Obszary niezurbanizowane w Somalii od dziesięcioleci stanowią pole walki między rządem w Mogadiszu, wspieranym przez społeczność międzynarodową, a bojownikami Asz-Szabab. Lata wojny domowej sprawiły jednak, iż liczni cywile posiadają dobre, jak na miejscowe warunki, uzbrojenie i czasami gotowi są do walki z terrorystami.

Do takiego właśnie starcia 12 sierpnia, gdy mieszkańcy Szabellow nie tylko odmówili ekstremistom prawa przejazdu przez swoją wieś, ale także wdali się z nimi w wymianę ognia.

Według naocznych świadków grupa dobrze wyposażonych bojowników zmierzała do położonej około dwudziestu kilometrów od wsi bazy wojsk somalijskich. Terroryści zwrócili się do starszyzny o pozwolenie na przejazd. Gdy ich prośbę odrzucono, wściekli islamiści na chwilę zajęli wieś i podłożyli ogień pod kilka budynków. Ich działania spotkały się jednak z oporem mieszkańców.

Inna wersja zdarzeń mówi, że po wystosowaniu prośby o przejazd starszyzna uznała, iż to tylko pretekst do zajęcia wioski. Spodziewając się, że Asz-Szabab zamierza nałożyć dodatkowe daniny, mieszkańcy chwycili za broń i wdali się w wymianę ognia. W starciu zginęło ośmiu cywilów. Straty po stronie bojowników nie są do końca ustalone – wstępnie potwierdzono sześciu zabitych.

Jonis Mohamed Szaare, polityk ze stanu Galmudug, określił atak jako masakrę ludności cywilnej. Terytorium, na którym doszło do starcia, jest niestabilne i nawet pobliska baza wojskowa nie gwarantuje bezpieczeństwa mieszkańcom. Żyjący w strefie walk Somalijczycy wielokrotnie w przeszłości chwytali za broń przeciwko bojownikom. Słabo wyszkolone wojska rządowe, opierające się w dużej mierze na wsparciu Unii Afrykańskiej, nie są w stanie ustabilizować sytuacji w kraju.

Zobacz też: Wandale zatopili zabytkowy okręt podwodny

(voanews.com)

Stuart Price / AMISOM Public Information