Zespół rosyjskich okrętów niespodziewanie pojawił się na Morzu Koralowym. Zarówno Rosja, jak i Australia bagatelizują sprawę, która jednak ma wyraźny związek z napiętymi stosunkami pomiędzy obydwoma krajami.
Zespół w składzie krążownik Warjag, niszczyciel Marszał Szaposznikow, fregata Jarosław Mudry oraz okręt zaopatrzeniowy Boris Botuma obrał kurs na Brisbane w przededniu planowanego tam szczytu G20. Australijska marynarka wojenna wysłała dwie fregaty typu ANZAC w celu obserwacji gości. W oficjalnym oświadczeniu rosyjska ambasada stwierdziła, że okręty przebywają na wodach międzynarodowych, więc nie muszą się nikomu opowiadać, poza tym odbywają rutynowe ćwiczenia. Australijskie ministerstwo obrony przyznało rację Rosjanom, dodając od siebie, iż również własne okręty przebywając na wodach międzynarodowych nie muszą się nikomu opowiadać i mogą swobodnie obserwować rosyjski zespół.
Stosunki pomiędzy Canberrą i Moskwą są oziębłe od chwili zestrzelenia malezyjskiego Boeinga nad wschodnią Ukrainą w lipcu bieżącego roku. Premier Tony Abbott od samego początku obciążał Rosję współodpowiedzialnością za katastrofę, w której zginęło 28 Australijczyków. W ostry sposób poruszył nawet tą sprawę na spotkaniu z Władimirem Putinem podczas spotkania na zakończonym dwa dni temu szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku w Pekinie. Ponadto Australia chciała wykluczenia Rosji z udziału w szczycie G20 w Brisbane.
Nie jest to koniec prężenia muskułów przez Rosję w regionie. Na początku listopada na Morzu Połudnuiowochińskim samotne ćwiczenia z użyciem ostrej amunicji przeprowadził krążownik Moskwa, flagowy okręt Floty Czarnomorskiej. Z kolei Jarosław Mudry i Boris Botuma gościły na niedawno zakończonych targach Indo Defence 2014, promując rosyjskie uzbrojenie. Ze swojej strony Australijczycy liczą się z możliwością pojawienia się rosyjskich okrętów na południowym Pacyfiku co najmniej od lat 50. i systematycznie się do tego przygotowują.
(lowyinterpreter.org, smh.com.au, fot. US Navy, autor: Devon Dow)