnim wietrze fetor z położonego za lotniskiem wysypiska odpadów.

Krystyna Gabor i Marianna Puchar na lotnisku Warszawa-Babice podczas V Spadochronowych Mistrzostw Polski rozgrywanych w dniach 21–31 lipca 1959 roku.
(fot. Marianna Korolewska, domena publiczna)

Wiele hałasu nad Babicami czynią Any-2, które pojawiają się tam rzadko, czy pojedyncze inne hałaśliwe maszyny. Do liderów głośności należą też śmigłowce Mi-8 i W-3 Sokół Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz EC135 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Loty tych maszyn władze uznały za nieszkodliwe, mimo że tylko na nich załogi szkolą się czasem w warunkach nocnych.

Pretekstem do sporów i kontrowersji wokół lotniska jest od lat jego niejasny status. Babice należą wprawdzie do MSWiA, ale 80–90% ruchu na nim to loty maszyn aeroklubowych i prywatnych. Ich zawieszenie mogłoby poprawić sytuację lotniska w Modlinie, którego popularność cierpi przez kiepską lokalizację. Może być też, w dalszej perspektywie, preludium do całkowitego zamknięcia lotniska Warszawa-Babice.

Zobacz też: Centrum szkolenia lotniczego CLV Pardubice

(„Nasze Bielany” nr 6/2018, babice.waw.pl)

Jacek Zemło, konflikty.pl