Prezydent Serbii Aleksandar Vučić poinformował wczoraj, że Belgrad zrezygnował z pozyskania systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego S-400 Triumf. Stoi to w opozycji do wcześniejszych jego deklaracji z drugiego etapu ćwiczeń „Słowiańska Tarcza 2019”, który odbył się w dniach 23–29 października (pierwszy przeprowadzono we wrześniu w Rosji).

Podczas wizyty w bazie lotniczej Batajnica Vučić dokonał inspekcji stanowisk zestawów przeciwlotniczych Pancyr-S1 i S-400. Poinformował jednocześnie, że Serbii nie stać na pozyskanie tego drugiego, co wiązałoby się z wydaniem 500 milionów euro (nieco ponad 58 miliardów dinarów serbskich). Zaznaczył jednak, że Belgrad mógłby przyjąć S-400 jako rosyjski prezent.

Oświadczenie Vučica wywołało szybką i zdecydowaną reakcję Waszyngtonu. Specjalny przedstawiciel Białego Domu do spraw Bałkanów Zachodnich Matthew Palmer ostrzegł w wywiadzie dla macedońskiej telewizji podczas wizyty w Skopje, że zakup systemu S-400 z Rosji pociągnie za sobą amerykańskie sankcje wobec Serbii.

– Nie mamy zamiaru kupować systemu S-400, ponieważ nie posiadamy wystarczającej ilości funduszy, biorąc pod uwagę budowę autostrad i liczne inne projekty – oświadczył Vučić. – Jeśli jednak masz S-400, nikt cię nie zaatakuje, ani piloci amerykańscy, ani z innych krajów.

Serbski prezydent podkreślił, że tam, gdzie S-400 uzyskał gotowość operacyjną, piloci izraelscy nie odważą się latać. Dotyczy to przestrzeni powietrznej nad Turcją i Syrią, z wyjątkiem Wzgórz Golan. Dodał też, że Belgrad będzie budował potencjał obrony przestrzeni powietrznej na bazie Pancyrów-S1 i innych zestawów, jak również lotnictwa wojskowego. Reakcja serbskiego przywódcy pokazuje, że Serbia poważnie traktuje ostrzeżenia Stanów Zjednoczonych.

Oznacza to, że – jak na razie – S-400 nie trafi do serbskich sił zbrojnych. W ciągu kilku miesięcy do kraju dotrą jednak Pancyry-S1, o których kupnie poinformował pałac prezydencki. W Rosji odbywają się szkolenia obsługi zestawów tego typu. Jak się okazuje, niesprecyzowana liczba żołnierzy odbyła też kursy z zakresu obsługi systemów S-400.

„Słowiańska Tarcza 2019” to składające się z dwóch etapów rosyjsko-serbskie ćwiczenia wojsk obrony przeciwlotniczej i powietrznej, które w tym roku odbyły się po raz pierwszy. We wrześniu w obwodzie astrachańskim na południu Rosji przeprowadzono pierwszy etap, w którym uczestniczyły różne komponenty Sił Powietrzno-Kosmicznych Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, w tym wojska radiotechniczne. Na potrzeby manewrów rozlokowano systemy przeciwlotnicze S-400, Pancyr-S1, radary i inny sprzęt wojskowy.

W ramach drugiego etapu na terytorium Serbii przebazowano dywizjon S-400 i baterię samobieżnych przeciwlotniczych zestawów artyleryjsko-rakietowych Pancyr-S1. Znalazły się one w bazie w Batajnicy z przeciwlotniczymi Newami-M1T i Kubami-M. W jednym ze scenariuszy czternaście samolotów serbskiego lotnictwa wojskowego symulowało hipotetycznego wroga. Według oficjalnych informacji wszystkie z nich zostały „zestrzelone” w mniej niż trzy minuty przez efektory systemu S-400, który odpalił dwadzieścia sześć pocisków.

Założeniem ćwiczeń było zbadanie i poprawa interoperacyjności wojsk obrony powietrznej z obu krajów. Serbskie ministerstwo obrony poinformowało, że od tej pory manewry będą odbywały się regularnie, co wpisuje się w szeroką współprace serbsko-rosyjską, w tym dostawy sprzętu wojskowego.

Zobacz też: Serbia zamawia Mistrale 3

(tass.com)

Dmitriy Fomin, Creative Commons Attribution 2.0 Generic