Japońska telewizja publiczna NHK podała nowe informacje na temat rozbitego trzy dni temu F-35. Okazuje się, że w ciągu dwóch lat (i 280 godzin spędzonych w powietrzu) maszyna ta zaliczyła dwa lądowania awaryjne. W czasie feralnego lotu pilot nie informował jednak o żadnych usterkach.
Pierwsza taka sytuacja wynikła w roku 2017, zanim jeszcze samolot przekazano Powietrznym Siłom Samoobrony. Pilot doświadczalny Lockheeda Martina zdecydował się na lądowanie, kiedy otrzymał informację o awarii instalacji chłodzącej. Lockheed skierował maszynę do przeglądu i wymienił wadliwą część.
Drugie lądowanie awaryjne nastąpiło w sierpniu ubiegłego roku, już podczas służby w Japonii. W tym przypadku podczas lotu w złej pogodzie zawiniła usterka wskaźnika położenia w powietrzu. I tym razem konieczna była wymiana części.
Niestety wciąż nie udało się odnaleźć zaginionego lotnika, 41-letniego majora Akinoriego Hosomiego. W tej chwili szanse na uratowanie jego życia są mikroskopijne.
Zobacz też: Odnaleziono wrak lotniskowca USS Wasp
(nhk.or.jp, defensenews.com)