Ostatnie deklaracje rosyjskich wojskowych i polityków obwieszczające plany ponownego uruchomienia produkcji bombowca strategicznego Tu-160 spotkały się ze sceptycyzmem wielu ekspertów. Jakby tego było mało, rosyjscy decydenci wierzą, że uda się również zrealizować zamówienia na wiele innych samolotów czy pojazdów dla wojsk lądowych, nie mówiąc już o planach rozbudowy marynarki wojennej.

Według informacji podanych pod koniec maja przez rosyjską agencję prasową TASS nastąpi wznowienie produkcji bombowców strategicznych dalekiego zasięgu Tu-160M. Rosyjskie wojska lotnicze mogą otrzymać co najmniej pięćdziesiąt sztuk samolotów. Szef Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej, generał Wiktor Bondariew, przekazał, że decyzją prezydenta Władimira Putina i ministra obrony Siergieja Szojgu linia produkcyjna Tu-160M ulegnie ożywieniu. Zdaniem Kremla rosyjski przemysł obronny „potwierdził swoje możliwości”, które pozwolą na ponowne uruchomienie produkcji bombowców. Oczekuje się, że wyprodukowanych zostanie co najmniej pięćdziesiąt sztuk. Wysiłek włożony w montaż Tu-160M nie utrudni prac nad stworzeniem nowego bombowca strategicznego PAK DA. Prace nad oboma samolotami będą prowadzone jednocześnie.

Oprócz modernizacji starych i budowy nowych bombowców Tu-160 Rosjanie zamierzają zmodyfikować sto trzydzieści sztuk MiG-ów-31 do konfiguracji MiG-31BM. Ponadto generał Wiktor Bondariew oświadczył, że w nieodległej przyszłości zwiększy się liczba myśliwców Su-30MK, Su-35, pojawią się myśliwce piątej generacji T-50, nowe bombowce frontowe Su-34 i MiG-i-35.

Coraz częściej pojawiają się jednak głosy krytyki wobec kremlowskiego reżimu podyktowane tym, że mierzy zamiary ponad swoje siły. W „potęgę rosyjskiego przemysłu obronnego” nie wierzą już nawet moskiewscy analitycy. Wskazują na dwa zasadnicze problemy Rosjan, znane nie od dzisiaj. Zdaniem analityków rosyjski przemysł obronny nie sprosta fali zamówień nowego sprzętu i modernizacji przestarzałych konstrukcji ani nie poradzi sobie z finansowaniem badań i rozwoju. Dwa najczęściej przytaczane powody to brak wystarczającej liczby wykwalifikowanych pracowników niezbędnych do obsługi tylu zamówień jednocześnie i zwyczajny brak funduszy, których stan pogarsza się ze względu na międzynarodowe sankcje.

– Ludzie, którzy chcą wprowadzić w życie te zamówienia, nadal myślą, że żyjemy w czasach sowieckich – mówi jeden z moskiewskich analityków sektora obronnego. Zdaniem moskiewskich ekspertów politycy na Kremu nadal wierzą, że słowo jednej, zawsze nieomylnej władzy może podporządkować sobie biura projektowe i zakłady produkcyjne, aby parły do przodu i realizowały powzięte plany. Wówczas nikt nie pytał o finanse i nie kalkulował kosztów. Pieniądze musiały się znaleźć, dzisiaj zaś jest zupełnie inaczej. Powszechny staje się również niedobór wykwalifikowanych pracowników lub pracowników w ogóle. W porównaniu z wielkościami z czasów sowieckich liczba personelu jest mniejsza niż 10% tej ze szczytowego okresu w początkach lat osiemdziesiątych XX wieku. Te problemy sprawią, że rosyjski przemysł obronny z pewnością nie sprosta obecnym i przyszłym celom politycznym.

(janes.com; fot. Alex Beltyukov na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)