Niemiecki przemysł zbrojeniowy coraz silniej narzeka na rząd w Berlinie. Władzie nie tylko tną zamówienia, ale także utrudniają podpisywanie międzynarodowych kontraktów.

Coraz bardziej restrykcyjna polityka eksportowa Berlina doprowadziła do zachwiania współpracy niemieckich koncernów z zagranicą. ‒ Jest coraz więcej międzynarodowych projektów zbrojeniowych, w których Niemcy nie mogą uczestniczyć, ponieważ są obawy, że restrykcyjna polityka rządu uniemożliwi sprzedaż wspólnych projektów do państw trzecich. ‒ skarżył się dziennikowi Die Welt jeden z przedstawicieli branży.

Symbolem obecnej sytuacji stało się wieloletnie zwodzenie przez Berlin Arabii Saudyjskiej w sprawie sprzedaży czołgów podstawowych Leopard 2. Zniecierpliwieni Saudowie wybrali w końcu amerykańskie M1 Abrams. Obecnie sytuacja może się powtórzyć w mniejszej skali. Niemiecka firma Space Optronics, produkująca celowniki i urządzenia obserwacyjne dla czołgów, uczestniczy w prowadzonym przez Belgów projekcie modernizacji saudyjskich M60. Zgodnie z obecnymi przepisami celowniki mogą zostać sprzedane Belgom, ale nie mogą już trafić do Arabii Saudyjskiej. Space Optronics złożyła wniosek o zgodę na eksport już kilka miesięcy temu, jednak ciągle nie doczekała się odpowiedzi.

Zaniepokojenie polityką Berlina wyraził już nawet Airbus. Koncern obawia się, że utrzymanie obecnego stanu rzeczy może doprowadzić do załamania się branży i likwidacji licznych miejsc pracy. Na głównego wroga niemieckiej zbrojeniówki wyrósł minister gospodarki Sigmar Gabriel z SPD. Niemiecka lewica od wielu lat walczy o zaostrzenie reguł eksportu uzbrojenia i zdobywa tym samym poparcie pacyfistycznej części elektoratu.

(welt.de)